Walczysz z nadwagą? I tak jesteś piękna. Nie musisz wyglądać jak modelką, by być dumną z tego, kim jesteś. Ideały są nudne - do tego mniej więcej sprowadzają się kolejne kampanie reklamowe, które z jednej strony mają promować produkt skierowany do kobiet, a z drugiej - poprawić ich samoocenę. Coraz częściej pojawiają się jednak wątpliwości, czy to właściwe podejście do tematu. Niektórzy twierdzą, że takie hasła zachęcają nas do lenistwa i akceptacji swoich wad.
Ona kategorycznie się temu sprzeciwia. Ma dosyć wmawiania nam, że to co brzydkie, tak naprawdę jest atrakcyjne. Reklamowe slogany mają mało wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i prawdziwym życiem. Głośny tekst autorstwa Kristin Salaky, który pojawił się na łamach portalu „The Washington Post” uderza w firmy zarabiające na naszych kompleksach. Tytuł artykułu „Przestańcie mi wmawiać, że jestem piękna. Jestem obrzydliwa. Pogodziłam się z tym” mówi wszystko.
Czy to głos rozsądku? A może czysta frustracja? Te cytaty przemawiają do wyobraźni.
Zobacz również: REPORTAŻ: Jestem piękna i nie mam zamiaru za to przepraszać!
fot. zrzut ekranu facebook.com/kristin.salaky
Młoda pisarka odnosi się wprost do kampanii reklamowej jednej z marek kosmetycznych. Na billboardach i w spotach telewizyjnych widzimy szczęśliwe kobiety plus size, które nie wstydzą się swoich brzuchów i rozstępów. Przekonują, że i tak są piękne.
„W tej kampanii ludzie, często pierwszy raz w życiu, słyszą, że są piękni. Z tej okazji uśmiechają się, zalewają łzami lub przytulają. Ta akcja promocyjna ma sprawić, że poczujemy się lepiej we własnej skórze. I chociaż lubię komplementy, do mnie zupełnie nie przemawia.
Jestem obrzydliwa i o tym wiem.
Na wypadek, gdyby ktoś uznał, że to żart - ustalmy prawdę: nie jestem idiotką, a moje postrzeganie świata jest racjonalne. Wiem, że moje uda są za duże, twarz bezbarwna, podobnie jak cała reszta sylwetki. Wiem, że ludzie to widzą. Faktem jest, że nie spełniam współczesnych standardów kobiecej urody” - twierdzi.
Zobacz również: Czy faceci zakochują się w brzydulach?
fot. zrzut ekranu facebook.com/kristin.salaky
„Musiałam się bardzo napracować, żeby nawiązać jakiekolwiek kontakty z płcią przeciwną, ponieważ nie dysponuję ślicznym opakowaniem. Nie potrafię skupić na sobie uwagi innych w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nawet jeśli mam coś ciekawego do powiedzenia. Za to często spotykam na swojej drodze ekspertów, którzy doradzają mi, jakiej diety powinnam spróbować i jak poprawić wygląd mojej skóry.
Mam to szczęście, że mam wiele pięknych koleżanek. Kiedy wychodzimy razem na miasto, jestem traktowana przez mężczyzn jako przeszkoda, którą trzeba ominąć. Czasami zagadują mnie tylko po to, żeby potem uderzyć do znacznie ładniejszej dziewczyny. Nawet w Internecie ludzie piszą do mnie, że powinnam przestać jeść ciastka, a zacząć warzywa.
Piękne kelnerki dostają większe napiwki. Atrakcyjni ludzie lepiej radzą sobie na rozmowach o pracę i osiągają większy sukces, niż ci brzydcy. To fakty” - przekonuje.
fot. zrzut ekranu facebook.com/kristin.salaky
„Oto dlaczego ta kampania jest niebezpieczna. Łączy fizyczne piękno z naszą wartością i dobrem. Nie musisz się niczym wykazać, jeśli uważasz się za atrakcyjną, co w prawdziwym życiu nie jest prawdą. Zamiast tego należy uczyć kobiety, że uroda ich nie definiuje. Musimy je przekonywać, że ich wartość zależy od czegoś więcej. Pomożemy im, jeśli będą mogły zostać kompetentnymi pracownicami, dobrymi słuchaczami i empatycznymi jednostkami. Bez względu na wygląd.
Ostatnio usłyszałam, że to szaleństwo, że faceci się za mną nie uganiają tylko dlatego, że wyglądam tak, a nie inaczej. Najpierw się uśmiechnęłam, jak zawsze, kiedy ktoś wspomina o mojej urodzie. Ale po chwili mnie to uderzyło: to naprawdę szaleństwo. Ja naprawdę jestem wartościowa. Może nie jestem piękna, ale to tylko jeden szczegół” - pisze Kristin Salaky.
Ma w tym trochę racji?
Zobacz również: Przez takie myślenie czujesz się nieszczęśliwa. Oto, co powinnaś zmienić!
fot. zrzut ekranu facebook.com/kristin.salaky
Kristin Salaky - rzeczywiście tak brzydka, jak twierdzi?