Przełom nowego i starego roku z założenia powinien być momentem bardzo przyjemnym. W końcu to jedna z nielicznych okazji, kiedy nie musimy tłumaczyć się z całonocnego imprezowania. Można nawet odnieść wrażenie, że zabawa sylwestrowa to wręcz obowiązek. Jeśli zaraz po świętach nie masz żadnych planów na 31 grudnia, to znaczy, że przegrałaś życie. Nie wierzysz? Przechwalający się i dopytujący znajomi na pewno Ci to uświadomią.
Dla większości Sylwester w domu to powód do wstydu i zmartwienia. Jeśli nie zostałaś nigdzie zaproszona, to najwyraźniej nikogo nie interesujesz. Każda szanująca się dusza towarzystwa nie zastanawia się teraz, jak spędzić ostatnią noc 2015 roku, ale jak bardzo udany będzie to melanż. Kreacja już czeka, trunki się chłodzą, wiadomo co, gdzie, jak i z kim. Według corocznych badań zdecydowana większość Polaków wybiera się na tradycyjną domówkę do przyjaciół, pozostali wybierają zabawę bardziej zorganizowaną. Tylko nieliczni nie mają żadnych planów.
Jesteś jedną z nich? Zapytałyśmy 5 młodych kobiet, czy według nich świętowanie Sylwestra w domu to rzeczywiście powód do wstydu i niepokoju.
fot. Thinkstock
- Powiem szczerze, że nigdy nie zdarzyło mi się spędzać Sylwestra w domu. Chyba, że jako mała dziewczynka albo kiedy organizowałam imprezę w swoim mieszkaniu. To nie jest tak, że mam setki przyjaciół i mnóstwo kasy na zabawę, ale zawsze jakoś tak się składało, że nie zostawałam sama. Wiele razy jeszcze w święta nie miałam żadnych planów, ale jeden telefon lub przypadkowe spotkanie i zawsze można się z kimś zgadać. W tym roku wyjeżdżam do koleżanki w góry. Będziemy mieć do dyspozycji cały dom, będzie sporo ludzi i bardzo swojsko. Nie potępiam ludzi, którym pozostaje siedzenie przed telewizorem, ale gdyby mnie to spotkało, to chyba bym się nad sobą zastanowiła – twierdzi Paulina.
fot. Thinkstock
- Od kilku lat bojkotuję Sylwestra. Niech sobie mówią, że jestem dziwnym odludkiem i nie jest to mój wybór, ale przymus. Ja wiem jak wygląda prawda i bardzo mi z tym dobrze. Przez lata wpadałam w czarną rozpacz, jeśli nie miałam żadnych planów. Czasami w żenujący sposób wpraszałam się do kogoś, byle móc potem powiedzieć, że gdzieś byłam. Zabawa zazwyczaj kiepska, ale przynajmniej impreza odhaczona i nikt nie będzie na mnie krzywo patrzył. Odpuściłam sobie w momencie, kiedy naprawdę mogłabym przebierać w ofertach. Po prostu mi się nie chce. Całonocne spotkania mnie męczą, a jak zerwiesz się wcześnie, to też cię wytkną. Dla mnie Sylwester w domu to świadomy wybór. Chwila przed telewizorem, kieliszek szampana, stopery w uszy i 1 stycznia mam cały dzień na inne przyjemności – zdradza swoje plany Gabriella.
fot. Thinkstock
- Zdarzyło mi się wyśmiewać znajomych, którzy mówili, że nic im się nie chce i spędzą Sylwestra w domu. Bo jakże to tak? Młodzi muszą się wyszaleć, a zachowują się jak stare dziadki. Z czasem ich zrozumiałam i teraz zazdroszczę im tej odwagi. Tak, uważam, że brak planów na tę noc to akt najwyższej odwagi. Ja za bardzo przejmuję się tym, co pomyślą sobie o mnie rodzice, rodzeństwo, znajomi, znajomi znajomych. Nie wypada, żeby młoda dziewczyna siedziała w kapciach przed telewizorem. Trzeba się pokazać na FB przez imprezką, na Instagramie w trakcie. Chyba się boję, że w przeciwnym razie wypadnę z towarzyskiego obiegu i stanę się dla nich tą trędowatą, co to nawet bawić się nie potrafi. Jest w tym coś z terroru tłumu, który każe Ci, co masz robić – twierdzi Klaudia.
fot. Thinkstock
- Tak, uważam, że spędzanie Sylwestra w domu to jest problem. Ja przez wiele lat nigdzie nie chodziłam i bardzo się tego wstydziłam. Uważałam się za tą gorszą. Chciało mi się płakać, jak ktoś pytał o moje plany, a tak było praktycznie co święta. Ostatni tydzień roku to zawsze była dla mnie trauma, bo uświadamiałam sobie, że praktycznie nie mam znajomych i jestem sama. W wieku 20-kilku lat zdarzało mi się siedzieć przed telewizorem z rodzicami i było w tym coś upokarzającego. Teraz na szczęście to się zmieniło i zrobię wszystko, by się nie powtórzyło. Mam faceta i znajomych, więc nie widzę powodu, by zamulać w czterech ścianach. Jeśli ktoś jest do tego zmuszony, to naprawdę można mu współczuć. Nie przekonuje mnie gadanie, że nigdzie nie idę, bo nie chcę. Zazwyczaj po prostu nie masz innego wyjścia – analizuje Magda.
fot. Thinkstock
- Sama chyba czułabym się z tym źle, ale jeśli ktoś nie lubi imprezować, to kto mu zabroni? Nigdy nie pomyślałam, że jak ktoś siedzi w domu 31 grudnia, to znaczy, że jest nieszczęśliwy. Nich każdy robi to, co sprawia mu przyjemność. Moja starsza siostra jest normalną kobietą, a praktycznie każdego Sylwestra przesypia. Zatyka uszy i ma w głębokim poważaniu, co się dzieje dookoła. Ja tam wolę się pobawić, ale nie twierdzę, że to jedyne słuszne rozwiązanie. Jak kiedyś stwierdzę, że bardziej cieszy mnie święty spokój, to na pewno nie ulegnę niczyim namowom. I każdemu życzę takiego podejścia, bo to, gdzie i jak witasz nowy rok naprawdę nic o nas nie mówi. Jak już naprawdę nie możesz wysiedzieć, to idź sama na Sylwestra plenerowego. Może kogoś poznasz – zachęca Patrycja.
A Ty co myślisz o Sylwestrze w domu?