EXCLUSIVE: Mam obraźliwe nazwisko

Kiedy Weronika się przedstawia, niektórzy nie mogą uwierzyć, że naprawdę tak się nazywa.
EXCLUSIVE: Mam obraźliwe nazwisko
07.02.2015

Teoretycznie od naszego nazwiska nic nie zależy (chyba, że należymy do rodziny szlacheckiej), praktycznie – im lepiej brzmi, tym lepiej jesteśmy postrzegani. Jeśli jest pospolitym rzeczownikiem, zbyt skomplikowane, nie pasuje do imienia lub zwyczajnie obraża – nasze życie może zamienić się w koszmar. Na co dzień nie brakuje sytuacji, kiedy musimy się przedstawiać i dobrze by było, gdybyśmy przy okazji nie musieli się wstydzić. Nasza bohaterka dobrze zna ten problem.

Weronika (imię zmienione) od 20 lat, czyli od urodzenia, nosi na swoich barkach ciężar. W niczym nie zawiniła. Wystarczyło urodzić się w rodzinie o bardzo specyficznym nazwisku. Chociaż nie kojarzy się i nie brzmi zbyt pozytywnie, do tej pory nikt z jej najbliższych nie zdecydował się go zmienić. Jedni się przyzwyczaili i nie widzą w nim nic złego, pozostali nie chcą wypierać się swoich przodków.

Nazwisko, o którym mowa, rzeczywiście może wzbudzać niesmak lub rozbawienie postronnych osób. Ale jak żyje się jego właścicielce? Czy chciałaby je zmienić? Czy ma poczucie, że gdyby nie ono, byłoby jej łatwiej? Tego dotyczy nasza rozmowa.

Miles Aldridge

Papilot.pl: Zacznijmy od zdradzenia twojego nazwiska. Jest bardzo nietypowe.

Weronika: Nazywam się Chujeba. I w tym momencie zazwyczaj ludzie wybuchają śmiechem. Najpierw myślą, że żartuję, a potem zaczynają mi współczuć. Nie mam na to większego wpływu, bo urodziłam się w tej rodzinie i tak wyszło. Żeby nie było – rodzinę mam wspaniałą, tylko to nazwisko jest mocno dyskusyjne. Przodkowie przy nim trwali i tak zostało.

Czy nie jest ono dla ciebie obraźliwe?

Wszystko zależy od reakcji innych. Dobrze wiem z jakich słów powstało i co one oznaczają, ale na co dzień nad tym nie rozmyślam. Nie budzę się rano z grymasem na twarzy, bo nazywam się Chujeba. Problem pojawia się wtedy, kiedy muszę się przedstawić i ktoś dziwnie zareaguje. Śmiech jeszcze zniosę, ale przekręcanie, interpretowanie i pukanie się w głowę potrafi mnie wyprowadzić z równowagi.

Kiedy chodziłaś do szkoły, na każdej lekcji wyczytywano cię po nazwisku?

W podstawówce sprawdzało się obecność raczej po imieniu, ale w gimnazjum i liceum już raczej nazwiskami. Można sobie wyobrazić, co się działo, kiedy pierwszy raz padło moje. Koledzy z klasy skręcali się ze śmiechu, ale ile można? Kilka lekcji i się przyzwyczaili. Im częściej je słyszeli, tym mniejszy był to dla nich problem.

Miles Aldridge

Znając bezwzględność młodych ludzi, musiały pojawić się przykre komentarze...

Tak naprawdę, to wcale nie było ich tak wiele. Nie wiem czy trafiałam do jakichś niezwykle kulturalnych grup, czy to może wcale nie był aż taki problem dla nich. Za plecami kilka razy usłyszałam, że idzie „ch*j” albo „ta ch**owa”. Nic nowego, bo na podwórku to się już wcześniej zdarzało. A jak nie wyzwiska na „ch”, to brali się za drugi człon i byłam dla nich „poje***”, „je**kiem” i takie tam.

Niezwykłość twojego nazwiska polega właśnie na tym, że jest zlepkiem dwóch słów. Każde z nich jest niecenzuralne.

Dlatego bardziej krępującego nie mogę sobie wyobrazić. Jak ktoś się nazywa Fiut, a słyszałam o takim nazwisku, to wiadomo o co chodzi. Ale Chujeba to trochę to, trochę co innego. Przodkowie albo osoba, która wymyśliła ten przydomek, musieli mieć niezłą fantazję.

W czym cię ono ogranicza?

Chociaż zdążyłam się do niego przyzwyczaić, czasami sama szukam dziury w całym. Kiedy kogoś poznaję, to zawsze zastanawiam się, czy powinnam podawać nazwisko na samym początku. Wolałabym nie być kojarzona tylko z nim. Dlatego jak jestem w gronie rówieśników i pojawia się ktoś nowy, to używam tylko imienia.

Miles Aldridge

Ale w pewnym momencie prawda wychodzi na jaw. I co się dzieje?

Nie przypominam sobie, bo raczej nie było takiej sytuacji, żeby ktoś się z tego powodu odwrócił na pięcie i stwierdził, że nie chce mnie znać. Pewnie każdy ma jakieś przemyślenia i większości moje nazwisko nie mieści się w głowie, ale zazwyczaj zachowują to dla siebie. Mogę tylko przypuszczać, że jeśli już, to obśmieją je między sobą i szybko zapomną.

Przypominasz sobie najbardziej stresującą sytuację związaną z nietypowymi danymi osobowymi?

Było ich wiele, bo nie oszukujmy się, nie łatwo przedstawić mi się głośno i wyraźnie, zupełnie bez skrępowania. Najgorzej było chyba rok temu, kiedy chłopak zaprosił mnie do swojego domu i miałam wreszcie poznać jego rodziców. Nie wiedziałam, czy oni już znają moje nazwisko. Już to widziałam – wchodzę, przedstawiam się, a oni wybuchają śmiechem i pytają syna, skąd wziął takiego dziwoląga. Na szczęście przywitali mnie po imieniu i wyszło na to, że nazwisko też znają.

Krępujesz się, kiedy jesteś wyczytywana po nazwisku u lekarza, albo musisz je głośno wypowiedzieć przy obcych ludziach?

Coraz mniej. Jeśli się stresuję, to tym, że jakieś dziecko je podchwyci i zacznie ze mnie drwić. Dorośli jednak zachowują klasę.

Miles Aldridge

Ktoś może stwierdzić, że na twoim miejscu, wolałby je zmienić.

W szczerych rozmowach ze znajomymi ten temat wielokrotnie się pojawiał. Niektórzy twierdzą, że nie ma sensu się tak męczyć, że to nazwisko mnie stygmatyzuje, mogę mieć przez nie problemy. A wystarczyłoby złożyć wniosek do urzędu i od ręki by mi je zmienili. W końcu spełniam wszystkie wymogi – nazwisko jest niecenzuralne i w pewnym sensie obraźliwe. Minęło 20 lat i takiego wniosku nie złożyłam.

Sama przyznajesz, że nie brzmi najlepiej, więc dlaczego nie chcesz tego zrobić?

Przede wszystkim dlatego, że po tylu latach się do niego przyzwyczaiłam. No i jakby to zabawnie nie zabrzmiało, to jednak część dziedzictwa. Takie nazwisko noszą moi dziadkowie, rodzice, brat. I co? Nagle ja mam się nazywać inaczej? Gdyby wszyscy chcieli je zmienić, to chętnie bym to zrobiła. W pojedynkę to raczej nie bardzo.

A co zrobisz, kiedy zdecydujesz się na małżeństwo? Przyjmiesz nazwisko męża?

To będzie jedyna sensowna okazja, żeby coś z tym zrobić. Tylko przy swoim nie pozostanę, bo to wbrew tradycji, a łączenia z innym raczej sobie nie wyobrażam. Chujeba-Kowalska? Chujeba-Nowak? Słabo to brzmi. Najprawdopodobniej przyjmę nazwisko męża i problem sam się rozwiąże.

Miles Aldridge

Z twoich słów wynika, że to dla ciebie problem, ale... niezbyt problematyczny. Dostrzegasz wady swojego nazwiska i równocześnie normalnie z nim żyjesz.

W przeciwnym wypadku już dawno bym oszalała. To może brzmieć zabawnie dla kogoś, kto słyszy moje nazwisko pierwszy raz. Po tylu latach powszednieje. Już nie chodzę do szkoły, na studiach samemu podpisuje się listy, rzadko ktoś mnie wywołuje po nazwisku. Teraz żyje się jeszcze łatwiej.

A co powiedziałabyś innym, którzy zastanawiają się nad zmianą nazwiska?

Przemyślcie sprawę. Jeśli naprawdę Wam to ciąży i uniemożliwia normalne funkcjonowanie, to zróbcie to. Oczywiście informując o wszystkim rodzinę, bo nie ma sensu po kryjomu się od nich odcinać. Myślę, że zrozumieją. Ale jeśli nie jest aż tak źle, to może warto przetrwać i nie ulegać głupim komentarzom obcych ludzi. I mówię to ja, Chujeba od 20 lat.

Polecane wideo

Komentarze (57)
Ocena: 4.98 / 5
b. (Ocena: 4) 10.02.2015 19:38
u nas jest dr Paluch - ginekolog :D
odpowiedz
sylwia (Ocena: 5) 10.02.2015 14:02
Pamiętam jak w liceum doszedł do naszej klasy chłopak o nazwisku KLOC :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.02.2015 14:14
a ja znam chłopaka, który nazywał Wieśniak i zmienił na Wrześniak :D
odpowiedz
m.k (Ocena: 5) 08.02.2015 23:02
jedną ze stron jest Pani Fiut..
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 08.02.2015 22:50
proboszcz w mojej parafii nazywa sie Podyma
odpowiedz

Polecane dla Ciebie