Polskę zaatakowała właśnie fala grypy i uciążliwych przeziębień. W niektórych rejonach kraju infekcje górnych dróg oddechowych dotykają co czwartego mieszkańca, a na Warmii i Mazurach w ciągu ostatniego tygodnia liczba chorych wzrosła niemal dziewięciokrotnie. Jak wynika z danych Krajowego Ośrodka ds. Grypy Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, w tym samym okresie ubiegłego roku, na grypę chorowało trzy razy mniej osób.
Główny Inspektor Sanitarny, Jan Bondar, przekonuje jednak, że nie grozi nam epidemia, a wzrost zachorowalności jest normalnym zjawiskiem w czasie odwilży, która zamiast w marcu, pojawiła się już w styczniu. Podkreśla on również, że większość zgłaszanych zachorowań to infekcje grypopodobne. Niestety, jeśli w nadchodzących dniach nie pojawi się mróz i nadal utrzymają się dodatnie temperatury, wskaźnik zachorowalności po raz kolejny drgnie w górę.
Zdaniem Bondara, problem rozprzestrzeniającej się w Polsce grypy nie byłby tak dotkliwy, gdyby wzrosła nasza świadomość w kwestii szczepień. A jak wynika ze statystyk, mimo przeprowadzanych akcji informacyjnych, nadal niewielki odsetek Polaków szczepi się przeciw grypie. W związku z tym, Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski, zwrócił się we wtorek do minister Zdrowia, Ewy Kopacz, z pytaniem, co podlegający jej resort zrobił w sprawie upowszechnienia szczepień, szczególnie w grupach podwyższonego ryzyka, czyli u dzieci oraz kobiet w drugim i trzecim trymestrze ciąży. Z niecierpliwością czekamy na odpowiedź pani minister, bo choć nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, można wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Nadia Tyszkiewicz