Czarni, biali, hetero czy homoseksualni, wreszcie pełnosprawni i niepełnosprawni – można rzec, co to za różnica, przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Istnieją jednak kwestie, które od wieków są bardzo delikatne i trudne. Z pewnością należy do nich związek z niepełnosprawną osobą, a w szczególności posiadanie z nią dzieci. Bo choć miłość nikomu nie zagląda w metryczkę, w portfel, a nawet do kart zdrowia, to często pewnego rodzaju upośledzenie uniemożliwia wychowanie dzieci. Czy tak jest w przypadku 35-letniej Stacey Herald – najmniejszej mamy świata?
Amerykanka od urodzenia cierpi na genetyczny niedorozwój kości i płuc, który spowodował trwałe zaburzenia wzrostu. W efekcie, Stacey mierzy jedynie 72 cm i może się poruszać tylko przy pomocy wózka. Od najmłodszych lat nie chciała jednak poddać się chorobie i próbowała prowadzić normalne życie. W 2000 roku nastąpił prawdziwy przełom – podjęła pracę w supermarkecie, gdzie poznała Willa – swojego przyszłego męża. Para od razu się w sobie zakochała, a po trzech latach znajomości postanowiła wziąć ślub. „Byłem oczarowany jej osobowością. Była taka niezwykła. Jest takie powiedzenie, że najlepsze rzeczy nadchodzą w małych opakowaniach. To o niej” – wspomina Will.
Posiadanie męża nie wystarczało Stacy, która marzyła o normalnej, pełnej rodzinie. Nie bacząc na przestrogi lekarzy, państwo Herald postanowili postarać się o dziecko. W 2006 roku przyszła na świat ich pierwsza córka, Kateri, a zaledwie 1,5 roku później - Makyi. Niestety, tak jak wcześniej ostrzegali specjaliści, jedna z dziewczynek odziedziczyła po mamie chorobę. Mimo to, Stacey zdecydowała się na kolejne dziecko, które urodzi się już za kilka miesięcy. Lekarze na wieść o trzeciej ciąży poważnie zaniepokoili się stanem zdrowia swojej pacjentki – twierdzą, że noszony w brzuchu maluch może zmiażdżyć jej płuca i serce albo sam nie przeżyć. Mimo wielu obaw, Stacey jest dobrej myśli – „Udało się dwa razy i nie ma powodu, żeby nie udało się po raz trzeci. dzieci są darem Boga” – tłumaczy.
Narodziny synka państwa Herald są zaplanowane na styczeń. Tak jak wcześniejsze dzieci Stacey, ma on przyjść na świat przy pomocy cesarskiego cięcia. Lekarze nie są na razie w stanie ocenić, czy chłopiec będzie chory, ale prawdopodobieństwo jest wysokie. Ryzyko nie przeraża jednak Willa i jego żony, którzy chcieliby posiadać aż czwórkę pociech.
Historia Stacey niektórych wzrusza, innych oburza. I rzeczywiście, pojawia się tu pytanie, czy to moralne, że poważnie chora kobieta skazuje swoje dzieci na los, jakiego sama doświadczyła?
Lilka Tylman
Zobacz także:
Znęcają się nad niepełnosprawną dziewczyną!
Niepełnosprawna Agnieszka z gimnazjum w Ratajach jest regularnie bita, poniżana i lżona przez koleżanki oraz kolegów z klasy.
Wasze listy: Czy adoptować upośledzoną córkę umierającej przyjaciółki?
Przyjaciółka Joli, samotna matka dziewczynki z porażeniem mózgowym, umiera na raka, a ona nie wie, czy podjąć wyzwanie i zająć się chorym dzieckiem.