Podobno macierzyństwo to najważniejszy egzamin w życiu kobiety, a niektórzy twierdzą nawet, że jego sens. Potrzebujecie dzieci, by poczuć się wartościowe i potrzebne. O tacierzyństwie raczej się tego nie mówi. Facet posiada potomstwo, bo tak wyszło, partnerka tego oczekiwała, taka była presja. I chociaż sprawdzamy się w tej roli, potrafimy kochać i walczyć o powodzenie naszej rodziny, sami z siebie specjalnie do tego nie dążymy. Bo to takie niemęskie.
Gdyby zapytać statystycznego przedstawiciela płci brzydkiej, ile chciałby mieć dzieci, najpewniej zapadłaby krępująca cisza. Większość z nas biłaby się z myślami, czy postawić na szczerość, czy może wykorzystać tę sytuację, by komuś się przypodobać. Punkt widzenia zawsze zależy od miejsca siedzenia, co udowadniają moi rozmówcy. Zapytałem 4 znajomych panów o ich poglądy w tej kwestii i zauważyłem bardzo ciekawą zależność...
Co mówi singiel, bezdzietny mężczyzna w związku, małżonek z jednym dzieckiem i tata trójki pociech? Zupełnie co innego.
fot. Thinkstock
Jak widzicie, wszystko zależy od sytuacji. Oczywiście, zdarzają się mężczyźni niezdolni do miłości i odpowiedzialności, ale w zdecydowanej większości dajemy radę. Wystarczy jeden impuls, by ze zdeklarowanego singla, którego przeraża wizja ojcostwa, przemienić się w kochającego tatę nawet kilkorga pociech. Czasami to kwestia wpadki, kiedy indziej do rozsądku przemawia nam ukochana partnerka. Efekt niemal zawsze jest taki sam – okazuje się, że mały szkrab potrafi zmienić wszystko.
Nie obawiaj się, jeśli usłyszysz od chłopaka, że ten gardzi dziećmi, a ich wychowanie postrzega w kategoriach kary. To tylko słowa. Jak udowadniają moi rozmówcy, poglądy w tej sprawie zmieniają się bardzo szybko i zazwyczaj radykalnie. Wcale nie jesteśmy tacy źli i bezduszni. Czasami okoliczności nie sprzyjają odważnym decyzjom, ale dzięki Tobie może się to zmienić.
Grzegorz Lawendowski
fot. Thinkstock
- Ile chciałbym mieć dzieci? Z wiekiem jestem coraz bardziej sceptyczny. Pamiętam zabawy z podstawówki, kiedy udawaliśmy prowadzenie domu i zawsze walczyłem o to, by mieć ich jak najwięcej. Trójka to minimum. Wynikało to chyba z faktu, że sam wychowywałem się z dwójką rodzeństwa, a moja ciocia miała nawet czwórkę. Nie było sielanki, bo często się biliśmy i nikt z nas nie przyznawał się do miłości do brata lub siostry, ale to było dla mnie naturalne. Teraz, kiedy faktycznie mógłbym założyć rodzinę, wcale mi się do tego nie spieszy. Na tym etapie w ogóle nie myślę o ojcostwie, a jeśli patrzę w odległą przyszłość, to nie widzę więcej, niż jedno dziecko. Tak chyba byłoby najwygodniej. Najpierw muszę poszukać kandydatki na żonę – zdradza 22-letni Kamil.
fot. Thinkstock
- Często o tym rozmawiam z dziewczyną, bo ona próbuje mnie wybadać. Nigdy nie powiedziała, że jeśli nie chcę dzieci, to mnie zostawi, ale sama daje do zrozumienia, że jej na dużej rodzinie zależy. Zawsze odpowiadam, że „ile Bóg da”, chociaż nie wiem po co mieszam w to Boga. To raczej kwestia naszej decyzji. Tej niestety nie umiem podjąć, bo na razie równie normalne wydaje mi się małżeństwo bez dzieci, jak i związek z jedynakiem. Większa ilość mnie przeraża. Nawet nie dlatego, że nie czuję tego klimatu, ale ze strachu. Nie chcę być beznadziejnym ojcem, który nie podoła finansowo i czasowo. Nie chcę, żeby moje dzieci głodowały lub nie miały się w co ubrać. Albo żyły na wysokim poziomie, ale kosztem spotkań ze mną, bo tatuś będzie przez większą część dnia harował – twierdzi 25-letni Robert.
fot. Thinkstock
- Jeszcze kilka lat temu bałem się, że nic z tego nie wyjdzie. Miałem dziewczynę, nawet narzeczoną, ale trudno było nazwać nasze życie spokojnym. Straciłem świetną pracę praktycznie z dnia na dzień, a później przez wiele miesięcy szukałem kolejnej. Ona kończyła studia i też nie było wiadomo, jak to się ułoży. Życie jest strasznie skomplikowane i trudno cokolwiek przewidzieć. Udało się wziąć ślub i od razu rozjaśniło mi się w głowie. Przecież nie mogę przewidywać najgorszego. Zdecydowaliśmy się świadomie na potomstwo i absolutnie tego nie żałuję. Spełniam się w roli ojca i teraz to ja namawiam żonę na kolejne. Marzy mi się trójka. Jak tylko poczujemy, że nic nam już nie grozi, to weźmiemy się za robotę. Wychowywanie jest trudne, nie przeczę, ale to też ogromna satysfakcja. Tego nie da się z niczym innym porównać – to opinia 29-letniego Jakuba.
fot. Thinkstock
- Nigdy nie miałem planu, że rok po ślubie pierwsze dziecko, później szybko następne, a jak podołamy, to jeszcze i jeszcze. Moja żona miała to wszystko zaplanowane. Rzeczywistość okazała się trochę bardziej skomplikowana, bo pierwszy potomek pojawił się na świecie nawet przed zaręczynami. A tak naprawdę to dwóch synów, bo okazało się, że to ciąża bliźniacza. Wzięliśmy ślub już jako rodzice cudownej dwójki. Po 3 latach bocian przyniósł nam córkę i zrobiło się jeszcze poważniej. Przebiłem własnego ojca, bo on miał tylko mnie. Za pierwszym razem był strach, za drugim już tylko nadzieja, że wszystko będzie dobrze. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać i jeśli się uda, zawalczymy jeszcze o jedno. 10 lat temu brzydziłem się dzieci i marzyłem o związku bez zobowiązań. Trochę się pozmieniało – wyznaje 33-letni Aleksander.