Jestem ostatnią osobą na świecie, która mówiłaby o wyższości jednej płci nad drugą. Kobiety są fantastyczne, a i faceci czasami do czegoś się przydają. Rodzice powinni przyjąć dziecko z otwartymi ramionami, bez względu na to, czy witają na świecie chłopczyka czy dziewczynkę. Co nie zmienia faktu, że gdybym miał wybór, wolałbym zostać ojcem syna. Córka to zbyt duże wyzwanie i ryzyko.
Nie powinno Was to dziwić, bo już dawno przyjęło się, że każda kobieta marzy o córce, a każdy mężczyzna liczy na syna. O ile jestem w stanie zrozumieć argumenty przemawiające za tym, że narodziny chłopca to bardzo komfortowa sytuacja, tak euforii związanej z powitaniem dziewczynki już nie do końca. Wychowanie i troska o potomka nigdy nie są łatwe, ale w tym przypadku szczególnie. Jak dla mnie – za duże ryzyko.
Dlaczego córka to tak ogromne wyzwanie? Oto kilka największych obaw pojawiających się natychmiast, kiedy tylko pomyślę o małej i bezbronnej dziewczynce, która kiedyś przemieni się w kobietę...
TO SŁABSZA PŁEĆ
Opinia niezbyt poprawna politycznie, ale zanim się oburzysz, spróbuj mnie zrozumieć. Nie mam na myśli siły przebicia, ani siły woli. Chodzi o aspekt czysto fizyczny, a tego nie oszukasz. Dziewczyna, a później kobieta, nigdy nie dorówna w tej kwestii przedstawicielowi płci przeciwnej. Ten nie zawsze musi mieć dobre zamiary i może się zdarzyć, że spróbuje to wykorzystać. A niestety, świat jest brutalny i tutaj wciąż bardziej liczy się siła pięści, niż siła argumentów. Dziewczynę o wiele łatwiej skrzywdzić, a ja nie mógłbym na to spokojnie patrzeć.
W NIEKTÓRYCH TEMATACH NIGDY SIĘ NIE DOGADAMY
Jestem tylko facetem, więc nikogo nie powinno dziwić, że w „babskich” tematach nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Z oczywistych względów nigdy do końca nie zrozumiem przełomu, jakim jest pierwsza miesiączka, nie dane mi będzie doświadczyć porodu, nigdy nie odwiedzę ginekologa, ani nie zakocham się w Justinie Bieberze. Jesteśmy przedstawicielami zupełnie odmiennych gatunków, które jakoś ze sobą funkcjonują, ale nigdy nie osiągną pełnego porozumienia. To jeden z głównych powodów, dlaczego bycie ojcem córki to ciężka perspektywa.
JEST NARAŻONA NA WPADKĘ
Nawet nie wyobrażam sobie napięcia, jakie towarzyszy ojcom przyglądającym się pierwszym miłosnym uniesieniom swoich córek. Każda ich randka i powrót do domu nad ranem musi wiązać się z ogromnym niepokojem. Natura już tak Was stworzyła, że to Wy ponosicie największe konsekwencje chwilowego zaślepienia, a ja nie chcę jeszcze zostawać dziadkiem. To byłoby szczególnie trudne, gdybym wiedział, że wpadłaś z chłopakiem, który w ogóle na Ciebie nie zasługuje.
PO ŚLUBIE ZMIENI NAZWISKO
Wbrew pozorom, współcześni faceci to wciąż tradycjonaliści. Przedłużenie rodu ma dla nas szczególne znaczenie. Żaden z nas nie chce, aby nasze nazwisko w naturalny sposób wyginęło. A w przypadku córki wydaje się to nieuniknione. Ona kiedyś postanowi powiedzieć sakramentalne „tak”, by niemal z automatu stać się członkinią zupełnie innej rodziny. Wciąż będzie nas łączyła miłość, ale zdecydowanie bardziej wolałbym, gdyby to było uczucie i nazwisko w pakiecie. Teraz już rozumiecie, dlaczego syn jest dla nas tak ważny. On gwarantuje, że moje wnuki będą przedstawicielami tego samego rodu.
TRZEBA ZA TEN ŚLUB ZAPŁACIĆ
Zanim dojdzie do uroczystego zerwania więzi rodowych i przyjęcia nowego nazwiska przez moją córkę, wypadałoby to jakoś zorganizować. Pech chciał, że w polskiej tradycji główny ciężar finansowy wesela spada na rodziców panny młodej. Nie dość, że ta odchodzi do innej rodziny, to jeszcze nadwyręża budżet zrozpaczonego ojca. Jeśli będzie trzeba, oczywiście wszystkim się zajmę, ale nie oczekuj z mojej strony euforii. Co dostanę w zamian? Wnuki noszące nazwisko tego obcego dla mnie faceta?
RYNEK PRACY JEJ NIE SPRZYJA
Nie ulega wątpliwości, że pod górkę macie praktycznie przez całe życie. Denerwuje mnie to i martwi, jak mało co, ale niewiele jestem w stanie z tym zrobić. Już dzisiaj muszę się pogodzić z tym, że gdybym powitał na świecie córkę, w przyszłości niejedna kłoda wyląduje pod jej nogami. Może być mądra, wykształcona i zdeterminowana, ale nawet to nic nie da. Statystycznie będzie zarabiała mniej, a na dodatek może stracić pracę, kiedy tylko pomyśli o powiększeniu rodziny. Żaden ojciec nie będzie potrafił na to spokojnie patrzeć.
Grzegorz Lawendowski