Łazienka to jedno z pomieszczeń, w którym spędzamy bardzo wiele czasu. I nic w tym dziwnego, bo zmusza nas do tego fizjologia, a także pogoń za pięknem. To także miejsce odosobnienia, bo rzadko korzystamy z niego w towarzystwie innych ludzi (chyba, że na imprezie, gdzie grupowe wycieczki kobiet do WC są już tradycją). Czasami sielankę przerywa przykry zbieg okoliczności lub własna nieuwaga, a wtedy nie trudno o kompromitację.
Zapytałyśmy kilka dziewczyn o ich toaletowe doświadczenia. Każda z nich przeżyła w łazience chwile grozy, których nie są w stanie zapomnieć do dzisiaj. Raz wynikało to ze zwyczajnego pecha, a kiedy indziej winne okazywało się roztargnienie. Bez względu na przyczynę – finał zawsze był spektakularny, a poczucie wstydu towarzyszy im do teraz.
Jaką wpadką ryzykujesz korzystając z łazienki? Te historie musiały wydarzyć się naprawdę, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie byłby w stanie ich wymyślić...
Zobacz również: Historie prawdziwe: „Zrobiłam coś żenującego. Chciałabym zapaść się pod ziemię!”
© Newscom/StarStock
Katarzyna, 32 lata:
„Byłam u znajomych z 2-miesięcznym dzieckiem. W sumie, nasza pierwsza taka wizyta, bo wcześniej przyjmowaliśmy gości w domu. Jak to bywa, nagle alarm i trzeba wymienić pieluszkę. Poszłam z nim do łazienki, koleżanka nakryła pralkę ręcznikiem, więc miałam idealne stanowisko do załatwienia sprawy. Brudna zdjęta, zaklejona, nowa założona. Zobaczyłam kosz, więc wrzuciłam tam niezbyt ładnie pachnący pakunek. Uprzedziłam znajomych, żeby za długo to tam nie leżało. Po chwili okazało się, że źle spojrzałam i nie trafiłam do kosza na śmieci, ale takiego na pranie. Z pieluchy zaczęło coś wyciekać i zapaskudziłam im kilka rzeczy. Nie planowali, ale musieli włączyć pralkę jeszcze kiedy tam byłam. Wstyd nie do opisania”.
Zobacz również: 15 rzeczy, które ZAWSZE zdarzają się na babskim wyjeździe
© Newscom/StarStock
Weronika, 22 lata:
„Byłam w odwiedzinach u koleżanki. Nawet myślałam, czy tego nie odłożyć na inny dzień, bo dostałam okresu. Poszłam, ale w pewnym momencie musiałam wymienić tampon. W łazience sprawa była utrudniona, bo żadnego ręcznika, w który mogłabym go zawinąć, ani kosza na śmieci. Zaryzykowałam i wrzuciłam go do muszli. Spuściłam wodę, popłynął w siną dal. Po kilkunastu minutach, kiedy byłam z koleżanką w jej pokoju, w domu rozległ się krzyk. To jej młodszy brat wrzeszczał, że potwór wychodzi z toalety. Na miejsce przybiegł ich ojciec, my też poszłyśmy zobaczyć, co się dzieje. Na powierzchni unosił się mój zakrwawiony tampon, który widocznie nie popłynął za daleko”.
Zobacz również: Ohydne rzeczy, które mężczyźni robią wtedy, gdy nikt nie patrzy! – TOP 7
© Newscom/StarStock
Marcelina, 25 lat:
„Nigdy nie najadłam się takiego wstydu, jak w zeszłym roku, kiedy nocowałam w domu rodziców chłopaka. Wybraliśmy się tam na weekend i miało być wspaniale. Było prawie do końca. W niedzielę pod wieczór wsiadaliśmy już do samochodu, spakowani i zadowoleni, że jego rodzice tak dobrze mnie przyjęli. Wtedy jego mama wybiegła przed drzwi i zapytała, kto zostawił po sobie pamiątkę w toalecie. Chłopak od razu stwierdził, że on korzystał z tej na górze, a ja byłam na dole. To właśnie tam w toalecie znalazła niespuszczone odchody. Na szczęście chwilę później wyjechaliśmy i nie było dyskusji na ten temat. Ona pewnie do dzisiaj kojarzy mnie z tym widokiem”.
© Newscom/StarStock
Paulina, 29 lat:
„To był pierwszy dzień mojej pierwszej pracy, jeszcze w czasie studiów. Eleganckie biuro, miałam zajmować się porządkowaniem dokumentów, kserowaniem, czasami parzeniem kawy dla bardziej doświadczonych pracowników. Ubrałam się ładnie i wszystko było dobrze, do momentu, kiedy musiałam skorzystać z toalety. Od razu zauważyłam, że skończył się papier, a głupio było mi robić o to aferę. Urwałam kilka listków ręcznika papierowego, który wisiał przy umywalce. Efektów mógł się każdy spodziewać, ale widocznie nie ja. Ręcznik zatkał muszlę,woda zaczęła się podnosić i wreszcie wylała na podłogę. Wyszłam stamtąd z przemoczonymi butami i musiałam zwolnić się do domu po zaledwie 2 godzinach bycia tam”.
© Newscom/StarStock
Sara, 19 lat:
„To się wydarzyło niedawno, kiedy byłam u mojego chłopaka w mieszkaniu. Mieliśmy coś do zrobienia do szkoły, a u niego nikogo nie było, więc był spokój. Nie wiem po co, ale jeszcze zamknęliśmy za sobą drzwi do jego pokoju, on włączył muzykę, więc mogli nas okraść i nawet byśmy się nie zorientowali. Zachciało mi się do łazienki, więc po prostu poszłam. Nie patrzyłam, czy się świeci, ani nie pukałam, bo przecież nikogo nie było. No, ale jednak był. Przyłapałam jego tatę, jak siedział na klozecie. Biedny nie wiedział co zrobić, a ja tym bardziej. Uciekłam bez słowa. Potem on do nas przyszedł z uśmiechem, próbowałam go przeprosić, powiedział, że nie ma sprawy. A mnie jest teraz głupio za każdym razem, jak go widzę”.