Jesteście ze sobą od dawna, mijają kolejne lata, chcesz spędzić z nim resztę życia, a on wciąż nie zadał pytania, które od zawsze chciałaś usłyszeć. Nie ma na co dłużej czekać. Czas wziąć sprawy w swoje ręce, paść na kolana i postawić go przed faktem dokonanym. Poproś go o rękę, a jeśli będzie się wahał – poinformuj, że przyszedł właśnie ten moment i niedługo weźmiecie ślub. Z niektórymi facetami nie da się inaczej. Schowaj dumę w kąt i pokaż, kto w tym związku ma jaja. Nie wypada? To jego działka, a kobieta nie powinna się za bardzo wychylać? Tak, masz rację. Żartowałem. Jeśli chodzi Ci po głowie taki pomysł, to lepiej o nim zapomnij. Nie tylko upokorzysz swojego mężczyznę, ale na dodatek zmniejszysz swoje szanse na wyjście za mąż przed czterdziestką.
Jeśli Twój facet jest w miarę samodzielny, nie musisz codziennie wskazywać, co powinien na siebie założyć, potrafi powiedzieć kilka słów od siebie, a w związku nie przejęłaś jeszcze roli matki – oświadczyny zostaw jemu. To może trochę potrwać, może nawet wcale się tego nie doczekasz, ale inaczej się nie da. To on musi podjąć tę decyzję. Możesz zastosować kilka trików, by delikatnie go do tego skłonić, ale stawianie sprawy na ostrzu noża nigdy nie kończy się dobrze. Wbij sobie do głowy, że równouprawnienie w tej kwestii nie ma racji bytu. Razem planujcie przyszłość, ale oświadczyny zostaw jemu. Podpowiadam, co robić, by wszystko poszło po Twojej myśli.
Co mam na myśli, mówiąc o ataku? Nie zakładaj już na początku związku, ze klamka zapadła i na pewno spędzicie ze sobą resztę życia. Nie opowiadaj, że bardzo chciałabyś mieć przynajmniej trójkę dzieci, może więcej. Jedno to za mało, bo bez rodzeństwa nie jest tak fajnie. Zaraz po ślubie zajdę w ciążę, potem w kolejną i następną. Przez najbliższych kilka czy kilkanaście lat będę chodziła ciężarna. Ty będziesz mógł się cieszyć naszym potomstwem, bo o mnie to raczej zapomnij. Będę wielka, opuchnięta, przemęczona, więc lepiej już teraz daj mi spokój. Wspaniała perspektywa. Każdy facet o tym marzy. Rada jest prosta – nie ujawniaj swoich planów. Życie je zweryfikuje, a straszenie mężczyzny na zapas przyniesie odwrotne skutki.
Dzieci to ogromna odpowiedzialność, ale nie jedyna. Bardzo często kobiety kierują naszą uwagę na sprawy bardziej przyziemne, materialne. Chłopie, trzeba dorosnąć. Mieszkasz w tej swojej wynajętej kawalerce, a w takich warunkach rodzina nie może funkcjonować. Po ślubie, kiedy tylko spłacimy kredyt za huczne wesele, zaciągniesz na siebie kolejne zobowiązanie. Kupimy wielkie mieszkanie, najlepiej dom. Jeśli będziesz grzeczny, to dostaniesz mały pokoik, bo całą resztę zajmę ja i dzieci. Bez tego się po prostu nie obędzie, więc lepiej zapomnij o swoich przyjemnościach i zacznij oszczędzać. Nie ma co, właśnie o tym marzy każdy facet. O wyroku śmierci z przepracowania. To też wyjdzie w praniu, więc przestań malować przyszłość w tak czarnych barwach.
No dobrze, może Twoim celem wcale nie jest wielki dom wypełniony wrzeszczącymi pociechami, a w międzyczasie pełnienie roli inkubatora. Może po prostu doszłaś do wniosku, że wypada mieć ten papier, wyprawić wesele i móc tytułować się mianem „żony”. Wszystkie koleżanki mają to za sobą, a Ty wciąż czekasz na swoją kolej. W porządku, ludzie mają różne dziwne pomysły. Pamiętaj o jednym (i tym samym, do czego próbuję Cię przekonać od początku tego wywodu) – nie miej ciśnienia na tym punkcie. Kiedy w czasie ślubu przyjaciółki szepczesz mu do ucha coś w stylu „ciekawe, czy kiedyś dożyję takiej chwili”, wzbudzasz w nim raczej poczucie winy, niż entuzjazm.
Zbyt nachalne podejście do tematu raczej Cię ośmieszy, niż przyniesie spodziewany skutek. Rozrzucanie po domu katalogów z sukniami ślubnymi, wizytówek florystek i innych organizatorek czy płyt DVD z zarejestrowanymi ślubami bliższych i dalszych znajomych – słabe. Statystyczny mężczyzna poczuje się zwyczajnie osaczony. No tak, czyli nie mam wyjścia. Ona tak się nakręciła, że albo wreszcie poproszę ją o rękę, albo lepiej zmyć się już teraz. Naprawdę chcecie doprowadzić do takiej sytuacji? Czy oświadczyny nie mają być niespodzianką, wynikiem głębokich przemyśleń Waszego ukochanego oraz jego pewności, że właśnie z Wami chce spędzić każdy następny dzień do końca życia?
Jeśli będziecie cierpliwe, to doczekacie tego momentu bez tych wszystkich głupich podchodów. Wkładanie nam do głowy, że ma być ślub, dzieci, dom, wesele na 1000 gości, najlepiej wszystko naraz i najpóźniej za rok, to raczej kiepska strategia. Prędzej dostaniemy wrzodów żołądka, wpadniemy w głęboką depresję, a płomień wiecznej miłości zupełnie w nas wygaśnie. Przepis jest prostszy, niż myślicie. Facet ma być pewny, że będzie mu z Wami dobrze, a w decydującym momencie usłyszy z Waszej strony niemal sakramentalne „tak”. Daj mu w tej kwestii wolną rękę, a nie powinnaś się raczej zawieść.
Wszystkie te sprawy dotyczą jednak w miarę zdrowego związku, w którym partnerzy są naprawdę partnerami. Z wrodzoną ufnością zakładam, że zachowujesz się raczej normalnie i jesteś jego przyjaciółką, powierniczką i kochanką, a nie wściekłą babą, której wszystko nie pasuje. Jeśli liczysz na sformalizowanie związku i fajne życie, nie możesz odgrywać roli starej, zrzędliwej żony. Przed ślubem to raczej samobójstwo. Pamiętaj, że wciąż jesteś jego dziewczyną, więc zachowuj się jak dziewczyna. Akceptuj jego niezależność i odmienność. Na wychowanie przyjdzie jeszcze czas. Kobiety, które myślą, że już usidliły faceta i mogą mu dyktować wszystkie warunki, później budzą się z ręką w nocniku. Komuś takiemu nie trzeba się przecież oświadczać. Już teraz przypominasz żonę z naszych koszmarów.
No dobrze, nie naciskasz, wysyłasz tylko delikatne sygnały i dalej nic? Chciałbym Cię pocieszyć, ale tylko cierpliwość przyniesie Ci ukojenie. Skoro jeszcze się z Tobą nie rozstał, jest Wam dobrze, nie reaguje alergicznie na wszystko, co związane ze ślubem, dziećmi, rodziną – wreszcie przyjdzie odpowiedni moment, kiedy sam padnie na kolana i dopniesz swego. Przy każdej nadarzającej się okazji powtarzaj, że przyszłość widzisz tylko z nim i mogłabyś za niego wyjść choćby dziś. Tylko bez konkretnych terminów i stawiania ultimatum. Rozmawiajcie o Waszych planach, ale bez zbędnego ciśnienia. On musi poczuć się pewny i gotowy, a nie przymuszony.
Może w tym momencie zwęszycie tutaj seksizm, ale powiedzmy to sobie szczerze – w kwestii ślubu facet powinien móc, a nie musieć. Nawet jeśli wydaje Wam się inaczej. Tak działamy i nic na to nie poradzicie. Jeśli mijają kolejne lata, a on wciąż nie skorzystał z tej możliwości, czas na ostateczne rozwiązanie. Tylko spokojnie, bo ucieknie i więcej go nie zobaczysz. Możesz jednak pozwolić sobie na szczerą rozmowę o wzajemnych oczekiwaniach. Wytłumacz, że jesteście ze sobą już tak długo, ale wcale nie jesteś pewna, czego on tak naprawdę chce. Poproś o deklarację – czy wiąże z Tobą przyszłość, czy w ogóle bierze pod uwagę założenie rodziny. Jeśli tak, spodziewaj się pierścionka prędzej, niż myślisz. Jeśli nie, on wreszcie sobie pójdzie i może trafisz na kogoś bardziej zdecydowanego.
Mam wrażenie, że całe te podchody i noce spędzone na rozmyślaniu, to nic innego, jak efekt naszej wzajemnej głupoty. Coraz rzadziej potrafimy ze sobą otwarcie rozmawiać. Ok, jest fajnie, jesteśmy razem, teraz czekam na oświadczyny. Kiedyś pewnie tak to działało, ale dzisiaj coraz częściej ślub staje się efektem wspólnych rozważań. Może takie jawne planowanie i wyłożenie swoich oczekiwań na stół, nie ma zbyt wiele wspólnego z romantyzmem, ale co z tego? Przecież liczy się efekt.
Jak poprosić faceta o rękę? Spokojem. Na każdego przyjdzie pora.
Grzegorz Lawendowski
Wszystko nie, nie i nie. Co jednak wypada i co może przynieść oczekiwany skutek? Dawaj mu wyraźnie do zrozumienia, że ma miejsce w Twoich planach na przyszłość. On widzi wypasioną rezydencję, przegląda katalog z wymarzonymi wakacjami, wysłuchuje chwytających za serce opowieści swoich znajomych o dzieciach – na to wszystko jest jeden dobry komentarz. „Kiedyś sobie na to pozwolimy”. Może nie będzie Was stać na taką nieruchomość, na wakacje będziecie jeździć najwyżej na Mazury, a wspólny potomek wcale nie będzie taki grzeczny i uroczy, ale to jasny sygnał, że widzisz się u jego boku za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Potrzebujemy takiej pewności.
Skoro już przy dzieciach jesteśmy. Możesz marzyć o całej gromadce, ale powściągnij swoje zamiary. Jeśli wspominasz, to najwyżej o jednym, ale bez zbędnego ciśnienia. Rzuć czasami od niechcenia, że „jeśli miałabym mieć dzieci, to tylko z tobą”. To zwyczajny komunikat, który chwyta za nasze serce i dobrze wróży. Bez przymusu i czarnych wizji. No tak, ona uważa, że byłbym świetnym dawcą materiału genetycznego. Chyba trzeba się nad tym poważnie zastanowić. W sumie, to co mi szkodzi. Przecież chciałbym być kiedyś ojcem. Zacznijmy jednak od ślubu, żeby było po bożemu.
Mężczyźni wyjątkowo cenią swoją niezależność. Nawet jeśli faktycznie już dawno ją utraciliśmy i teraz naszym życiem kieruje kobieta, lubimy się przynajmniej łudzić. W długoletnim związku dysponujemy prostym i sprawdzonym straszakiem – jak będziesz niegrzeczna, to nie poproszę Cię o rękę. Dziecinne? A kto powiedział, że relacje damsko-męskie opierają się wyłącznie na poważnych metodach? Największym grzechem z Waszej strony są teksty w stylu „tak, ale po ślubie”. Teraz nie zamieszkamy razem, nie pojedziemy na wakacje, nie będziemy razem wychowywać chociażby psa, bo nie jestem pewna, jaką widzisz przed nami przyszłość. Oświadczysz się, ożenisz, to pogadamy.
To zagranie poniżej pasa i jawna próba wymuszenia. Mięczak pewnie zareaguje histerycznie i za chwilę przybiegnie z pierścionkiem, ale naprawdę chcesz mieć za męża kogoś takiego? Możesz wysyłać mu sygnały, ale nie walić młotem odpowiedzialności po głowie. Przyjdzie moment, kiedy sam zrozumie, że czas najwyższy wziąć sprawy w swoje ręce, ale nic na siłę. Facet musi wiedzieć, że jesteś nim poważnie zainteresowana i bierzesz go pod uwagę, jeśli chodzi o Twoje przyszłe plany i marzenia. Nie może być jednak sparaliżowany strachem przed tym, co sobie wymyśliłaś. Dziel się swoimi myślami, ale nie atakuj.