Język polski wciąż ewoluuje. Co jakiś czas pojawiają się nowe słowa, a stare bezpowrotnie znikają. W naszej mowie jest coraz więcej zapożyczeń, zwłaszcza z języka angielskiego, a swoje robią także zapędy feministyczne nakazujące dodawać damską końcówkę do brzmiących po męsku nazw zawodów. Coraz trudniej nam się zrozumieć, a na niektóre sformułowania reagujemy wręcz alergicznie.
Biblioteka Śląska w Katowicach zorganizowała ciekawy plebiscyt pt. „Słowa, które chcemy zapomnieć”. Uczestnicy wybrali te, które nie pasują im do poprawnej polszczyzny, brzmią śmiesznie, a czasami wręcz denerwują. Finalnie na liście znalazło się 14 haseł, które zdaniem badanych powinny raz na zawsze zniknąć z naszego języka.
Ciebie też irytują?
Fot. Thinkstock
Niemal na końcu zestawienia znalazło się słowo oznaczające fotograficzny autoportret. Najwyraźniej już się do niego przyzwyczailiśmy. I wciąż nie wynaleziono polskiego zamiennika, który byłby cenzuralny.
Młodzi ludzie nie chodzą już na zwykłe zakupy, ale oddają się szopingowi. Podobnie jak ich rówieśnicy z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych.
fot. Thinkstock
Skoro jest urlop macierzyński, to dlaczego nie tacierzyński? Większość badanych nie trawi tego wyrażenia i prawdopodobnie opowiada się za urlopem ojcowskim.
Politycy i postaci medialne nie organizują już konferencji prasowych, ale briefingi. Czym się różnią? Wyłącznie terminologią.
Sytuacja analogiczna do briefiengu. W środowisku medialnym coraz częściej używamy anglicyzmów, choć o zwykłe wydarzenie tutaj chodzi.
fot. Thinkstock
Zdecydowanie bardziej wolimy wyrażenie partner lub partnerka. Konkubenci kojarzą się negatywnie, bo w takim świetle przedstawiani są zazwyczaj przez media.
Irytujące sformułowanie wprost z programów telewizyjnych dla młodych talentów. Jurorzy nie oglądają już występów, ale właśnie wykony.
Słowo, które jeszcze kilka lat temu uważane było za wyjątkowo wulgarne, a dzisiaj pojawia się w oficjalnym języku. Także w mediach.
Już nie fotografie czy zwykłe zdjęcia, ale coraz częściej pstrykamy focie. Najchętniej słitfocie.
fot. Thinkstock
Wielu ankietowanym nie podoba się tendencja nakazująca podkreślanie płci osoby wykonującej dany zawód. Uważamy to za nienaturalne i niepotrzebne.
Coraz bardziej ironicznie podchodzimy do pieniędzy. Może dlatego, że nam ich brakuje? W portfelach nosimy pieniążki, a w pracy zarabiamy dużo lub mało pieniążków.
Typowa kalka z języka angielskiego, choć spolszczona do granic wytrzymałości. Brzmi bardziej światowo, niż zwykły projektant.
fot. Thinkstock
Brzmi bardzo światowo, a chodzi o zwykłe plażowanie lub wypoczynek na świeżym powietrzu. Miało być zabawnie, a wielu irytuje.
Mowa nienawiści brzmi zbyt oficjalnie, więc znowu sięgamy do języka angielskiego. Ostatnie miesiące to odmienianie hejtu przez wszystkie przypadki.