Waga w związku – wydaje się, że to nic nie znaczący szczegół, bo prawdziwe uczucie, to coś znacznie więcej, niż cielesność partnera. Liczy się wnętrze, zaufanie i miłość. Przynajmniej oficjalnie, bo rzeczywistość pokazuje, że to jednak sprawa dużej... wagi. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w dyktaturze młodości i piękna. A czymże jest dziś piękno, jeśli nie m.in. zgrabnym i seksownym ciałem? Tylko co to znaczy? Kogo uznajemy za zgrabnego, a które krągłości wzbudzają bardziej nasz podziw, niż przerażenie? Wszystko zależy od indywidualnych upodobań, ale tak jak w przypadku wzrostu, o którym kiedyś już pisałem, można przyjąć jakieś bezpieczne ramy.
Zacznijmy od tego, że niemal każda kobieta postrzega się jako gruba. A nawet jeśli jest wobec siebie nieco bardziej wyrozumiała, to przynajmniej jako zbyt duża. Brzuch mógłby być bardziej płaski, uda szczuplejsze, twarz bardziej pociągła, sylwetka smuklejsza. I to niezależnie od stanu rzeczywistego. To obsesja, która znajduje swoje uzasadnienie w kolorowych mediach. Podstawowa zasada jest jednak prosta – kobieta nie powinna przygniatać swojego faceta niczym poza intelektem i seksapilem. Nie może być cięższa od partnera, ale bardziej poręczna.
Nie oznacza to, że musi przypominać podziwianą powszechnie Anję Rubik. To nie ten typ! Chodzący szkielet wzbudza w nas raczej uczucie troski, niż fascynacji. Anję chcielibyśmy nakarmić, a w bliższych relacjach nie przeszkadzają nam nawet drobne fałdki na brzuchu czy zbyt duże uda. Wiele zależy od tego, jak sama się postrzegasz. Jeśli czujesz się gruba i nieatrakcyjna, tak właśnie będziesz postrzegana.
No właśnie, dużą rolę w tym temacie odgrywa nastawienie. Zarówno nasze, jak i samych kobiet. Można jednak przyjąć, że zbyt gruba kobieta, to taka, która...
SAMA SIĘ TAK CZUJE
Mogę uważać Cię za najseksowniejszą istotę na świecie, ale jeśli codziennie będę wysłuchiwał Twojego narzekania, wreszcie sam zacznę się nad tym zastanawiać. Kobiety uwielbiają użalanie się nad sobą, nawet wtedy, kiedy nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. „Ale jestem gruba”, „czas na dietę”, „muszę się wziąć za siebie”, „spójrz na mój potworny brzuch”, „moje uda są monstrualne”, „wyglądam jak klucha”. Kilka razy mogę stwierdzić, że bredzisz i powinnaś dać sobie na wstrzymanie, ale im dłużej to trwa, tym gorzej się to skończy. Jeśli sama się tak postrzegasz, to nie oczekuj od faceta niczego innego.
JEST NIEPORĘCZNA
Trudno wyobrazić sobie bardziej kłopotliwą sytuację, od tej, kiedy facet chce pokazać swoją uległość i oddanie, ale zwyczajnie nie daje rady. Nie każdy z nas ma siłę Pudziana, więc jeśli liczysz na uniesienia w dosłownym sensie, lepiej o siebie zadbaj. Moment, kiedy nie jestem w stanie unieść Cię na rękach, powinien dać Ci do myślenia. Chyba, że nic nie da się z tym zrobić, to przynajmniej nie oczekuj niemożliwego i nie pchaj się na moje barki.
ZMIENIŁA SIĘ
Nieistotne, czy na początku naszej znajomości byłaś szczuplutką i filigranową dziewczynką, czy może już wtedy reprezentowałaś wagę cięższą, grunt to równowaga w związku. I na wadze. Moment, kiedy rozczulamy się nad naszymi zdjęciami z przeszłości i zauważam drastyczną różnicę, to najlepszy znak alarmowy. Każdy się zmienia, ale jeśli kiedyś Twoja twarz była smukła, a dzisiaj przypomina księżyc w pełni, na dodatek dzisiejsze uda niebezpiecznie zbliżają się do obwodu ówczesnej talii, to musimy wiedzieć, że coś się dzieje. Niektórzy twierdzą, że to całkiem sympatyczne, bo roztyłaś się z miłości, ale do nas to nie przemawia.
MA OBSESJĘ
Są kobiety, które ciągle mówią o swojej wadze i o takich zdążyłem już wspomnieć. Istnieją także takie, które nie tyle mówią, co zaczynają działać. I tak działają, że skończyć nie mogą, a efektów ewidentnie brak. Jeśli przechodzisz z diety na dietę, przy okazji katując nią także mnie, to nie dziw się, że rzeczywista czy nawet wymyślona nadwaga zaczyna stanowić centrum naszego życia. Do obsesji zaliczyć możemy także wylewanie łez nad batonikiem, którego koniecznie chciałabyś skosztować, ale „przecież nie możesz” oraz poszukiwanie idealnego planu treningowego. Od Chodakowskiej do indywidualnego trenera, który prędzej czy później puści nas z torbami. Nie dziw się, że żyjąc w takim klimacie, zaczynam Cię postrzegać jako tą, która ma problem z wagą.
Przyjmijmy, że jesteś w tej niekomfortowej niekomfortowej sytuacji i rzeczywiście masz problem z wagą lub wprowadziłaś do związku taką atmosferę, że partner zaczyna Cię postrzegać przez pryzmat Twojej wyimaginowanej obsesji. Jak da Ci do zrozumienia, kiedy dostrzeże problem?
BĘDZIE MILCZAŁ
To najtrudniejszy objaw, bo jeśli nie mówi, to co on tak naprawdę myśli? Zasada jest jednak prosta – jeśli zaczynasz się nad sobą użalać i płakać na własny widok przed lustrem, on nie będzie zaprzeczał. Jeśli nie widzi problemu – postara Ci się go wybić z głowy, ale skoro siedzi cicho, to znaczy, że podziela Twoje obawy. Istnieje ryzyko, że milczy ze zmęczenia, bo ten temat zaczyna go przerastać, ale najczęściej cisza ma swoje drugie dno. Nie dopytuj wtedy na siłę, bo jeszcze przez nieuwagę coś chlapnie i już zupełnie się załamiesz.
BĘDZIE SUGEROWAŁ
Wyobraźmy sobie, że moja ukochana coraz bardziej przybiera na wadze, a jej ciało przestaje być już tak poręczne, jak kiedyś. Prawdziwy facet powinien załatwić sprawę po męsku i powiedzieć Ci o tym prosto z mostu! Żartowałem. To by się źle skończyło. Wtedy zaczyna się kombinowanie. Najprostsze oznaki tego stanu rzeczy – zaczyna sugerować, że powinnaś zjeść może odrobinę mniej, albo zamiast tłustej golonki wybrała chudego kurczaczka. A z deseru w ogóle powinnaś zrezygnować, bo od tego psują się zęby. Po wszystkim powinniśmy pobiegać, chociaż nienawidzę tego robić. Jeśli sam z siebie sugeruje takie rzeczy, to coś jest na rzeczy.
BĘDZIE PODEJRZEWAŁ
Podobno ciąża to najpiękniejsza sprawa w życiu kobiety, więc teoretycznie nie ma się o co obrażać. Jeśli jednak facet zacznie drążyć temat i zapyta, czy przypadkiem nie spodziewasz się dzidziusia, to wiedz, że coś się dzieje. Skąd taki pomysł, skoro nie masz mdłości, ani żadnych charakterystycznych objawów? Powodem może być coraz większy brzuch, napuchnięte kończyny, drugi i trzeci podbródek, a także niepohamowany apetyt. Tylko się nie obrażaj! To nie jego wina, że wysyłasz sprzeczne sygnały. Najlepiej weź się za siebie, żeby kolejny raz się nie pomylił.
POWIE WPROST
Tylko jak niby ma to zrobić? Do głowy przychodzi mi tylko jeden tekst - „Kochanie, przytyłaś”. Te dwa słowa to jednak igranie z ogniem. Efekt można przewidzieć – eksplodujesz i zamienisz jego życie w piekło. Natychmiastowe rozstanie, pakowanie manatków, żółć zalewająca wszystko wokół i ogólnie słabo. Dlatego milczymy, a jeśli sprawa ma dla nas spore znaczenie, zaczynamy szukać szczęścia gdzie indziej.
Nie oszukujmy się, każdy facet wolałby mieć u boku zgrabną i powabną kobietę. Duży kaliber interesuje nas wyłącznie w spodniach. Gdyby postawić obok siebie równie urodziwe i inteligentne niewiasty, z których jedna wydawałaby się nieco „pełniejsza”, nasz wzrok zawsze skupi się na tej o mniejszych gabarytach. Tak działa nasz mózg i trudno z tym cokolwiek zrobić. Chociaż, mam dwie sugestie. Jeśli rzeczywiście coś jest na rzeczy – spróbuj wziąć się za siebie, ale nie angażując w to za bardzo partnera. A jeśli kompletnie nie masz na to ochoty – przynajmniej przestań o tym mówić. Nie gwarantuję, że nie zauważy „problemu”, ale przynajmniej przestanie się na nim skupiać.
Oczywiście, to tylko teoria, bo w praktyce bywa różnie. Miłość robi z nami nie takie rzeczy, więc jesteśmy skłonni przymknąć oko na wszelkie, nawet najbardziej widoczne niedoskonałości. Nie dziwcie się jednak, że z reguły gustujemy w szczupłych laskach. To ciągłe narzekanie, które wylewa się z Waszych ust pod własnym adresem, nie pozostaje bez śladu...
Grzegorz Lawendowski