Czym różni się dorosły mężczyzna od małego chłopca? To wcale nie takie oczywiste. Większość z nich dojrzewa fizycznie, ale pod względem emocjonalnym to wciąż tak samo nieporadne istoty. A przynajmniej takie stwarzają wrażenie. Na szczęście po latach nieczystej gry, udało się ich zdekonspirować. W rzeczywistości są wyjątkowo zaradni, ale ukrywają to przed nami, by za bardzo się nie napracować.
Od wieków kobiety miały podejrzenia, że coś tu jest nie tak. Przeciętny facet doskonale radzi sobie z komputerem, ale nie potrafi obsłużyć pralki. Kiedy mieszka sam, jest w stanie zadbać o porządek, a kiedy w domu pojawia się partnerka, natychmiast zapomina o swoich obowiązkach. Mężczyźni są wybitnymi naukowcami, lekarzami i inżynierami, ale przerasta ich odkurzenie jednego pokoju. Na każdym kroku utwierdzają nas w przekonaniu, że tylko my jesteśmy na tyle mądre i zaradne, by zaprowadzić w domu porządek.
Wreszcie im się udało – uwierzyłyśmy, że przeciętny facet ma dwie lewe ręce i niezależnie od tego ile ma lat, trzeba o niego dbać jak o 5-latka. To się może jednak wreszcie skończyć. Odważni badacze jednoznacznie udowodnili, że to jedna wielka mistyfikacja. Panowie udają, bo wiedzą, że im się to opłaca.
Badanie przeprowadzone na zlecenie jednej z brytyjskich firm zajmujących się wyposażeniem łazienek wykazuje, że panowie są w stanie zrobić w domu wszystko, ale wolą zasłonić się niewiedzą i brakiem umiejętności. Spośród 2 tysięcy ankietowanych mężczyzn, aż 30 procent z nich przyznało się, że to element ich strategii. Co trzeci facet źle wykonuje swoje obowiązki, aby ostatecznie zostać z nich zwolnionym przez partnerkę.
Mechanizm jest wyjątkowo prosty – kolejny raz zauważasz, że naczynia po umyciu nadal ociekają tłuszczem, odkurzanie mieszkania kończy się pozostawieniem brudu pod stolikiem, a próba umycia sedesu prowadzi do powodzi w całej łazience. Dochodzisz do wniosku, że najwyraźniej ukochany nie jest do tego stworzony i postanawiasz mu odpuścić. Od tej pory wszystkim zajmujesz się sama, bo w końcu robisz to najlepiej.
Co robi w tym momencie mężczyzna? Siedzi z boku i w głębi duszy śmieje się z Twojej naiwności. Dopiął swego.
Okazuje się więc, że mężczyźni sabotują porządki, by mieć wreszcie święty spokój. Większości z nich to się udaje. Aż 64 procent domowych intrygantów przyznało, że dzięki temu nie są już proszeni o pomoc. Chyba, że od święta. Jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to zacisnąć zęby i nie wyręczać ich za wszelką cenę. Partner musi zrozumieć, że jeśli sam się do czegoś nie przyłoży, Ty go w tym nie wyręczysz.
A co z tymi, którzy naprawdę się starają? Także niewiele z tego wynika. Ankietowani panowie, zapytani o czas potrzebny na wykonanie poszczególnych obowiązków domowych, zawsze deklarują, że potrzebują go znacznie mniej, niż my. Nawet jeśli to prawda, efekty takiego pospiesznego działania są zazwyczaj tak opłakane, że i tak musimy wkroczyć do akcji.
Chyba czas zapędzić ich do roboty...