Najdroższe Czytelniczki,
teza zawarta w temacie może wzbudzić Wasz niesmak już teraz. Jak to? Że niby facet, to od razu wolno mu wszystko? Kolejny raz próbujesz nam wmówić, że płeć ma aż takie znaczenie? Że stoimy na pozycji straconej? Odpowiedź może być tylko jedna. Także w formie pytania. A co? Może tak nie jest? Jest i doskonale zdajecie sobie z tego sprawę. Składa się na to wiele czynników, w tym jeden podstawowy – kobiece przyzwolenie na taki stan rzeczy. Przyzwyczailiśmy Was do naszej postawy roszczeniowej, coraz więcej nam wybaczacie i coraz częściej przymykacie oko na nasze wybryki. My tylko korzystamy z wygodnej dla nas sytuacji.
Zacznijmy od roli mężczyzny we współczesnym świecie. Dlaczego zdecydowana większość polityków to faceci? Bo same najczęściej gardzicie tym zajęciem, więc trudno spośród Was wybierać. Na dodatek same chętnie na nas głosujecie. Dlaczego większość szefów najpoważniejszych przedsiębiorstw to także mężczyźni? Bo częściej decydujemy się na założenie własnej działalności i niektórym udaje się odnieść spektakularny sukces. Dlaczego zarabiamy zdecydowanie więcej? Bo rządzą nami inni faceci, którzy wolą docenić swoich. W większości przypadków potulnie czekacie na cud i prawdziwe równouprawnienie. W Polsce stanowicie większość, ale nie potraficie się dogadać. Brakuje Wam konsekwencji. Także w sprawach teoretycznie drobnych.
Może lepszym przykładem uprzywilejowanej pozycji faceta będą sytuacje z życia wzięte. Mężczyzna zdradza swoją żonę, ma na boku nawet kilka uroczych kochanek. Co na to społeczeństwo? No cóż, przecież to facet, myśli przyrodzeniem, musi się wyszumieć. A co w odwrotnej sytuacji, kiedy zdradza kobieta? Co za niegodziwa baba, miała takiego faceta, a poszła w tango z byle kim. Najgorsze dla Was jest to, że ciche przyzwolenie i głośne oburzenie w obydwu przypadkach słychać ze strony wszystkich. Nie działa to w ten sposób, że facet zawsze tłumaczy faceta, a kobiety trzymają się razem. Chętnie przejmujecie nasze spojrzenie na świat. Zdradzających mężczyzn często postrzegacie jako prawdziwych samców, a niewierne kobiety za, wybaczcie kolokwializm, szmaty. Nie wspomnę o tym, że w końcu kochankami są także przedstawicielki Waszej grupy.
Mężczyzna wraca zmęczony z pracy, zrzuca z siebie przepocone części garderoby na ziemię, bezwładnie kładzie się na kanapie, prosi o szybki obiad, schłodzone piwo, pilota do telewizora, a potem może nawet seks. Motyw doskonale znany wielu z Was. Powtarza się od lat, bez względu na szerokość geograficzną, poziom wykształcenia delikwenta, jego wychowanie itd. Co robi statystyczna kobieta? Pospiesznie zbiera nieświeżą odzież i zanosi do pralki, odgrzewa przygotowany wcześniej posiłek, otwiera oszronioną butelkę złocistego napoju, podaje pilota, czasami sama przełącza na mecz. Zazwyczaj bez słowa sprzeciwu, czasami z pretensjami, ale w większości przypadków wykonuje swoje zadania wręcz wzorowo. Czy naprawdę nie macie innego wyjścia?
Siedzicie przy stole, najlepiej w towarzystwie Twoich rodziców. Partner tak się najadł, że musi ściągnąć krawat, popuścić coraz bardziej opinający go pasek, co jakiś czas coś mu się odbije, a resztki jedzenia bezceremonialnie ściąga z zębów palcami. Ojej, biedaczek się przejadł, ale na zdrowie, na zdrowie. Niech wszystko pójdzie w mięśnie lub w przyrodzenie. Identyczna sytuacja, ale wspomniane czynności wykonuje kobieta (poza krawatem, ale możemy go zastąpić piękną apaszką). Boże, widzisz i nie grzmisz! Niewychowana baba, kto to widział, żeby tak się zachowywać. Obleśna, brakuje tylko, żeby zaczęła upuszczać z siebie gazy. Zachowanie identyczne, reakcja skrajnie inna. Nadal uważacie, że wcale nie wolno nam więcej?
Jesteśmy do tego przyzwyczajani od najmłodszych lat. Chłopak może głośno bekać, mlaskać, brudzić się czym popadnie. W końcu to samiec. Dziewczynka powinna siedzieć wyprostowana jak struna, w pięknie wyprasowanej sukieneczce, zamykać usta przy jedzeniu, czasami przecierając je serwetką. Nie garbić się, nogi złożone, włosy ułożone, pełna kultura. Od takich drobnostek się zaczyna. Później wybacza nam się gorsze stopnie w szkole, przebieranie w dziewczynach, skoki w bok, lenistwo, kiepskie maniery. Najpierw skakała wokół nas mamusia, teraz jej rolę przejęła małżonka. Specjalnie się nie różnicie, bo w pewnym momencie pozwalacie na dosłownie wszystko. Jeśli się złościcie, to tylko przez chwilę. Na dłuższą metę akceptujecie każde nasze zachowanie, słowo i wybór.
Nie mam zamiaru porywać Was na barykady. To nie w moim interesie i chyba doskonale to rozumiecie. Próbuję raczej uzmysłowić wszystkim przedstawicielkom płci pięknej, że wyższa pozycja faceta to nie efekt tajnego spisku, ale konsekwencja także Waszych zaniedbań. My tylko wykorzystujemy sprzyjające okoliczności i dobrowolnie z tego nie zrezygnujemy. Możecie więc biadolić, że to niesprawiedliwe, że facetowi wszystko wolno, że mężczyźni mają lepiej, ale nam nie pozostaje nic innego, jak uśmiechnąć się pod nosem. I westchnąć nad Waszą niezaradnością. Nam naprawdę wolno więcej, bo same tego chcecie.
Grzegorz Lawendowski
Czy to Wasza wina, że tacy jesteśmy? Może niektóre z Was zdziwię, ale wcale przy tym nie obstaję. Mamy naturalne skłonności do ułatwiania sobie życia i unikania konwenansów. Nie oznacza to jednak, że nic nie można Wam zarzucić. Ponosicie bezsprzeczną winę, jeśli chodzi o przyzwolenie na to wszystko. Przyzwyczaiłyście nas do tego, że wcale nie musimy się starać, bo i tak zazwyczaj wszystko wybaczycie. Mało tego! Coraz mniej zauważacie, bo nie chcecie się denerwować. Wolicie bierną postawę obserwatorki. Przecież nie będę wychowywała swojego faceta – pomyśli zapewne niejedna z Was. Tylko dlaczego nie? Skoro my wychowujemy kobiety od setek lat (bardzo skutecznie) i dzięki temu żyje nam się znacznie wygodniej, to dlaczego miałybyście to dłużej znosić? A, no tak, przecież to lubicie.
Jak pewnie zauważyłyście, nie próbuję przy tej okazji wybielać męskiego postrzegania świata. Otwarcie przyznaję się do naszych i moich własnych wad. Jednak to i tak niczego nie zmieni. Najpierw akceptujecie dziwne zjawiska we własnym domu, później nie potraficie się zorganizować w szerszej skali. Jest Wam wszystko jedno, czy w wyborach wygra kolejny facet, że kolejną firmę założy inny mężczyzna itd. No właśnie – wszystko jedno – to jest Wasz największy problem.