Rodzice, rzucam szkołę, wychodzę za mąż!

Szybka chęć usamodzielnienia dziecka zawsze jest szokiem dla rodziny. Czy jako rodzic powinnaś zatrzymać go koło siebie za wszelką cenę?
Rodzice, rzucam szkołę, wychodzę za mąż!
12.04.2010
>

Każda matka lub ojciec, który ubóstwia swoją pociechę, chciałby, żeby jego ukochana córka lub syn byli u jego boku jak najdłużej. Dlatego wiele rodzin nie posyła maluchów do przedszkola, co często, niestety, działa na szkodę ich maleństw. Dla wielu rodziców moment dorastania dziecka, gdy nagle znajomi stają się o wiele ważniejsi, jest pierwszym nieprzyjemnym momentem. – Do rodziców dociera wtedy, że ich maleństwo staje się dojrzałym człowiekiem i jego świat nie kończy się na sprawach dotyczących domu oraz bliskich – uważa dr Anna Chotecka, psycholog i socjolog zajmujący się relacjami rodzinnymi. 

Zakochani i przyzwyczajeni do stałej obecności dzieci rodzice, tym bardziej przeżyją ich wyprowadzkę  z domu na studia. Bo wtedy pociecha nie tylko opuszcza rodzinne gniazdko, ale zaczyna układać sobie życie i podejmować ważne decyzje, które zaważą na jej przyszłość – to właśnie w trakcie studiów wiele osób wybiera swoją ścieżkę zawodową, kształtuje swój światopogląd, który potem często już się nie zmienia, decyduje o własnym losie, a nawet wybiera swoich stałych partnerów, z którymi bierze ślub i ma potomstwo. Wielu rodziców bardzo często nie może pogodzić się z faktem, że ich wypieszczone i wymuskane dziecko dorasta. Wtedy pojawiają się zgrzyty, które z czasem potrafią przerodzić się w ogromne konflikty, budujące niewidzialny mur między starszym a młodszym pokoleniem. Każdy rodzic powinien nauczyć się rozmawiać z dzieckiem o dojrzewaniu. Choć nie jest to zadanie proste, można mu sprostać. W osobnym artykule sprawdź jak. 

Nieobecność rodziców w życiu ich własnych dzieci, które nie chcą działać pod ich dyktando, może być dla matki lub ojca momentem nie tylko bolesnym, ale i trudnym. Z jednej strony rodzic chce, żeby pociecha, mimo że nie jest już malutką i zupełnie niesamodzielną istotą, nadal liczyła się z jego zdaniem, dopytywała, szukała u rodziny odpowiedzi dotyczące ważnych dla niej zagadnień. Z drugiej jednak strony świadomość szybkiego upływu czasu i wypływającej z niej rodzicielskiej niemocy jest trudna do zaakceptowania, bo stawia rodziców w ciężkim położeniu. Mają przecież pełnoletniego potomka – czy zatem mogą jedynie biernie obserwować jak ich dziecko robi to, co uważa za słuszne, nie pytając nikogo o zdanie? A co, jeśli w pojęciu rodziców robi źle? Czy można je powstrzymać? 

Dr Anna Chotecka zwraca uwagę, że w takim momencie pojawia się podstawowe pytanie: jak znaleźć kompromis? Przecież to, co rodzicowi wydaje się dla ich pociechy niewłaściwe, tak naprawdę może być dla dojrzewającego człowieka optymalnym rozwiązaniem. Szybka samodzielność jest jak skok na głęboką wodę – ryzykowny, ale niezwykle ekscytujący. Jednocześnie uczy pokory, jest również ogromnym sprawdzianem i może mieć bardzo poważne konsekwencje. Niestety, dziecka nie można całe życie trzymać pod kloszem i mówić mu, co ma robić. Prędzej czy później obróci się to przeciwko zaborczym i surowym – w ich mniemaniu – rodzicom. Gdzie jest zatem ten słynny, tak bardzo teraz potrzebny „złoty środek”, po który trzeba sięgnąć, gdy dziecko chce się usamodzielnić? 

Dla ciebie jako rodzica, z pewnością nie będzie obojętna pierwsza wielka miłość w życiu twojego dziecka. Kobiety i mężczyźni zakochują się inaczej, a miłość ma dla nich inny wymiar – dla dziewcząt bardziej duchowy, a dla chłopców jest związany głównie z fizycznością i pożądaniem. Jednak dla jednych i drugich wielkie uczucie, zwłaszcza gdy jest pierwsze, ma ogromne znaczenie i przypomina porażenie piorunem. Pod jej wpływem młody człowiek bardzo często robi różne dziwne, nierzadko pochopne rzeczy, popełnia błędy, które wynikają z faktu, że zachłystuje się stanem, w jakim się znalazł. Pierwsza miłość bardzo często pcha zakochanych do desperackich kroków – potrafią w ciągu miesiąca się zaręczyć, a po kilku chcą już stanąć na ślubnym kobiercu. Jak ma zachować się rodzic, któremu nastoletnie dziecko oznajmia, że się żeni albo wychodzi za mąż? 

Dr Chotecka ostrzega, że nie wolno wtedy wyśmiać dziecka i uznać jego pomysłu za chwilową  mrzonkę. W okresie dorastania jest się bardzo wyczulonym na wszelkie przykrości i gdy ktoś robi sobie żarty z czegoś, co jest dla młodej osoby arcyważną sprawą, może się to skończyć tak, że między młodą a starszą – nierozumiejącą ją istotą – powstanie wielki dystans, zwłaszcza że młodzież, gdy naprawdę czegoś pragnie, jest o swojej racji przekonana i rzadko zmienia zdanie tylko dlatego, że się komuś jego zamiary nie podobają. Dorośli nazywają to buntem, młodzi – walką o własne pragnienia i marzenia

Dlatego – choć decyzja dziecka może być dla ciebie jego chwilową i nieprzemyślaną  zachcianką – porozmawiaj z nim. Musisz dokładnie poznać jego stanowisko i punkt widzenia. Zapytaj, kto wpadł na ten pomysł (twoja pociecha czy jej partner?), dlaczego tak im zależy na ślubie, czemu dokument jest im potrzebny do szczęścia, jak wyobrażają sobie dalsze życie, kto będzie ich utrzymywał. Wiele młodych osób uważa ślub za przysięgę wiecznej miłości przed Bogiem. A przecież to dopiero początek i młodzież często nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero pytanie o przyszłość, plany dotyczące mieszkania i utrzymania, są dla nich zimnym prysznicem. Twoje dziecko musi zdawać sobie sprawę, że gdy weźmie ślub, będzie musiało samo na siebie zarabiać. Gdy wciąż chodzi do szkoły, jest to praktycznie niemożliwe, bo coś odbędzie się kosztem czegoś innego. Pogodzenie wychowania dziecka z nauką to nie lada wyczyn, który nie udaje się każdemu

Ponadto to dobry czas, żebyś  przyjrzała się partnerowi twojego dziecka. Jeśli jest to miły, ale nieodpowiedzialny i bardzo młody chłopak z sąsiedztwa, albo rozwydrzona dziewczyna, za którą nigdy nie przepadałaś – to odpowiednia chwila, żeby zaprosić ją na wspólny obiad czy nawet dłuższy wyjazd, na którym będziesz mogła lepiej poznać drugą połowę swojej pociechy. 

A co, gdy twoje dziecko chce wykonać  jeszcze bardziej desperacki, wręcz szalony krok i np. z nieznanych tobie przyczyn rzucić szkołę albo nagle wyprowadzić się z domu? Jeśli masz pod swoim dachem osobę niepełnoletnią, nie możesz się na to zgodzić. Pamiętaj jednak, że takie zachcianki są oznaką pragnień, a często nawet kłopotów w życiu twojej pociechy. Dorastanie to okres burzy i naporu, który potrafi całkiem nieźle namieszać w nieuporządkowanym jeszcze życiu młodej osoby. Jeśli oznajmienie twojego dziecka, że chce rzucić szkołę, bo wyjeżdża za granicę/chce zostać muzykiem lub aktorem/zakochało się/będzie pracować w domu, jest dla ciebie szokiem, poważnie z nim porozmawiaj. Poznaj jego argumenty – być może wydadzą ci się nawet sensowne. Uświadom mu jednak, że w życiu na wszystko jest czas i nie warto podejmować ważnych decyzji pochopnie. 

Jeśli twoja pociecha nie chce się  uczyć, bo myśli o podjęciu pracy, przekonaj go, że całe życie będzie pracować, a tylko dzięki edukacji ma szansę coś osiągnąć. Pomyśl – może uda ci się załatwić mu jakieś nietrudne zajęcie, dzięki któremu mogłoby sobie trochę dorobić? A może chęć wyprowadzki to efekt niepowodzeń i wynikającego z nich pragnienia samotności? Rozmowa i obserwacja są tutaj kluczowe – i nawet jeśli w pierwszej chwili dziecko nie będzie chciało cię słuchać, nie krzycz na niego i nie urządzaj scen. Do rodzica, który jest otwarty na jego problemy, każde dziecko zawsze chętniej się zwróci i poprosi o radę. 

Szybka samodzielność u młodocianej osoby to dla rodzica wielkie wyzwanie – bardzo często większe niż dla odważnego, młodego człowieka, który chce wziąć los w swoje ręce. Pamiętaj jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Zanim krzykniesz „NIE” i śmiertelnie się obrazisz na własne dziecko, postaraj się postawić na jego miejscu. Być może zobaczysz wtedy więcej niż podejrzewasz? 

Julia Wysocka 

Zobacz także: 

Polskie dzieci wakacje spędzają przed blokiem! 

Czy to już skrajny kryzys? W 2009 roku na wczasy wyjechało zaledwie co piąte dziecko. 

Kim jest Dzienna Mama? 

Oto kolejny pomysł dla zapracowanych rodziców, którzy nie mają czasu na wychowanie własnego potomstwa.     

Polecane wideo

Komentarze (87)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 30.04.2010 11:22
Głupi tytuł... czy od razu trzeba rzucać szkołę, jak się bierze ślub? ja tam mam 21 lat jestem żoną, studentką i pracuje... I jakoś to wszystko się ze sobą godzi...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.04.2010 16:42
Tutaj wpisz treść komentarza...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.04.2010 16:11
a ja mam 11 lat i podbieram mamie tabletki antykoncepcyjne a tacie gumki. Bo mnie jeszcze nie stać.
zobacz odpowiedzi (11)
Anonim (Ocena: 5) 13.04.2010 15:23
A u mnie jest tak ... mama pozwoli prawie na wszystko na dwór imprezy u znajomych czy w klubach ... koleżanki u mnie gdzieś dalej też sama jechać moge .. mame mam świetną jest bardzo wyrozumiała .. mama jak moja kumpela ... ale ojciec bożee czepia sie i awantury o byle gówno gdzie byłaś z kim po co na co ... naszczeście mój tata wyjzdza za granice wiec nie jest najgorzej ... i dodam że by nie było ze jestem w 2 liceum żeby nie było znając niektóre papilotki pozdrawiam : D
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 13.04.2010 09:06
Hmm moi rodzice byli naprawde wyrozumiali... wiadomo pierwsze wyjścia na imprezy były dla mamy bardzo stresujące ale z czasem się przyzwyczaiła, a na imprezy zaczełam chodzić w wieku 16/ 17 lat. Teraz mam 20, chodze na imprezy bardzo rzadko ale za to mam chłopaka który spędza u mnie całe weekendy włącznie z nocami :P a rodzice nie mają nic przeciwko, wiec uważam ze naprawde mam raj na ziemi :D
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie