Historią tej dziewczynki żyły media na całym świecie. Nic w tym dziwnego, bo to wyjątkowo poruszająca opowieść. Pokrzywdzona przez los 3-latka musiała zmierzyć się z podłością bezdusznego koncernu. Zajście sprzed 2 tygodni opisałyśmy także na łamach Papilota.
Mała Victoria ze Stanów Zjednoczonych kilka tygodni temu cudem uszła z życiem. Feralnego dnia przebywała w domu swojego dziadka, który od lat mieszka z trzema psami rasy pitbull. Zwierzęta doskonale znały dziewczynkę i nigdy nie były wobec niej agresywne. Tym razem jednak poczuły się przez nią zagrożone i zaatakowały. Gdyby nie szybka reakcja właściciela, poważne obrażenia głowy mogłyby doprowadzić do najgorszego.
W wyniku ataku wściekłych psów 3-latka doznała m.in. złamania górnej i dolnej szczęki, kości policzków oraz prawego oczodołu. To ostatnie doprowadziło do prawdziwej tragedii, bo dziewczynka straciła przez to oko. Przez kilka tygodni dochodziła do siebie. Przeszła wiele poważnych i bolesnych operacji, ale mimo wszystko nie straciła pogody ducha.
Później padła jeszcze ofiarą bezmyślnych ludzi. Tak przynajmniej twierdziła jej rodzina.
Doniesienia na temat wizyty dziewczynki w restauracji znanej sieci były wstrząsające. Babcia Victorii przekonująco opisywała całe zajście. Relacjonowała, jak wielkie upokorzenie je spotkało.
W ubiegłym tygodniu zatrzymała się razem ze swoją wnuczką w lokalu fast food. Ze względu na obrażenia dziewczynka może jeść tylko miękkie dania, więc zamówiły tłuczone ziemniaki z sosem. Nie doczekały się realizacji, bo personel nie zdecydował się ich obsłużyć. Wręcz przeciwnie – poproszono je o opuszczenie lokalu - „dla dobra innych klientów”. Usłyszała, że powinny wyjść, bo twarz Victorii może zniesmaczyć, a wręcz obrzydzić pozostałych klientów.
Z ust przedstawicieli sieci padły pierwsze przeprosiny oraz propozycja pokrycia kosztów dalszego leczenia. W grę wchodziło nawet 30 tysięcy dolarów. Równocześnie zapowiadano wewnętrzne śledztwo, które miało wyjaśnić przykre zajście. Dzisiaj okazuje się, że wstrząsająca historia może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością!
Faktem pozostaje, że Victoria rzeczywiście padła ofiarą agresywnych psów. Jej obrażenia i znamiona na twarzy są niestety prawdziwe. Zupełnie inaczej prezentuje się sprawa skandalu w lokalu gastronomicznym. Wiele wskazuje na to, że dziewczynka nie tylko nie została w żaden sposób obrażona, ale... w ogóle nie była w tej restauracji!
Z wewnętrznego raportu sieci, do którego wniosków dotarły amerykańskie media, wynika że cała historia najprawdopodobniej została zmyślona. Sprawdzono wyciągi z kas we wskazanym przez babcię lokalu – nikt nie zamawiał dań, o których mówiła mediom. Co więcej, dokładnie sprawdzono monitoring i nie stwierdzono, aby kobieta z dzieckiem były tego dnia w ich lokalu. Dla pewności sprawdzono taśmy z pobliskich restauracji – bez rezultatu.
Okazuje się więc, że to zręczna mistyfikacja, która miała zainteresować media i poruszyć opinię publiczną. Zapewne nikt nie spodziewał się, że historia pokrzywdzonej 3-latki zaistnieje nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie. Jaki był tego cel?
Trudno powiedzieć, czy z góry zakładano taki rozwój wydarzeń, ale faktem pozostaje, że nagłośnienie sprawy pozwoliło zebrać ogromną kwotę na dalsze leczenie dziewczynki. Do dnia ujawnienia zajścia w internetowej zbiórce zadeklarowano 7 wpłat na kwotę ok. 600 dolarów. Kiedy Victoria trafiła na czołówki mediów – wpłat były już tysiące, na łączną kwotę 135 tysięcy dolarów (równowartość ponad 400 tys. zł).
Ciotka dziewczynki, która zorganizowała zbiórkę, zapewnia, że doniesienia medialne nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wyniki wewnętrznego śledztwa firmy świadczą dobitnie o czymś zupełnie innym.
Czyżby rodzina 3-latki wyszła z założenia, że cel uświęca środki?