Słoniowacizna, zwana także filariozą, jest chorobą występującą w krajach o gorącym klimacie i objawia się zazwyczaj monstrualnym przerostem skóry kończyn dolnych, krocza oraz piersi. Nasilony obrzęk tych części ciała powstaje najczęściej na skutek utrudnionego odpływu limfy. Na filariozę są więc szczególnie narażone kobiety chore na raka sutka, który miał przerzuty do węzłów chłonnych pachowych, a także osoby cierpiące na bliznowacenia po urazie, napromieniowaniu czy operacji.
Portal rp.pl podaje jednak, że ta bolesna i oszpecająca choroba, dotykająca ok. 100 mln ludzi na świecie, zniknie do 2020 roku. Światowa Organizacja Zdrowia przez 10 ostatnich lat rozdała bowiem 570 mln ludzi blisko 2 mld dawek lekarstw.
Słoniowacizna często wywoływana jest również przez nicienia Wuchereria bancrofti (filaria Bancrofta). Jaja nicieni roznoszone są przez komary. Ten, zarażony larwami podczas odżywiania się krwią, wprowadza je do ustroju człowieka. Larwy z kolei migrują do naczyń krwionośnych i limfatycznych, po czym osiadają w węzłach chłonnych i tam dojrzewają.
Pierwszymi objawami choroby są zazwyczaj gorączka i dreszcze. W następnej kolejności części ciała, w których egzystuje pasożyt, powiększają się do monstrualnych rozmiarów.
Sukces, jaki dotychczas osiągnięto, zachęcił organizacje do wzmożenia wysiłków w walce z zagrożeniem. Ambitnym założeniem jest ochrona ponad 6,6 mln dzieci, które jeszcze nie zetknęły się z chorobą oraz dalszych 9,5 mln dorosłych, którzy już zostali zarażeni.
— Jesteśmy na dobrej drodze do wyeliminowania zagrożenia do roku 2020 — powiedziała BBC News Dr Mwele Malecela. — Kiedy tego dokonamy będzie to wspaniały przykład, jak doprowadzić do wyeliminowania choroby w skali globalnej. Potencjalnie filariozą zagrożonych jest 1,3 mld ludzi, czyli co piąty człowiek na Ziemi.