Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego: Śmieszne & znane powiedzonka nauczycieli - TOP 11

Nauczyciele mają swój własny język. Przypominamy słowa, które wypowiadają najczęściej...
Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego: Śmieszne & znane powiedzonka nauczycieli - TOP 11
02.09.2013

Wiele z nas rozpoczyna kolejny rok edukacji. Koniec słodkiego lenistwa, czas na poważne obowiązki. Musisz zapoznać się z nowymi podręcznikami, przyzwyczaić rękę do ciągłego pisania i przypomnieć sobie rytm, który pozwala na przyjmowanie kolejnych porcji informacji. Nawet jeśli kontynuujesz naukę w tej samej klasie, każdego roku czeka na Ciebie sporo nowości. Jedno jednak się nie zmienia. Nauczyciele.

Niezależnie od tego, że nazywasz ich belframi czy profesorami, doskonale się na nich poznałaś. Zdajesz sobie sprawę, że mają swój własny język i metody motywowania uczniów. Dysponują także powiedzeniami, które często brzmią jak zgrane płyty. Niby wiadomo o co chodzi, ale przestaliśmy zwracać na nie uwagę. To taka nauczycielska nowomowa, do której każdy uczeń musi się przyzwyczaić.

Przypominamy teksty, które w szkolnych klasach słychać zdecydowanie najczęściej. Ci, którzy kontynuują naukę, pewnie nieśmiało się uśmiechną, bo wkrótce znowu je usłyszą. Osoby, które szkołę mają już dawno za sobą, zapewne popadną w sentymentalne wspomnienia z beztroskiej młodości...

nauczuciel

„Powinniście to pamiętać z podstawówki lub gimnazjum”

Niemal każdy nauczyciel wychodzi z założenia, że rozpoczynając kolejny etap edukacji, cały dotychczasowy materiał mamy w małym palcu. Niestety, czeka ich rozczarowanie. Na całą klasę na tyle dobrą pamięć ma jedna czy dwie osoby. Całej reszcie wydaje się, że słyszą o danym zagadnieniu pierwszy raz w życiu. No cóż, tak działa skleroza wybiórcza. Doskonale pamiętamy zabawne sytuacje ze szkoły, ale to by było na tyle.

„Jesteście najgorszą klasą w szkole”

Typowy straszak, który z założenia ma nas zmotywować do większego zaangażowania i równania w górę, ale przynosi wręcz odwrotny efekt. Skoro jesteśmy tacy beznadziejni, to chyba nie ma dla nas ratunku. Nawet jeśli uczysz się w najlepszej klasie, pewnie i tak nie raz to usłyszysz. Nauczyciele po prostu pokochali tę kwestię, nawet jeśli nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Typowy przejaw bezradności.

„Rozumiecie? To idziemy dalej”

Ciekawa forma dialogu z uczniami. Choć zazwyczaj na zadane pytanie pada gromkie „nieeee”, nauczyciel nic sobie z tego nie robi. W końcu sam już sobie odpowiedział. Możecie protestować, że jeszcze nie wszystko jest jasne, że przydałoby się więcej przykładów, dogłębniejsze wytłumaczenie, ale nie... Za chwilę padnie słynne „nie wiem, jak można tego nie rozumieć” lub „to doczytajcie sobie w domu”. I po problemie.

„Z czego się tak śmiejesz? Opowiedz, wszyscy chętnie się pośmiejemy”

Bardzo ryzykowne zagranie. Z założenia ma uspokoić zbytnio rozbawionego ucznia, ale gdyby wysłuchać tego polecenia, mogłoby się zrobić niezręcznie. Kiedyś może dojść do sytuacji, że naprawdę podzielimy się dowcipem i nauczycielce raczej nie będzie do śmiechu. Zwłaszcza, jeśli dobry humor wzbudziła jej nieporadność, fatalna fryzura, spływający makijaż lub jakaś inna jej wpadka. Zasada jest prosta – nigdy nie możesz dać jej do zrozumienia, że coś jest nie tak. Długo będzie się wstydziła i chętnie wykorzysta to przeciwko Tobie.

„Nie obchodzi mnie, że macie już coś zadane”

Całkiem słuszne podejście, choć uczniom wcale nie jest do śmiechu. Natychmiast czujemy się szykanowani, upokorzeni, wręcz tępieni. Idźcie do domu i zajmijcie się nauką, mój przedmiot jest najważniejszy. Problem w tym, że podobne słowa padają z ust niemal każdego nauczyciela. Możesz zapomnieć o odpoczynku w ciągu tygodnia lub wolnym weekendzie. Słyszałaś przecież, że jej to nie obchodzi.

„Wyciągamy karteczki”

Takie niewinne polecenie, a niesie w sobie tak wiele treści! To prawdopodobnie najbardziej traumatyczne wspomnienie z czasów szkolnych. Wystarczy pierwsza sylaba tego zdania, by w całej klasie zapanował popłoch. Zaczyna się szukanie podręczników, do których moglibyśmy ukradkiem zajrzeć, nerwowe przekładanie stron w zeszycie, próba przyswojenia sobie całego materiału w 10 sekund. Zazwyczaj kończy się to podobnie. Nauczyłaś się – będzie dobrze, ale jeśli nie – nie ma dla Ciebie ratunku.

„Czy ja wam nie przeszkadzam?”

W rankingu sztandarowych tekstów nauczycieli nie mogło tego zabraknąć. Taki już urok tej grupy zawodowej. Zamiast jasnego upomnienia w stylu „proszę o ciszę”, „X i Y, proszę nie rozmawiać”, częściej mamy do czynienia z tym pytaniem. Pytaniem, na które najchętniej odpowiedzielibyśmy „tak, przeszkadza pani”. Na szczęście coś nas od tego powstrzymuje. I bardzo dobrze, bo przesłuchanie na dywaniku dyrektora nikomu nie wyjdzie na dobre.

„Wstań i zobacz jak siedzisz”

Pozornie zdanie pozbawione sensu, ale każdy uczeń doskonale zdaje sobie sprawę, co się pod nim kryje. Szkoła ma nas uczyć dyscypliny, więc nie dziw się, że jeśli leżysz na ławce, podpierasz opadającą coraz niżej głowę lub bujasz się z nudów na krześle, nauczyciel wyrazi swoją dezaprobatę. Masz siedzieć porządnie. Wyprostowane plecy, dłonie na blacie, a bystry wzrok skierowany na podręcznik lub bezpośrednio na nauczycielski autorytet.

„Macie już 2 sprawdziany tego dnia? Ja zapowiadam kartkówkę”

W szkole należy pamiętać o tym, że regulamin to ważna kwestia. Teoretycznie reguluje relacje pomiędzy uczniami i nauczycielami, ale w praktyce... Różnie to bywa. Jeśli jednego dnia mogą zostać przeprowadzone 2 sprawdziany, to spokojnie można dołożyć jeszcze trzeci i czwarty. Wystarczy nazwać je kartkówkami. Co z tego, że obejmują równie dużą część materiału. Nauczyciele uwielbiają takie zabawy słowne, które zazwyczaj kończą się dla nas nie najlepiej.

„Skoro masz tak dużo do powiedzenia, to zamieńmy się miejscami”

Doskonały sposób na pokazanie swojej pozycji. Pamiętaj, jesteś tylko uczennicą, a ja tu rządzę. Jeśli jesteś taka mocna w gębie, to spróbuj mnie zastąpić. Nie dasz rady? Tak myślałam. Najlepszą odpowiedzią jest pokorne „przepraszam” i zaprzestanie dyskusji z koleżanką. Jeśli nie, to oferta zamiany miejsc zmieni się w karne przepytywanie na ocenę, a to nikomu nie wyjdzie na dobre.

„Siedźcie! Dzwonek jest dla nauczycieli, a nie dla uczniów”

W amerykańskich filmach przyzwyczajono nas do tego, że charakterystyczny dźwięk dzwonka oznacza wolność. Nawet gdyby się waliło i paliło, uczeń może bez mrugnięcia okiem wstać i opuścić salę. Nauczyciel niech sobie gada. W końcu miał kilkadziesiąt minut na przekazanie wszystkich informacji. Nie zdążył? Ma pecha. Ale nie u nas. W Polsce nauczyciel ma prawo przedłużyć swój wywód nawet na czas trwania całej przerwy.

Polecane wideo

Komentarze (26)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 04.09.2013 09:05
Ja mialam najlepszego nauczyciela historii w liceum, tylko strasznie przeklinal i palil w sali na przerwach.Jak robil kartkowke to dyktował pytania i wychodził z sali- tym ze sporo nas nauczył nie tylko o historii ale o zyciu fantastycznie opowiadał. Nauczyciel matmy cały czas cytował piosenki Queen jak pytał no to show must go on, albo facet z PO były major wojska polskiego to była dyscyplina na lekcjach. Najfajnieszy był jednak katecheta fantastyczny człowiek rozmiawial z nami o wszystkim. Nie byl jakims religijnym narwancem, Najlepszy nauczyciel w mojej szkole pozdrawiam LO nr 7 w Zabrzu
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.09.2013 23:07
Haha, dzwonek jest dla nauczycieli- i głównie z tego pamiętam dawną nauczycielkę. Jesteście najgorszą klasą w szkole to też było, i to ile razy... Czy ja wam nie przeszkadzam? To też było, yeah... No i to zamienmy sie miejscami... Naprawdę czasami to uczniowie prowadzili lekcje.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.09.2013 16:58
Szkoła po gimnazjalna to najgorszy czas w moim życiu, chcę mieć ten etap już za sobą..
odpowiedz
Żałujący że tu zajrzał (Ocena: 5) 03.09.2013 15:55
Opisy do tych "nauczycielskich tekstów" były jeszcze płytsze niż same powiedzonka. Osobiście Gdybym miał zaszczyt sprawowania stanowiska nad autorem tego artykułu, z niesamowitą przyjemnością patrzyłbym mu prosto w oczy mówiąc w jak piękny sposób ominęła go premia. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem udało mi się ziewnąć tak wiele razy w tak krótkim odstępie czasu. Na prawdę było to ogromne poświęcenie by doczytać do końca artykuł, ale przemogłem się tylko po to żeby z czystym sumieniem móc wyrazić swoje niezadowolenie....
odpowiedz
Karolajn (Ocena: 5) 03.09.2013 11:32
Hahaha dobry artykuł uśmiałam się, bo wszystkie powiedzonka są mi znane :D a jak już jesteśmy w temacie nauczycieli od matmy, to mój profesor (który u wszystkich wzbudzał przerażenie!) miał wiele niezłych, a najlepsza chyba była odpowiedź na pytanie "Czy mogę otworzyć okno?" czyli.... "A proszę, orłów nie ma, to nie wylecą" :D
odpowiedz

Polecane dla Ciebie