MĘSKIM OKIEM: Co TAK NAPRAWDĘ faceci myślą o ślubie i małżeństwie?

Jakie kobiety mężczyźni proszą o rękę? Oto cała prawda o męskim podejściu do małżeństwa!
MĘSKIM OKIEM: Co TAK NAPRAWDĘ faceci myślą o ślubie i małżeństwie?
20.08.2013

Przeglądając media, czytając najróżniejsze poradniki i śledząc wypowiedzi zamieszczane w sieci, mam czasami wrażenie, że ślub to sprawa dotycząca wyłącznie kobiet. Niemal wszystkie rady na tę okoliczność dotyczą wyboru partnera przez kobietę, dopasowania odpowiedniej kobiecej kreacji i tego, co o najważniejszej uroczystości w życiu myślą panie. A gdzie podziali się w tym wszystkim mężczyźni? Czy ślub to naprawdę tak „babska” impreza, że facetom nie należy się ani jedno słowo w tym temacie? To wiele o nas wszystkich mówi, chociaż nie ma to zbyt wiele wspólnego z prawdą. To nie jest tak, że tylko przedstawicielki płci pięknej przejmują się tym wszystkim, a panom jest wszystko jedno.

Prawdą jest jednak, że współcześnie pojęty ślub musi być kobiecym wymysłem. To przede wszystkim Wam zależy na tym, by usidlić faceta na dłużej i przy okazji móc się pokazać. Ten sposób jest najbardziej skuteczny (jak już podpiszemy dokumenty, to klamka zapadła i raczej długo się Was nie pozbędziemy) i efektowny (biała suknia, dodatki, muzyka, kwiaty i cały ten ślubny arsenał). Gdyby jednak ciekawiło Was, dlaczego mężczyźni godzą się na to wszystko i czego oczekują od przyszłej żony i samej uroczystości, śpieszę z wyjaśnieniami.

Jak to więc jest z tym ślubem? Ogólnie mówiąc – nie jest celem samym w sobie. Mężczyźni naprawdę patrzą na to, z kim się wiążą i jak będzie wyglądało ich dalsze życie. Białe suknie, welony, kwiatuszki i weselna zastawa nie przesłaniają nam kilkudziesięciu kolejnych lat. Czasami mam wrażenie, że z Wami, kobietami, jest zupełnie inaczej. Koncentrujecie się na ślubnym show, a całą resztę pozostawiacie przypadkowi. Jeśli zależy Ci nie tylko na pięknej uroczystości, ale równie wspaniałym małżeństwie, porozmawiaj ze swoim facetem. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami i marzeniami. Nawet jeśli zabierze Ci to trochę czasu, który mogłabyś poświęcić na przygotowania do biby wszech czasów.

Jeśli czegoś się boimy, to przyszłości. Sami miewamy problemy w komunikacji, więc jeśli milczymy i przytakujemy, nie oznacza to, że wszystko jest w porządku. Jeśli chcesz, żeby Twój wybranek był spokojny, przysięgnij mu nie tylko miłość i wierność do grobowej deski, ale i pełne zaangażowanie. Powiedz, że będziesz się wystrzegała rutyny i zrobisz wszystko, by Wasze małżeństwo nie było tylko „starym i dobrym”, ale spontanicznym i ekscytującym. My na pewno się odwdzięczymy.

Czego unikamy wybierając kobietę, z którą zamierzamy spędzić resztę życia? Odstraszają nas niewiasty nadwrażliwe i zbyt niepokorne. Z takim typem zawsze będzie pod górkę. Nie lubimy też pań, które chcą być całkowicie zależne od nas. W młodości lubimy być mentorami dla młodszych kochanek, ale w małżeństwie się to nie sprawdza. Kobieta musi mieć jaja. Niedopuszczalne jest również nadciśnienie. Oczywiście nie chodzi o aspekty zdrowotne (choć to też jest mile widziane), ale o ciśnienie na punkcie dzieci. Ona chce tu i teraz, ciąża za ciążą, przynajmniej pięcioro maluchów. Będzie siedzieć w domu, rodzić, wychowywać, a my mamy tylko za wszystko zapłacić. Doskonale wiemy, do czego zazwyczaj to prowadzi. Taka kobieta spełni się jako matka, ale chemii między nami raczej nie będzie. Nawet jeśli masz takie zamiary, nie mów o nich zbyt otwarcie. Żaden facet tego nie udźwignie. Dzieci wyjdą w praniu.

Wiemy już jakie mamy priorytety, dlaczego wypadałoby się ożenić i kim powinna być nasza wybranka, a co z samym ślubem i weselem? Dlaczego całą uroczystość planuje zazwyczaj wyłącznie kobieta? Nie chodzi o to, że nam jest wszystko jedno. Po prostu widzimy, jak bardzo Wam na tym zależy. Podniecacie się byle suknią, bukietem, weselnym rosołem i kotletem, obrączkami, ozdobami na stołach i całym tym interesem. Nie możemy Wam tego odmówić. Już na początku wspólnej drogi wykazujemy ogromną pokorę, ale kiedyś to sobie odbijemy. Ty planowałaś nasz ślub, więc dlaczego nie mogę wybrać samochodu? Ty ustalałaś menu na wesele, więc ja wybiorę, gdzie pojedziemy na wakacje. To taka rozłożona w czasie strategia.

Wielu mężczyzn odczuwa potworny lęk przed ślubem. Kobietom wydaje się, że boimy się odpowiedzialności i formalności. To nie tak. Po prostu mamy szeroko otwarte oczy i widzimy, do czego może doprowadzić taki układ. Bierzemy za żonę fajną, atrakcyjną, zgrabną i energiczną dziewczynę, a już po kilku latach hodujemy w domu roztytą, znudzoną życiem i nami babę. To nie musi tak wyglądać, ale często tak jest. Wiem, że i nam zdarza się przybrać na wadze, ale z moich obserwacji wynika, że to Wam przestaje najbardziej zależeć. Przyzwyczajacie się, że macie męża i dzieci, więc nikt już na Was nie spojrzy. Nie macie ciśnienia, więc niech się dzieje co chcę, przecież mam już ustawione życie. Problem w tym, że my wciąż tu jesteśmy. I to bliżej, niż kiedykolwiek. Wszystko widzimy.

Mówi się o „starym dobrym małżeństwie”. Zazwyczaj nie oznacza to wcale niczego dobrego. Po latach wypracowujemy pełną zgodność i może się wydawać, że tak powinno być, ale nic bardziej mylnego. Taki układ potrafi szybko znudzić. Gdzie ta radosna spontaniczność z przeszłości? Tak, to zależy od obydwu stron, ale jeśli Tobie nie będzie zależało na tym, by w związku iskrzyło (w pozytywnym sensie), to facet szybko się podda.

carrie bradshaw

Faktem jest, że ślubne ciśnienie w naszym przypadku wygląda nieco inaczej. Kobiety są zaprogramowane na stały i sformalizowany związek, bo tak już się przyjęło. Nie macie raczej innego wyjścia. A nawet jeśli przez chwilę pomyślicie, że macie, to za chwilę znajomi i rodzina wytłumaczą Wam, jak bardzo się myliłyście. Kobieta bez męża po osiągnięciu pewnego wieku nie jest uznawana za wolną, ale samotną. Na dodatek, za starą pannę. W naszym przypadku terminologia specjalnie się nie zmienia. Wciąż jesteśmy po prostu kawalerami. To brzmi zdecydowanie lepiej.

Presja społeczna działa na wielu różnych frontach. Kiedy nasz przyjaciel się żeni, to zwyczajnie cieszymy się jego szczęściem lub załamujemy ręce nad jego naiwnością. Nie myślimy jednak specjalnie o tym, czy z nami jest coś nie tak, że sami jeszcze ślubu nie wzięliśmy. Kobiety pewnie też się cieszą szczęściem przyjaciółki, ale z tyłu głowy pojawiają się natrętne myśli – a kiedy przyjdzie na mnie pora? Czy ze mną jest coś nie tak? Jej się udało, a ja pewnie nigdy nie wyjdę za mąż. Jesteście tak zaprogramowane przez kulturę, że nie potraficie się cieszyć niezależnością. Marzycie tylko o tym, by wreszcie powiedzieć sakramentalne „tak” i nie być jedyną panną w towarzystwie rówieśniczek.

W tym względzie mężczyźni charakteryzują się zdecydowanie większą dawką luzu, dzięki któremu żyje nam się zazwyczaj o wiele bardziej bezstresowo, niż Wam. Nam nikt nie powie, że jesteśmy starymi kawalerami i nie radzimy sobie w życiu. Co więc skłania facetów do formalizowania związku i uczestniczenia w tej całej ślubnej szopce? Przede wszystkim względy praktyczne. Po pierwsze – jeśli trafiliśmy na fajną kobietę, która specjalnie nas nie drażni, można się z nią pokazać i od biedy nadaje się na matkę naszych dzieci, to grzechem byłoby nie skorzystać z okazji. W pewnym wieku nawet nam monogamia wydaje się całkiem znośna. Jeśli już mowa o dzieciach, to przedłużenie gatunku także można uznać za powód. W małżeństwie jakoś tak bardziej wypada, ze względów formalnych też wygodniej, więc jeśli chcemy potomstwa, to tylko z żoną.

Można ogólnie powiedzieć, że jeśli mężczyzna jest zainteresowany stałym związkiem i chce go sformalizować, to zazwyczaj w powodów bardzo praktycznych. Miło jest mieć u boku kobietę, która należy tylko do nas (oczywiście w sensie mentalnym, na pewno nie chcemy traktować Was jak rzeczy), potrafi zadbać o dom, ugotuje, posprząta, urodzi dzieci, wychowa je. Cenimy ciepło rodzinne, a bez Was nie jest to raczej możliwe. Pomijając sam fakt, że do tanga trzeba dwojga, wyłącznie kobieta jest w stanie nam zagwarantować stabilizację. Z czasem możemy dojść do wniosku, że to nie dla nas, ale spróbować warto.

Wśród istotnych powodów zawarcia związku małżeńskiego z męskiej perspektywy należy wymienić także... męskość. Facet bez żony (oczywiście w pewnym wieku) to jakby nie facet. Lubimy rolę chłopca, któremu wszystko wolno i na niczym mu nie zależy, ale w okolicach trzydziestki następuje gwałtowne przewartościowanie. Niezależność przestaje mieć aż takie znaczenie i bardziej liczy się to, czy byliśmy w stanie zbudować stałą relację i w pełni się zaangażować. „Stary kawaler” jest przez społeczeństwo do przełknięcia, ale ktoś taki zaczyna być wreszcie postrzegany nie do końca poważnie. Najbardziej znany przykład – Kuba Wojewódzki. Nie ważne, co zrobił, jaką popularnością się cieszy i ile zarabia. W końcu ma 50 lat, nie ma żony, dzieci tym bardziej...

Niektórzy najwyraźniej sądzą, że bez rodziny nie znaczymy nic. W takim razie nie dziwcie się, że nawet najbardziej zdeklarowany samotnik kiedyś zechce stanąć na ślubnym kobiercu. Tak po prostu wypada, więc lepiej zacisnąć zęby i spróbować. Przecież nie musi być tak źle. Czasami przychodzi rozczarowanie, ale nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to nawet rozwodnik jest lepiej postrzegany, niż facet, który nie zdecydował się przysięgać miłości i wierności do grobowej deski.

No dobrze, skoro nawet nam wypadałoby wreszcie wziąć ten przereklamowany ślub, to z kim? Czy lepiej wziąć przykład z bliskich znajomych znanego polskiego tenisisty, który swoim bogatym przyjaciołom załatwiał fajne, głupiutkie i posłuszne laski, czy może zdecydować się na jakiś ambitniejszy model? Zazwyczaj w grę wchodzi to drugie rozwiązanie. Naiwna i atrakcyjna dziewczyna u boku sprawdza się na początku naszej damsko-męskiej drogi, ale jeśli związek ma trwać nieco dłużej, niż weekendowy romans, lepiej postawić na jednostkę bardziej autonomiczną. Taka kobieta nie jeden raz uratuje nam życie.

Przykro mi o tym mówić, ale w okolicach czterdziestki czy pięćdziesiątki zdecydowana większość mężczyzn zaczyna przypominać własnych ojców i dziadków. „Dziadziejemy” na wszystkich możliwych frontach, więc tylko zaradna, ambitna i energiczna kobieta u boku może stanowić jakikolwiek ratunek. Wchodzimy w znany wielu rytm – praca, dom, obiad, telewizor, przymusowy seks z żoną, spanie, praca, dom... Nie ma mowy o inicjatywie i woli zmiany czegokolwiek. Jeśli jednak nasza małżonka ma odpowiednio dużo oleju w głowie i jeszcze jej zależy, to dzięki niej znowu możemy stanąć na nogi. Potrzebujemy solidnego kopniaka w tyłek i ktoś taki jest nam w stanie to zagwarantować.

Polecane wideo

Komentarze (143)
Ocena: 5 / 5
Kobieta (Ocena: 5) 27.02.2019 17:27
Al glupie chlopy sobie schlebiaja. Normalna baba nie chce zalegalizowanego zwiazku. Chce miec luz, jaka stara panna? Po prostu madra kobieta.
odpowiedz
madrakobieta (Ocena: 5) 21.09.2013 05:13
Nie rozumiem dlaczego redakcja portalu dla kobiet funduje swoim czytelniczkom takie artykuły.Nie jesteśmy masochistkami, nie jesteśmy głupie i naprawdę nie wiem dlaczego mamy czytać wypociny jakiegoś chłopiny, dla którego kobieta powinna być lalą, skoncentrowaną na łapaniu chłopa i uszczęśliwianiu go, żeby przypadkiem nie odszedł. Żenada. Nie wyobrażam sobie artykułu o mężczyznach napisanego w podobnym tonie, w prasie męskiej. Za kogo wy nas macie ?
zobacz odpowiedzi (1)
Bibi (Ocena: 5) 04.09.2013 02:35
Poznałam wspaniałego mężczyznę. Miałam wtedy 21 lat - on prawie 29. To ON mi się oświadczył po 5 miesiącach znajomości. To ON zatrzymywał się przed każdą wystawą z sukniami ślubnymi. To ON wybierał menu weselne i w końcu to ON ciągle wypytywał, kiedy chciałabym dzidziusia ("za 4 lata? ojej..a może za 3?"). Dla mnie było ok bez ślubu. Ale pobraliśmy się i mimo mojego pesymizmu życiowego :p, jesteśmy od 7 lat baaaardzo szczęśliwi. Dodam, że mój mąż nie jest ani wariatem ani życiowym nieudacznikiem. Po prostu nie wolno wrzucać wszystkich mężczyzn do jednego wora i pisać takich złotych poradników.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 28.08.2013 20:38
Jestem atrakcyjna (duuże powodzenie :P) i jeszcze młodą (24 lata) kobietą w czteroletnim szczęśliwym związku, ale jakoś nie mam NAJMNIEJSZEJ OCHOTY NA ŚLUB i dzieci :P Wiem, że chcę być z moim partnerem i przenigdy go nie zdradziłam i tego nie zrobię. Ale myśl o ślubie i tym całym harmiderze z tym związanym mnie PRZERAŻA :D
odpowiedz
no ile można (Ocena: 5) 27.08.2013 21:55
chryste, przed chwilą czytałam artykół o kompleksach, gdzie pan Grzegorz pisał jak mu się nie podoba marudzenie kobiet odnoście wagi. ze za grube - jesteście przecież piękne dla swpich mężczyzn, ze wyolbrzymiamy i skąd nam sie to bierze??? no właśnie psze Pan ma na to odpowiedź na str. 7 tegoż artykułu. " ROZTYTĄ, znudzoną życiem i nami babę". dziękuję za ED palancie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie