Nie ma osoby, która chwaliłaby Uniwersytecki System Obsługi Studentów, popularny USOS. Oczywiście prócz odpowiedzialnych za niego, pracowników dziekanatu. Ci od czasu do czasu popełnią jakiś błąd, ale zaraz potem wyjaśnią, że to przecież był jednorazowy przypadek i USOS jest ciągle niezawodny.
Tak było też ostatnim razem, gdy ogłoszono rejestrację na zajęcia rozpoczynającą się o 15.00. Punktualni studenci, którzy stawili się przed monitorami, bardzo się zdziwili, gdy zobaczyli, że wszystkie miejsca na interesującym ich seminarium zostały zajęte. Okazało się, że pani w dziekanacie przypadkiem włączyła zapisy przed ustaloną godziną.
Dodatkowo żacy zwracają uwagę na to, że USOS miał całkowicie zastąpić indeksy. Tymczasem, nie dość, że egzaminator musi wpisać ocenę do systemu i nie może się z tym spóźnić, bo taka możliwość trwa tyle, ile sesja egzaminacyjna, to jeszcze student musi zebrać wpis do karty i do indeksu. Naturalnie, on również musi zdążyć na czas, inaczej ma problemy w sekretariatach i dziekanatach.
Szkoda, że większość prób ułatwienia studenckiego życia pali na panewce. Czy na Waszych uczelniach również próbuje się na siłę poprawić jakość studiowania? Jak to wychodzi w praktyce? I oczywiście, czy Wam również USOS płata figle?
Oliwia Podlecka
Sklepy odzieżowe wyszczuplają klientki!
Jeśli podczas ostatnich zakupów ucieszyłaś się, że zeszłaś z rozmiaru 40 do 38, to niestety musimy Cię rozczarować. Twoja metka kłamie!
Na którą część ciała on patrzy na pierwszej randce?
Dekolt, oczy, a może nogi? Sprawdź, gdzie on patrzy, jeśli jest tobą na poważnie zainteresowany!