Kiedy kończyłam 18 lat, przez chwilę pomyślałam sobie, jaka to ja jestem teraz dorosła. Mogę wszystko, nie muszę słuchać rodziców i w ogóle. Wiem, że to głupie, ale chyba każdy tak ma. Dalej uważam, że coś się zmieniło, ale nie mogę z tego w ogóle korzystać... Niby dorosła, ale dalej na utrzymaniu rodziców i zależna od ich humorów. Kończy się na tym, że mam dowód, mogę o sobie decydować, ale kompletnie na nic mnie nie stać.
Nigdy nie dostawałam kieszonkowego. Nie wiem z czego to wynikało, bo chyba powinnam, tak jak wszyscy. Rodzice czasami mają problemy finansowe, ale bez przesady. Kilka lat temu wystarczyłoby mi 10 zł tygodniowo i byłabym super szczęśliwa. Dopiero rok temu zmienili zdanie i zaczęła się comiesięczna wypłata. Równe 20 zł, za które mogę sobie kupić najwyżej 2 kawy na mieście. Teraz jestem pełnoletnia i tak samo nieporadna. Z takimi pieniędzmi nie da się normalnie żyć!
Uważam, że rodzice nie powinni tak skąpić, bo to się odbija też na ich dobrej opinii. Teraz unikam spotkań ze znajomymi i wspólnych wyjść, bo nie chcę się wygłupiać. Zazwyczaj nie mam przy sobie ani grosza. Dodatkową kasę dostaję tylko na telefon, ubrania i podstawowe kosmetyki. Chcę coś więcej – chyba powinnam oszczędzać przez pół roku. Czy tylko mnie się to wydaje nienormalne? Niektóre moje koleżanki mają nawet własne karty płatnicze, na które rodzice wpłacają przynajmniej po kilkaset złotych.
Przy nich wychodzę na jakąś biedotę i jest mi przykro. Nie oczekuję cudów, bo wiem, jak jest. Ale mogliby sobie pozwolić na więcej, niż 2 dychy miesięcznie. Dziewczyna w moim wieku ma jakieś swoje potrzeby. Nie o wszystkich musi mówić rodzicom, żeby prosić o dodatkowe pieniądze. A ja nie mam wyjścia... Muszę się tłumaczyć, że chcę iść do kina, zjeść coś na mieście, złożyć się na prezent dla koleżanki, kupić sobie cokolwiek.
Wystarczy, że daliby tych 200-300 zł na miesiąc, które i tak od nich wyciągam na podobne rzeczy. Ale oczywiście nie, bo oni chcą mieć nade mną pełną władzę i kontrolę. Naprawdę mi się to nie podoba. Gimnazjalistce można jeszcze wciskać taki kit, ale znęcać się tak nad dorosłą dziewczyną? A jak będę chciała kupić tabletki antykoncepcyjne, to też mam się prosić?
Próbowałam prosić, błagać, wymuszać i nic. Podobno bez pieniędzy da się żyć. A ja naprawdę nie jestem w stanie sobie teraz jakoś dorobić, bo przed maturą jest koszmar z nadmiarem nauki. Kiedy ja wreszcie zacznę normalnie żyć...
Paulina