Daleki jestem od stwierdzenia, że ciąża to najbardziej przereklamowany stan na świecie. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tutaj. Nie przeszkadza mi to jednak w dostrzeżeniu pewnej sprzeczności między tym, co mówi się o niej w mediach, a jakie konsekwencje pociąga za sobą w rzeczywistości. Chociaż mówi się o niej głośno i wszędzie, gdzie to możliwe, to wciąż temat tabu. Bo stan błogosławiony może być wyłącznie wspaniały, albo nie ma go wcale.
Z trudnym do ukrycia grymasem na twarzy obejrzałem galerię opublikowaną na tych łamach. Okazało się, że fakty mogą znacznie odbiegać od lansowanej od lat wersji. Zdarzyło mi się rozmawiać z ciężarnymi kobietami, kilka razy z ciekawości zajrzałem na blogi poświęcone macierzyństwu, miałem w dłoniach nawet tematyczne gazetki. Tam takich widoków nie doświadczyłem. Wychodzi więc na to, że szczerość nie popłaca.
Kobiece ciało w czasie i po ciąży poddawane jest jednej wielkiej mistyfikacji. Ze wszystkich stron atakują nas zdjęcia szczęśliwych mam z kształtnymi brzuszkami, możemy przeczytać o cudzie narodzin, kopiącym maleństwie i bezgranicznym spełnieniu. W tym przekazie nie ma miejsca na rozstępy, blizny, oszpecenie. Szkoda, bo lepiej oswajać się z taką wizją, niż później przeżywać wielki zawód. Dotyczy to także mężczyzn, którzy w większości nie spodziewają się aż takich konsekwencji. Teraz patrzę na te mało estetyczne zdjęcia i...
Mogę obawiać się o chemię między nami
Mówiąc wprost – zapłodnienie zgrabnej i uśmiechniętej kobiety to raczej żadna sztuka. Prawdziwe wyzwanie pojawia się w momencie, kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli i nagle musimy zmierzyć się z nieprzewidzianymi konsekwencjami. Czy będę w stanie zaakceptować, a wręcz pokochać pokiereszowane przez los (a konkretnie – ciążę) ciało? Czy Ty będziesz w stanie spojrzeć na nie bez negatywnych emocji? Czy to wszystko uda się jeszcze posklejać? Oczywiście, bycie tatą to wielkie szczęście i wyzwanie, ale nie chciałbym stracić tego co łączyło NAS.
Mogę stwierdzić, że ciąża to jeden wielki koszmar
Można powiedzieć, że do tej pory żyłem w błogiej nieświadomości. Co gorsze, obawiam się, że podobnie wygląda to w przypadku wielu kobiet (a Was dotyczy to najbardziej). Kolorowe media karmią nas wyidealizowanym obrazem macierzyństwa. Wystarczy wpisać do wyszukiwarki hasło „ciąża” - widzimy wyłącznie uśmiechnięte ciężarne gładzące się po brzuszkach jak z obrazka. Wystarczy zajrzeć na Facebooka, gdzie świeżo upieczone mamy dzielą się swoją euforią. Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą gazetkę na ten temat, gdzie o rozstępach, jeśli w ogóle się pisze, to na ostatniej stronie i raczej bez zdjęć. Nagle okazuje się, że nie musi być tak różowo.
Mogę stwierdzić, że specjalnie to ukrywacie
Jak to możliwe, że dopiero po latach mam okazję przyjrzeć się temu bliżej? Dlaczego do tej pory nie byłem świadomy problemu, a raczej jego skali? Pewnie dlatego, że o przykrych konsekwencjach ciąży kompletnie się nie mówi. Przyjęło się, że kiedy kobieta opowiada o tym szczególnym stanie, musi temu towarzyszyć promienny uśmiech i zupełny brak krytyki. Jest wspaniale. A jak widać na załączonych obrazkach, nie zawsze musi tak być. Czuję się oszukany.
Mogę się przestraszyć
Powiedzmy to sobie szczerze – patrzę na te rozstępy, blizny, zdeformowane brzuchy, przebarwienia i daleko mi do zachwytu nad kobiecością. W tym momencie uświadamiam sobie, że nawet rozwijające się wewnątrz Ciebie życie nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla takiego stanu. Dziecko się urodzi, a brzuch przypominający sflaczałą piłkę lekarską pozostanie. Czy będę w stanie to zaakceptować? Nie wiem, nie miałem okazji się nad tym zastanowić, bo sprawa jest konsekwentnie zamiatana pod dywan.
Może mi się odechcieć rodzicielstwa
Zastanawiam się, czy to nie jest zbyt wysoka cena. Pomijając moje własne odczucia i poczucie estetyki, zaczynam martwić się o Ciebie. Przecież wiem, jak wielką wagę przykładasz do wyglądu. Całe życie na diecie, wylewanie siódmych potów, kompleksy, zalewanie się łzami na widok lustrzanego odbicia. Jeśli wreszcie zaczęłaś się akceptować, a nawet lubić siebie, to czy jest sens to wszystko niszczyć? Nikt nie powiedział, że będziesz wyglądała jak bohaterka tych szokujących zdjęć, ale ryzyko jest spore.
Tak mogłoby się to skończyć, a wtedy nie pozostałoby nic innego, jak wziąć nogi za pas. Nagle myśli o przedłużeniu gatunku przestałyby zajmować moje myśli. Całą swoją energię musiałbym skupić na tym, aby nigdy do tego nie doszło. Nie chcę krzywdzić Ciebie, siebie i dziecka, które nie powinno mieć sfrustrowanej matki i załamanego ojca.
Jest na to jednak rada. Cytując klasyka – prawda nas wyzwoli. Mówiąc o niej, mam na myśli dobre i złe strony, a nie wyłącznie prawdę, która pasuje do z góry narzuconej przez kolorowe media tezy. Czas zrezygnować z jednostronnego przekazu, gdzie każda ciężarna jest piękna, a każda młoda mama spełniona. Życie to nie bajka, a świadomość tego pozwoli podejść do tematu z zimnymi nerwami.
Zawsze lepiej przygotować się na najgorsze i pozytywnie się rozczarować, niż udawać, że nas to nie dotyczy.
Grzegorz Lawendowski