Anna Wood była wzorową uczennicą prywatnej szkoły Wimbledon, w południowo-zachodnim Londynie, marzyła o tym by zostać architektem. W drodze do szczęścia przeszkadzało jej tylko kilka nadprogramowych kilogramów, dlatego w styczniu, po zeszłorocznym świątecznym obżarstwie, rozpoczęła bardzo skuteczną dietę.
Wszystko działo się tak szybko od momentu kiedy ją zdiagnozowano do chwili kiedy odeszła - mówi matka Anny, Christine - nawet nie zdążyliśmy się dowiedzieć, jak jej pomóc. Paul, ojciec dziewczyny, uważa, że dziewczynka nigdy nie była gruba - Miała typową dla jej wieku figurę z odrobiną tłuszczyku, z którego zwyczajnie się wyrasta.
Problem jako pierwsi zauważyli nauczyciele. Skuteczna dieta uczennicy ich zaniepokoiła. W lutym poinformowali rodzinę o spadku wagi, a szkolny trener pływania zgłosił ją do pielęgniarki.
Z początku pomyśleliśmy, że przesadzają, nie zwracaliśmy uwagi. Wtedy Anna podjęła drastyczne środki - powiedział ojciec dziewczynki. Nastolatka stosowała typowe triki anorektyczek, które wiedzą doskonale jak szybko schudnąć. Bliscy sądzili, że odżywia się normalnie, ale ona jadła coraz mniej.
Wreszcie matka postanowiła zaprowadzić ją do lekarza rodzinnego, który zgodził się monitorować stan zdrowia dziewczyny. Zalecił także wizyty u psychologa. Niestety żadną metodą nie dało się zmusić Anny do regularnego jedzenia. We wrześniu została odwieziona do szpitala. Była tak słaba, że traciła świadomość. Jej organizm był skrajnie wychłodzony ze względu na zbyt cienką warstwę tłuszczu, a skóra tak przesuszona, że pękała.
Po czterech miesiącach leczenia lekarze puścili ją do domu na święta. Dziewczyna nawet rozpoczęła pracę na pół etatu, trzy mile od domu. 11-stego lutego zasłabła i znów trafiła do szpitala. Wtedy jej rodzice dowiedzieli się, że Anna codziennie pokonywała sześć mil piechotą i ani razu nie zjadła zapakowanego jej lunchu.
Konieczna była operacja, ale istniało zagrożenie, że nie przeżyje zabiegu. Mimo to trafiła na stół, lecz najważniejsze organy zaczęły zawodzić. Anna cierpiała z powodu uszkodzeń mózgu, paraliżu, zapadniętych płuc. Oddychała tylko dzięki respiratorowi. 26-ego marca zmarła na atak serca.
Rodzice chcą, aby inni usłyszeli ich historię i zdali sobie sprawę ze skutków bagatelizowania rozwijaącego się zaburzenia odżywiania zanim będzie za późno. „Dopóki Anna nie trafiła do szpitala, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jej sytuacja jest tak poważna. Chcielibyśmy, aby rodzice wiedzieli, gdzie szukać pomocy. My byliśmy bezsilni.”
Oliwia Podlecka
Zobacz także: