W cyklu „Męskim okiem” poruszałem do tej pory wiele tematów. Było o emocjach, relacjach damsko-męskich, potomstwie, zaburzeniach odżywiania, a nawet edukacji. Dziś czas na coś równie istotnego – brwi. Możecie się śmiać, że to szczegół, który nikogo nie obchodzi, ale... cóż więcej Wam pozostało? Zapominacie, że kobiecość to całokształt, a na ten składa się wielu drobnych szczegółów. Owłosienie tuż nad oczami traktujecie po macoszemu i efekty tego widoczne są na ulicach.
Nie twierdzę, że znam przepis na brwi idealne. Wiem jednak, że jest różnica między gęstymi „krzakami” i wyskubanymi łukami. Tych kilka włosków potrafi podkreślić Twoją urodę, jak i wszystko zepsuć. A facet, choć zazwyczaj zajęty całą resztą Twoich atrybutów, naprawdę zwraca na to uwagę. I co sobie myśli? Przyjrzyjmy się 6 najpopularniejszym typom i męskim skojarzeniom.
Kto wie, może to skłoni Cię nawet do wizyty u kosmetyczki i zmiany wizerunku chociaż w tym względzie...
Najnormalniejszy ze wszystkich kształtów. Klasyka, która niespecjalnie rzuca się w oczy. Właścicielka takich brwi nie jest ani przesadnie pewna siebie, ani nie paraliżują jej kompleksy. Dobrze wie, jak wyglądać dobrze. Zawiało nudą, ale w tym przypadku to absolutna zaleta.
Potrafisz zwrócić na siebie uwagę tym, jaka jesteś, co sobą reprezentujesz, jak się zachowujesz. Nie potrzebujesz ani się maskować, ani przesadnie podkreślać swojej oryginalności. Jesteś materiałem na partnerkę dla większości facetów, którzy tak naprawdę nie lubią ryzyka.
Świetnie sprawdzasz się w kuchni, jak i na parkiecie w czasie szalonej imprezy. Doskonale odróżniasz sytuacje, kiedy należy zachować powagę, a kiedy można zaszaleć. Trudno cokolwiek Ci zarzucić.
Chociaż masz na sobie niepozorną sukienkę albo ukrywasz swoje wdzięki pod zwykłymi jeansami, wszyscy wiedzą, że najlepiej czujesz się w skórzanych i lateksowych wdziankach. Jesteś chodzącą dominą, która w torebce na pewno skrywa długi i gruby pejcz.
Facetów traktujesz z góry i nie za bardzo liczysz na romantyczny i trwały związek. Cieszysz się chwilą, bo wiesz, że takie cuda zdarzają się tylko w bajkach i polskich komediach romantycznych. Mężczyzna ma do spełnienia swoją rolę, a później może spadać na drzewo.
Nawet nie udajesz damy. Do życia i płci przeciwnej podchodzisz twardo i bez kompleksów. Wszyscy się Ciebie boją, ale każdy chciałby spróbować...
W Twojej torebce na próżno szukać pejcza, a nawet skromnej maseczki do sado-maso. W bagażu podręcznym skrywasz raczej pluszowego misia i garść tabletek uspokajających. Codziennie wmawiasz sobie, że panujesz nad sytuacją, ale w rzeczywistości życie Cię przerasta.
Jesteś szarą, cichą i zakompleksioną myszką, która stara się udawać silniejszą. Często wydaje Ci się, że do niczego się nie nadajesz. Wolisz się schować, zamiast próbować. Problem w tym, że wyskubane do granic możliwości brwi wcale nie sprawiają, że Cię nie widać. Jeszcze bardziej skupiasz na sobie uwagę.
Oficjalnie pozujesz na zabawową i przebojową, ale czar pryska, kiedy wracasz do domu. Zdarza Ci się płakać do poduszki. Tylko, że to nie przejaw wrażliwości. Raczej nadwrażliwości.
Tak bardzo nie lubisz siebie, że koniecznie chcesz dać temu wyraz na zewnątrz. Gęste i zrośnięte brwi to Twoja strategia. Liczysz na to, że wszyscy będą od Ciebie uciekać, a żaden facet nawet na chwilę nie skupi na Tobie swojej uwagi. I wiesz co? Najprawdopodobniej właśnie tak będzie.
Odpuściłaś sobie wszelkie starania, bo wydaje Ci się, że nic już nie da się zrobić. Na własną prośbę zamykasz się w grubym i szczelnym kokonie, z którego nikt Cię nie wyciągnie. Musisz zrobić to sama. To jednak się nie uda, jeśli wciąż powtarzasz sobie, że kogo jak kogo, ale Ciebie nic dobrego spotkać nie może.
Ogarnij się, a naprawdę wszystko stanie się możliwe. Na litości daleko nie zajedziesz.
Jesteś tak silna, że na Twój widok faceci kładą się na łopatkach i błagają o litość. Doskonale radzisz sobie w roli twardzielki. Można jednak przypuszczać, że to tylko poza. Sposób, w jaki bronisz się przed prawdziwymi uczuciami i wrażliwością. Wymyśliłaś sobie, że te są tylko dla mięczaków.
Nikt Cię nie przegada, zawsze masz rację, a związek to dla Ciebie ostateczność. Na intymną relację zgadasz się wyłącznie wtedy, kiedy masz w tym interes. Przynajmniej tak to sobie tłumaczysz, bo prawda jest taka, że wcale nie jesteś aż tak gruboskórna. Chciałabyś się otworzyć, ale boisz się, że ktoś wykorzysta Twoją słabość.
Jesteś tylko dla koneserów, którzy lubią się długo męczyć, żeby wreszcie osiągnąć sukces. Kiedyś się złamiesz i wcale źle na tym nie wyjdziesz.
Zadziwia Cię świat i sama też się sobie dziwisz. Jesteś rozedrgana i rzadko pozwalasz sobie na chwilę spontaniczności. Robisz dokładnie to, czego oczekują od Ciebie inni (a raczej to, co sobie wyobrażasz, że oczekują). Częściej pozujesz na ofiarę losu, którą trzeba się zaopiekować.
To wcale nie jest zła strategia, bo faceci lubią czuć się potrzebni. Problem w tym, że wcale taka nie jesteś. W środku siedzi silna i zdeterminowana kobieta, którą ktoś ciągle trzyma na smyczy. Niejeden będzie chciał Cię z niej zerwać. Rozczulasz tym, jak wyglądasz, co mówisz i... czego nie mówisz.
Z wiekiem to minie. Zapuścisz gęste brwi i przestaniesz się dziwić. Chyba, że temu, jak bardzo kontrolowałaś się przez te wszystkie lata.