W przeprowadzonym kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych sondażu zapytano kobiety, co byłoby dla nich największym koszmarem związanym z urodą. Bardzo małe piersi czy krzywe nogi znalazły się daleko w tyle, częściej wskazywano na łysinę, brzydkie zęby i... nadmierne owłosienie ciała. Ankietowane raczej nie miały na myśli delikatnego meszku pod nosem czy kilku włosków w innych miejscach, których można się łatwo pozbyć. Nasza rozmówczyni, gdyby nie walczyła ze swoją przypadłością, byłaby pokryta owłosieniem od stóp do głów.
Kamila od kilku lat ma zdiagnozowany hirsutyzm, czyli zaburzenie polegające na nadmiernym owłosieniu typu męskiego. Zazwyczaj nie występuje samodzielnie, ale jako skutek uboczny innej choroby. Tak właśnie jest w jej przypadku – gospodarka hormonalna organizmu nie działa tak, jak powinna. Doprowadzenie tego stanu do normy jest niezwykle trudne. Czasami nie pomaga nawet długotrwała kuracja.
Nasza bohaterka żyje w dwóch różnych światach. Na co dzień stara się być otwartą na świat kobietą, ale jak sama przyznaje, w domu coraz częściej czuje się jak mężczyzna. Nic w tym dziwnego, bo jej codzienna toaleta polega m.in. na goleniu twarzy. Jak sobie z tym radzi? Jakie są rokowania? Czy ktokolwiek wie o jej problemie? Kamila zgodziła się na szczerą rozmowę, chociaż wstyd jest dzisiaj nieodłączną częścią jej życia...
Czyli kiedy?
Policystyczne jajniki zostaną ze mną na zawsze, bo trudno cokolwiek z tym zrobić. Przyjmuję leki od wielu lat i co to zmienia? Nie wiem, może byłoby jeszcze gorzej. Ten stan mnie nie satysfakcjonuje. Nie czuję się kobieco i pewnie. Po takim czasie, gdyby dało się coś z tym zrobić, przynajmniej to nadmierne owłosienie by zniknęło. Tak się jednak nie stało.
Może powinnaś zmienić leki?
Nad moim przypadkiem głowiło się kilku specjalistów. Zmieniałam leki kilka razy i niewiele to dało. Tyle dobrego, że miesiączkuję. Nie co miesiąc, ale tak średnio co półtora. To daje chociaż cień szansy na to, że będę mogła zostać matką. Ale na to się nie zanosi, bo jednak przydałby się do tego facet.
Może jesteś za bardzo negatywnie nastawiona i wcale nie jest aż tak źle?
Po tylu latach jest we mnie sporo frustracji, ale patrzę na życie realistycznie. Nikt nie zechce kobiety z brodą.
Czy można czuć się kobieco z taką dolegliwością?
Bardzo bym chciała z uśmiechem na twarzy stwierdzić, że to nic takiego. Liczy się nasza osobowość, a nie cielesność. To oczywiście bzdura, bo trudno być pewną siebie, kiedy jako nastolatka zaczynasz pod pewnymi względami przypominać swoich kolegów. Mam wrażenie, że zaczęłam się golić częściej, niż oni. Tyle, że oni marzyli o pierwszym zaroście, a ja płakałam, że go mam. Do wszystkiego można się podobno przyzwyczaić i może nie odbieram tego już tak dramatycznie, jak kiedyś, ale ciężko być kobietą z taką przypadłością. To strasznie mnie ogranicza.
Jak wygląda Twoje codzienne dbanie o urodę?
Pomijając makijaż, czesanie i inne normalne dla każdej kobiety czynności, mnóstwo czasu marnuję na pozbywanie się owłosienia. To znaczy, nie marnuję, bo dzięki temu w ogóle mogę wyjść z domu, ale wolałabym tego nie doświadczyć. Codziennie rano golę twarz, najpierw z włosem, potem pod włos. Na to spora warstwa podkładu i jakoś to wygląda przez najbliższych kilka godzin. Co drugi dzień depiluję praktycznie całe ciało, co wcale nie jest proste. Zwłaszcza, jeśli chodzi o plecy, bo trudno się tam dostać. Już nie potrafię zliczyć, ile kosmetyków i maszynek zużywam w ciągu miesiąca. Depilatorem elektrycznym traktuję ręce i nogi, wystarcza na kolejne 2 dni. Jeśli tak ma wyglądać całe moje dalsze życie, to naprawdę można się załamać.
Nie próbowałaś depilacji w salonie kosmetycznym? Wosk albo laser?
Z wosku szybko zrezygnowałam, bo ból nie jest wart efektów. Te są niewielkie, bo zmieniają jedynie tyle, że zamiast co 2 dni, musiałabym się golić co 3-4. Zresztą, to naprawdę krępujące, żeby iść do kosmetyczki i ciągle prosić o depilację pleców czy pośladków. Tym zajmuję się sama i nawet już się do tego przyzwyczaiłam. Laser przyniósł pewne efekty na twarzy, chociaż nadal daleko mi do normalności. Policzki i szyja, jak zarastały, tak zarastają, ale jest mniej włosków pod nosem. Przynajmniej tyle, bo ciężko było w tym miejscu stosować bardzo gruby makijaż. Umówiłam się na kolejne próby, ale to droga zabawa. Jeśli nie będzie spektakularnej zmiany, to zrezygnuję.
A jak wygląda Twoje życie, poza ciągłą walką o gładsze ciało?
Kończę studia, pracuję, mieszkam z rodzicami. Jeśli chodzi o uczucia, to nie za bardzo jest o czym mówić. To nie wynika z tego, że urodziłam się nieśmiała. Jestem taka, bo zdaję sobie sprawę z mojego problemu. Problemu, którego raczej żaden facet nie zrozumie i nie zaakceptuje. Na wszelki wypadek odrzucałam wszystkie zaloty i jestem sama.
Chciałabyś to zmienić?
Oczywiście, ale chyba dopiero wtedy, kiedy wyzdrowieję.
Nadmierne owłosienie nie pojawia się raczej z dnia na dzień. Zauważyłaś wcześniej jakieś niepokojące objawy?
Zawsze wydawało mi się, że mam więcej włosów na ciele, niż inne koleżanki. Były na rękach, nogach, widoczny był jasny meszek praktycznie na całej twarzy. No, ale to nie było nic aż tak strasznego, bo łatwo było się ich pozbyć. I na pewno nie wymagało to kontrolowania swojego wyglądu kilka razy dziennie, jak jest teraz. Raz na tydzień robiłam ze sobą porządek i było dobrze. Później zaczęłam dostrzegać coraz więcej pojedynczych włosów w różnych dziwnych miejscach. Na brodzie, plecach, pośladkach. Nagle zrobiło się ich znacznie więcej i już nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Stwierdziłam, że to na pewno wina tych pigułek od ginekologa. Poszłam do niego, żeby przepisał coś nowego, ale wyszło na to, że bez nich byłoby jeszcze gorzej. Pierwszy raz usłyszałam termin hirsutyzm, który często występuje przy tej chorobie. Jeszcze go u mnie nie stwierdzono, ale to była kwestia czasu.
Włosów zaczęło przybywać i wreszcie usłyszałaś diagnozę...
Tak, przez kolejny rok zarastałam już praktycznie cała. Doszło do tego, że musiałam kupić normalną męską maszynkę do golenia i piankę. Przynajmniej raz na dwa dni trzeba było się dokładnie ogolić. Jasny meszek zaczął ciemnieć, aż wreszcie zaczął się pojawiać normalny zarost. To nie jedyna zauważalna zmiana. Kiedyś wystarczyło ogolić nogi raz na 5-7 dni, aż nagle po dwóch dniach nie mogłam ich nikomu pokazać. Byłam załamana, ale nie przypuszczałam, że może być jeszcze gorzej.
Stwierdzono hirsutyzm związany z zaburzeniami jajników i co dalej?
Lekarze stwierdzili, że to jeden ze skutków ubocznych. Za dużo testosteronu w organizmie. Leczenie? Proszę przyjmować dalej środki antykoncepcyjne i walczyć z objawami. Poszłam z moim problemem także do innego specjalisty, ale on wszystko potwierdził. Mogę tylko czekać i modlić się, żeby włosów nie było jeszcze więcej.
Niestety, pojawiały się kolejne...
Tak, i to w miejscach, w których nawet nie wszyscy faceci są zarośnięci. Gdybym nic ze sobą nie robiła, to po tygodniu wyglądałabym jak owłosiona małpka. Pojawiają się wszędzie – już nie tylko twarz, ale też prawie cała powierzchnia pleców czy pośladki. Powtarzam, tu nie chodzi o delikatny meszek, ale gęste i widoczne włosy. Dorastałam z tym piętnem. Wpadłam w obsesję na punkcie wyglądu i mogłam wyjść z domu dopiero po kilku godzinach z maszynką, plastrami i innymi specyfikami do depilacji.
Czy coś się w tej kwestii zmieniło?
Nie wiem czy włosów jest jeszcze więcej, bo po prostu nie daję im odrastać. Muszę to robić dzień w dzień, chociaż największy problem jest z twarzą. Po całym dniu zarost zaczyna się przebijać przez makijaż.
Papilot.pl: Jak to się zaczęło?
Kamila: Miałam 15 lat, od dwóch już miesiączkowałam, ale pojawiły się problemy. Krwawienie było, albo nie. Nie było mowy o żadnej regularności, bo występowało co 2-3 miesiące, albo jeszcze rzadziej. Taki stan nigdy nie jest normalny, więc mama namówiła mnie na ginekologa. Po jakimś czasie zdiagnozowano zespół wielotorbielowatych jajników, albo jak niektórzy to nazywają – policystycznych. Przyjęłam to spokojnie, bo miesiączki do życia nie były mi potrzebne, nawet lepiej, że pojawiały się rzadziej. Jakoś nie zdawałam sobie sprawy z konsekwencji, czyli np. z ryzyka bezpłodności, problemu utrzymania wagi, rozregulowania hormonalnego. Przepisano mi tabletki antykoncepcyjne, które miały przywrócić wszystko do normy.
Pomogło?
Chwilę później ustabilizował się mój cykl i nie było już tak, że nie wiedziałam, kiedy mam się spodziewać miesiączki. Może nie występowały równo co miesiąc, ale częściej, niż wcześniej. Wtedy jeszcze naiwnie myślałam, że to mój jedyny problem.
A było coś jeszcze?
Tak, włosy pojawiające się na kolejnych częściach ciała. Nie żaden meszek, ale grube i ciemne włosy. Możecie sobie wyobrazić, jak czuje się w takiej sytuacji młoda dziewczyna.