Wyobraźcie sobie, że faceci naprawdę ze sobą rozmawiają. Choć większości z Was męskie spotkania kojarzą się wyłącznie z degustowaniem wysokoprocentowych trunków, wcale nie ograniczamy się do pijackiego bełkotu po kilku głębszych. Od czasu do czasu musimy się wygadać. O czym rozmawiamy? Oczywiście zdarzy się zahaczyć o temat kobiet, seksu, motoryzacji, sportu i polityki. Często opowiadamy także o swoich partnerkach, czego pewnie mogłyście się domyśleć. Mam jednak wrażenie, że robimy to znacznie delikatniej, niż Wy...
Być może się mylę, ale próbowałem sobie wyobrazić kobiecą rozmowę o facetach. Zwłaszcza tych konkretnych, czyli Waszych chłopakach, mężach czy konkubentach. Oczyma wyobraźni zobaczyłem grono roześmianych dziewczyn, które kpią z naszej nadwagi, niedowagi, wymiarów przyrodzenia, inwencji w łóżku, zasypiania w 10 sekund po wszystkim itp. Jeśli się mylę – proszę o sprostowanie. Wydaje mi się jednak, że nie macie oporów, by wywlec na światło dzienne nawet najbardziej intymne szczegóły. My zachowujemy się inaczej.
Przyjęło się, że to faceci są bardziej bezpośredni i nie znają takiego pojęcia, jak wstyd. W większości sytuacji pewnie mógłbym się z tym zgodzić, ale nie tym razem. Jeśli rozmowa schodzi na tematy bardzo osobiste, naprawdę zachowujemy się delikatnie. Nie bójcie się, że w czasie męskiego wieczoru partner wygada wszystkim kolegom, jaka naprawdę jesteś. Zwłaszcza, jeśli nie jesteś chodzącym ideałem. Nadmierna szczerość wcale nie działa na naszą korzyść, więc nie jesteśmy skorzy to zwierzeń.
Zdarzało mi się wielokrotnie przebywać w męskim gronie i nigdy nie słyszałem, by facet w chamski sposób obgadywał swoją ukochaną. Choć pewnie wydaje Ci się, że nie ma nic lepszego do roboty i z radością Cię skompromituje. Ustalmy jedno – jeśli ośmieszę Ciebie, przy okazji w ich oczach stracę także ja. Skoro związałem się z kobietą, która ma tyle wad, to znaczy, że mną samym nie wszystko jest w porządku. Dlatego nie ma się czego bać. Jego koledzy wcale nie dowiedzą się, jaki naprawdę masz rozmiar stanika i jak szybko szczytujesz. W takim razie, jakie prywatne tematy pojawiają się w tych rozmowach?
Zacznijmy od czarnej listy kwestii, które zazwyczaj nie mają racji bytu. Mam na myśli zdrowe i normalne związki bez większych problemów, bo w sytuacjach ekstremalnych różnie to bywa. Seks... Pewnie słyszałyście o męskich przechwałkach w stylu „zaliczyłem tą i tamtą”. Ja też słyszałem i to na własne uszy. Słowa takie wypowiadają jednak zazwyczaj licealiści, którzy próbują zaimponować swoim kolegom, udając, że wcale nie są już prawiczkami. Dorośli ludzie w stałych związkach raczej nie mówią, że zaliczyli swoją dziewczynę, bo raczej mija się to z celem. Nikogo to specjalnie nie zdziwi, bo w końcu jesteście razem.
Nie opowiadamy także ze szczegółami, jak wygląda nasze pożycie intymne. Możesz być spokojna – jego koledzy nie dowiedzą się raczej, jaką lubisz pozycję, jak często się kochacie i ile potrzebujecie na to czasu. Tym bardziej, jakie słowa wypowiadasz do niego w ekstazie i co najbardziej Cię podnieca. Rozsądny facet zdaje sobie sprawę, że to prywatna sprawa i nie ma się nad czym rozwodzić. Zwłaszcza, jeśli macie w sypialni jakieś problemy – niezależnie, czy wynikają z Twojej „winy”, czy z jego. Do słabości przecież nie będziemy się przyznawać.
Ogólnie mówiąc, unikamy tematów zbyt intymnych (chyba, że ogólnie, w oderwaniu od aktualnego związku) i takich, które mogą postawić Was w złym świetle. Nie opowiadamy kolegom, że nie lubicie sprzątać i trzeba Was zaciągać do roboty przez tydzień, że nie potraficie gotować, a jedyna potrawa w Waszym wykonaniu, jaką można jeszcze przełknąć, jest herbata ekspresowa zalana wrzątkiem. Nie mówimy też o Waszych zarobkach (zwłaszcza, jeśli są niskie), ani tym bardziej o defektach Waszego ciała. Jeśli skrywasz asymetrię piersi lub cellulit – nie bój się, jego znajomi też się o tym nie dowiedzą.
I nie piszę tego, by zapunktować w Waszych oczach. Na to pewnie jest za późno. Nie chcę też usprawiedliwiać i wybielać mojego gatunku. Tak jest naprawdę. Być może uchodzimy za bezdusznych troglodytów, którzy nie potrafią się zachować w większości sytuacji, ale jeśli jesteśmy w związku – na pewno nie będziemy kompromitować swojej partnerki w męskim, ani żadnym innym towarzystwie. Możesz mieć wady i niedoskonałości, ale tych najbardziej prywatnych nie wywlekamy na światło dzienne. Możecie odetchnąć. I zastanowić się nad tym, czy nie idziecie za daleko w rozmowach między sobą...
Oto cała litania spraw, których staramy się unikać. Wychodzi więc na to, że rozmowy na Wasz temat to albo zupełne milczenie, albo zaklinanie rzeczywistości i klepanie Was po główkach. Nie ma tak dobrze. Wasz temat wcale nie jest nieobecny. Po kilku głębszych przychodzi czas na narzekanie. A wtedy zdarza nam się nie tyle komentować, co wręcz wyśmiewać niektóre Wasze zachowania. Co na przykład?
Wasz stosunek do mamusi. To, że ciągle liczycie się tylko z jej zdaniem. O wszystkim jej opowiadacie, wszystko konsultujecie. Ciągle aranżujecie rodzinne spotkania, które zaczynają wychodzić nam bokiem.
Wasz stosunek do czasu. Objawia się to zwłaszcza wtedy, kiedy tak bardzo się spieszycie, że czas spędzony w łazience i przed lustrem ograniczacie tylko do godziny przed wyjściem (zamiast trzech w normalnych warunkach), chociaż już dawno nie powinno być Was w domu.
Wasz stosunek do przyjaciółek. Wszystkie podobno bardzo kochacie, ale nie macie oporów, by obrabiać sobie wzajemnie tyłki. Dzwoni jedna, plotkujecie, dzwoni druga, obgadujecie tą poprzednią. I tak dalej, bez skrupułów i zażenowania.
Wasz stosunek do pieniędzy. Czasami wydaje Wam się, że banknoty rosną na drzewach i wystarczy je pozbierać. Nawet jeśli same ciężko pracujecie, często nie doceniacie wagi pieniędzy. Szastacie nimi na lewo i prawo, zwłaszcza jeśli należą do nas. Nowym butom i sukience ze sklepowej witryny przecież nie da się oprzeć.
Wasz stosunek do obowiązków domowych. Ciągle narzekacie, że w mieszkaniu jest brudno, a facet nawet nie kiwnie palcem. Po czym organizujecie wielką akcję sprzątania. Ta zazwyczaj polega na tym, że Ty stoisz, nadzorujesz i wydajesz rozkazy, a biedny partner potulnie wykonuje zadania.
Wasz stosunek do nas. Ile razy słyszymy, że jesteśmy niezorganizowani, monotonni, brakuje nam fantazji, polotu, nie staramy się, nic nam się nie chce. Listę zarzutów możemy recytować z pamięci o każdej porze dnia i nocy. Dla nas to całkiem zabawne. Zwłaszcza, jeśli spędzamy z kolegami jeden wieczór w miesiącu, a po chwili zalewa nas fala SMS-ów od dziewczyny w stylu „misiaczku, tęsknię”. Chociaż minęło dopiero 5 minut od naszego wyjścia.
Naśmiewamy się także z Waszych humorów. Zwłaszcza tych związanych z zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Żalimy się, że jeden właśnie to przeżywa, drugi miał to kilka dni temu, a drugi musi zaczekać jeszcze tydzień. I chyba nie zdradzamy żadnej tajemnicy, bo po tylu latach powinnyście sobie zdać sprawę, jak potraficie się zachowywać w tym szczególnym okresie. Nie potrafimy tego przezwyciężyć, więc przynajmniej próbujemy to obśmiać. Dla równowagi psychicznej.
Co z tego wszystkiego wynika? Unikamy szczegółów, które mogą postawić Was w złym świetle. Naprawdę nie poruszamy krępujących kwestii. Te wolimy zostawić tylko dla siebie. Zdajemy sobie sprawę, że ośmieszając partnerkę, ośmieszamy także siebie. Jeśli uwierzysz, że naprawdę tak to wygląda, to chyba czas zwrócić honor rodzajowi męskiemu, który odsądzany jest od czci i wiary. Nie mamy długich jęzorów, nad którymi nie potrafimy zapanować. Tacy jesteśmy fajni i delikatni.
Pewnie pojawią się odpowiedzi, że przecież nie może być tak różowo, bo w końcu znajdą się także tacy, którzy dosadnie skomentują każdy centymetr ciała i nawet najbardziej intymne kwestie z życia swojej ukochanej. Tak, tacy też się znajdą. Tym razem zajmuję się jednak normalnymi facetami, a nie zakompleksionymi chłopcami, którzy leczą swoje kompleksy obrabiając tyłek rzekomo najbliższej osoby. Co złego, to nie my! A jak jest z Wami? Czy także wychodzicie z założenia, że lepiej nie obgadywać swojego faceta, żeby przy okazji samej nie stracić w oczach przyjaciółek?
Grzegorz Lawendowski