Związki dzielą się na dwa typy. Te, w których używamy w stosunku do siebie określeń o charakterze zwierzęco-roślinnym (kwiatuszku, myszko itd.) i takie, gdzie chlebem powszednim są zdrobnienia (Karolinko, Piotrusiu itd.). A najczęściej wszystko naraz i bez poczucia jakiejkolwiek żenady. Czas powiedzieć stop! My, faceci, chcemy być odbierani jako prawdziwi samce. Męska duma to nie byle co.
W tym celu przeprowadziłem w gronie swoich znajomych oraz znajomych znajomych ankietę. Pytanie jest jedno i nie pozostawia wątpliwości - jakim zdrobnieniem nie lubisz być nazywany przez płeć przeciwną? Badani nie mieli z tym żadnego problemu. Każdy bez wyjątku ma przynajmniej jedno takie znienawidzone określenie.
Sprawdź jakie, zanim znowu skrzywdzisz swojego ukochanego…
Zobacz również: Najrzadsze imiona w Polsce: Oryginalne propozycje z podziałem na województwa
fot. Thinkstock
Wojciech: Lubię, kiedy ludzie zwracają się do mnie oficjalnie pełną formą imienia. Najbardziej mnie drażni, kiedy dziewczyna wymyśla coś w stylu Wojtuśku, Wojtuniu czy tam inny Wojtusieńku. Wojtek jeszcze przejdzie.
Patryk: To nie jest imię, które dobrze brzmi po zdrobnieniu. Patryczek kojarzy mi się z małym i naiwnym chłopcem, który nic nie wie o życiu. Ale jest jeszcze gorsza forma - Patyś. Kilka razy coś takiego usłyszałem z ust kobiety i wszystkie kończyny mi opadły.
Tomasz: Nie obrażam się, kiedy mówią do mnie Tomuś. Normalne zdrobnienie, które świadczy o jakiejś tam bliskości. Nie znoszę za to Tomeczka czy Tomaszka. To już nie brzmi uroczo, ale zwyczajnie głupio.
fot. Thinkstock
Kacper: Ogólnie nie bawi mnie przekształcanie mojego imienia, bo oficjalna wersja brzmi przecież dobrze i jest wystarczająco krótka. Kacperek od biedy może być, chociaż nie wiem po co. Najgorszy jest Kapi albo Kacuś - czy tylko mnie dziewczyna tak nazywa?
Adrian: Zawsze mi się wydawało, że nie ma czego zdrabniać. Proste imię, łatwe do wypowiedzenia i nie ma co kombinować. Przy Adrianku już mnie krew zalewa, ale jeszcze potrafię to znieść. Adi albo Aduś są nie do zaakceptowania.
Grzegorz: Grześ jest całkiem spoko, Greg też. Więcej zdrobnień nie ma? Dobre sobie. Byłem już nazywany Gregorkiem, Gregusiem i Grzesiaczkiem. Nie polecam.
Zobacz również: Zmysłowe imiona wszech czasów
fot. Thinkstock
Kamil: Nie chodzi o to, że jestem przewrażliwiony na swoim punkcie i uważam się za wielkiego samca. Wydaje mi się tylko, że zmiękczanie męskich imion to całkowicie niepotrzebna zabawa. O Kamilka się nie obrażam. Kamiś czy Kami skutecznie podnosi mi ciśnienie.
Piotr: Lubię tylko jedno zdrobnienie, które nie brzmi jakoś strasznie dziecinnie - Piotrek. Wszystkie inne formy kobiety powinny sobie darować, kiedy się do mnie zwracają. Piotruś, Piotrunio, a kiedyś usłyszałem nawet Piotrula - nie, dziękuję.
Krzysztof: Jak kogoś przerasta pełna forma, to ewentualnie może być Kris. Brzmi normalnie, może nawet światowo. Od biedy Krzysiek. Nigdy Krzyś, bo to dziecięca forma, a ja już dawno wyrosłem.
fot. Thinkstock
Jakub: Kuba może być, dla najbliższych nawet Kubuś. Niestety, fantazja niektórych mnie przerasta i wtedy zdarza się słyszeć coś w stylu Kubunio, Kubeczek, Jakubek. Wtedy to już jest przerost formy nad treścią i tylko się denerwuję.
Mikołaj: Muszę przyznać, że rzadko ktoś zdrabnia moje imię. Jak już, to Miki, co jakoś bardzo mnie nie zachwyca. Kojarzy się z myszką z kreskówki. Jeszcze gorzej - Mikuś albo nawet Mikołajek. Niepotrzebne zawracanie głowy.
Mateusz: Bardzo nie lubię być nazywany Mateuszkiem. Z ust kobiety to brzmi tak, jakbym był jakiś głupszy od niej. Mati może być. Nawet trochę to lubię.
fot. Thinkstock
Szymon: Nie obrażam się, jak kogoś ponosi fantazja i wymyśla coś w rodzaju Szymi czy Simon. Najczęściej mówią do mnie Szymek i moim zdaniem brzmi to OK. Szymuś albo Szymonek już bez szału, ale co kto lubi.
Aleksander: Co do zdrabniania mojego imienia, mam tylko dwie uwagi. Olek - w porządku, Oluś - nigdy w życiu. Olusia to mała Aleksandra, a jednak wolałbym być kojarzony z płcią męską. Poza tym nie mam uwag
Michał: Rozczula mnie Michałek, ale chyba nie wszystkim bym na to pozwolił. Tak zawsze mówi do mnie mama. Za to irytuje mnie Michaś, bo brzmi jakoś mało poważnie i męsko.
Grzegorz Lawendowski
Zobacz również: Lista najseksowniejszych imion