Przez lata żyłyśmy w błogiej nieświadomości. Wydawało nam się, że Dzień Kobiet to całkiem sympatyczne święto. Być może dla niektórych panów wręczenie kwiatka 8 marca oznacza, że w pozostałe dni nie trzeba nam okazywać miłości i szacunku, ale dobre i to. Podobnie myślały zapewne pracownice ratusza w Pyrzycach (woj. zachodniopomorskie). Niestety, szacunku nie doczekały się nawet w tym szczególnym dniu. Na uroczystej gali z okazji ich święta odebrały okolicznościowe dyplomy z życzeniami i... wyjątkowo chamskim dopiskiem.
Zaczyna się dosyć niewinnie. Burmistrz i urzędnicy życzą swoim współpracownicom, by „z ich oczu leciały tylko radosne łzy, tak jak wiosną pachnące bzy”, a także by „gwiazdy nad wami czuwały i właściwą drogę wybrać pozwalały” - donosi „Gazeta Wyborcza”. Nie jest to poezja najwyższych lotów, ale biorąc pod uwagę pozostałe zdania z tej laurki, na tym życzenia powinny się zakończyć.
Pech chciał, że autor dyplomów chciał dodatkowo zabłysnąć poczuciem humoru i nie za bardzo mu się to udało. W dalszej części urzędniczki mogły poznać odpowiedź na pytanie „Jakie są rodzaje kobiet?”. Dowiedziały się m.in., że „co do rączki, to do buzi”, a członkinie partii „przyjmują wszystkich członków”. A oto pełna treść...
Fot. Prtscreen wyborcza.pl
Okolicznościowe życzenia z okazji Dnia Kobiet uzupełniono „humorystycznym” dopiskiem:
Jakie są rodzaje kobiet?
Rusałki – ten mnie rusał, tamten rusał.
Damy – temu damy, tamtemu damy.
Kotki – ten mnie miał, tamten miał.
Dziecinne – co do rączki, to do buzi.
Chemiczne – rozkładają się w temperaturze pokojowej.
Partyjne – przyjmują wszystkich członków.
Domatorki – byle komu, aby w domu.
Seksistowskie dowcipy o zabarwieniu erotycznym są szczególnie niebezpieczne. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że urzędniczkom wręczał je sam burmistrz (urzędnik państwowy), a na dodatek w tak szczególnym dniu. Na szczęście sprawa nie zakończyła się na upokorzeniu niewinnych kobiet...
Fot. Prtscreen wyborcza.pl
Oburzone urzędniczki przesłały kopię „życzeń” pełnomocniczce rządu ds. równego traktowania, Agnieszce Kozłowskiej-Rajewicz. W piśmie stwierdziły, że czują się dyskryminowane i potraktowane jak obiekty seksualne. Pani minister potwierdziła ich zarzuty - Jestem zszokowana, że takie zachowania mają miejsce w XXI wieku. To rubaszny, nieprzyzwoity, nieakceptowalny żart. Żadne środowisko nie powinno sobie na coś takiego pozwolić, a co dopiero urzędnicy. Ten żart ośmiesza nasze państwo – stwierdziła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Jej zdaniem doszło nie tylko do naruszenia kodeksu pracy, ale i konstytucji.
Co na to burmistrz Pyrzyc? Jerzy Marek Olech twierdzi, że nie jest autorem tego tekstu, a po uroczystości „podszedł do pracowników płci męskiej i zwrócił im uwagę, że przesadzili”. Na koniec rozmowy z „GW” pyta „Czy ja mogę ingerować w rzeczy, które są spontaniczne, które są w formie zabawy?”. I sam sobie odpowiada - „To byłaby cenzura” - ogłasza.