Wiele osób ma tendencję do narzekania na swoje życie i warunki materialne. Marzymy o wspaniałych willach, na które mogą pozwolić sobie gwiazdy Hollywood albo przynajmniej o luksusowych apartamentach. Niestety potem musimy powrócić do szarej rzeczywistości. Jak się okazuje, nie powinniśmy mieć powodów do niezadowolenia, bo są osoby, które muszą żyć w skrajnych warunkach, można powiedzieć – niegodnych człowieka. Będziecie w szoku, kiedy przeczytacie, co musieli znosić niektórzy ludzie.
Co trzeci Polak nie ma własnego mieszkania!
Serwis buzzfeed.pl opublikował niedawno wyznania kilku osób, którzy opisali najstraszniejsze miejsca, w jakich mieszkali.
Oto one:
Najgorsze miejsce, w którym się zatrzymałem, to apartament mający odwieczny problem z kanalizacją. Deski wokół wanny i toalety były tak zgniłe, że dosłownie wyrastały z nich grzyby. O obecności karaluchów wolę już nie wspominać. Nie zatrzymałem się tam zbyt długo, ale nigdy nie zapomnę, gdy po spędzeniu w tym pokoju nocy wszedłem do łazienki i zobaczyłem grzyby, które wyrosły, kiedy spałem.
Matt Michaud
Fot. Thinkstock
Mieszkałam w ciasnym studiu, bez klimatyzacji w lecie, za to z darmowym nawiewem lodowatego powietrza zimą. Było to jednak najbezpieczniejsze i najspokojniejsze miejsce, w którym żyłam. Wcześniej mieszkałam w ogromnym domu z obrażającą mnie na każdym kroku babcią. To miejsce było zdecydowanie najstraszniejsze.
Adrianna Light
Fot. Thinkstock
Grzejnik w pierwszym pokoju, który miałam okazję wynajmować, nie działał. W środku wyrósł sopel lodu – do tego stopnia było zimno. Zwykle chodziłam do łazienki i włączałam prysznic, żeby ciepło parowało do mojego pokoju, modląc się, aby to się wreszcie skończyło. Byłam naprawdę głupia, naiwna i nie rozumiałam, że wystarczyłoby powiedzieć właścicielowi, żeby to naprawił.
Jess Camp
Fot. Thinkstock
Tuż po ukończeniu studiów przeniosłam się do bardzo drogiego miasta, gdzie nie znałam nikogo i dostawałam naprawdę marną pensję za godzinę. Skończyło się na tym, że wylądowałam w garażu, który bardziej przypominał szafę. Było w nim jedno okno, o izolacji mogłam pomarzyć, natomiast pomiędzy dachem a górną częścią murów był odstęp. W związku z tym miałam towarzystwo karaluchów. Podłoga była popękana. Żeby dostać się do jedynej łazienki musiałam przejść garaż, podwórko, kuchnię, salon oraz korytarz pomiędzy pokojami.
Bethany Harbison
Fot. Thinkstock
To był stosunkowo nowy apartament. W jego skład wchodziły cztery sypialnie, dwie łazienki, ładna kuchnia oraz podwórko, a cena była bardzo rozsądna, więc pomyślałam, że to prawdziwa okazja. Niestety nikt mi nie powiedział, że jeden z kompleksów znajduje się w sąsiedztwie rzeźni. Mówiąc o sąsiedztwie, mam na myśli mniejszy obszar niż jest to odgórnie nakazane przepisami. Każdego dnia słyszałam i czułam ciężarówki wypełnione świniami, które przyjeżdżały, a potem ciężarówki, które odjeżdżały.
natalieo4804bde67
Fot. Thinkstock
Tak naprawdę mieszkałam w piwnicy, z której został nielegalnie wydzielony apartament. Był on skażony szczurami, problem stanowiły także owady. Raz, w środku nocy szczur złapał się w pułapkę, ale przeżył. Potem utknął gdzieś w ściennym tunelu przy zlewie kuchennym i zdechł. Miejsce śmierdziało przez kilka miesięcy rozkładającym się ciałem szczura, a ja nie mogłam go zlokalizować i usunąć.
Margaret DeVico
Fot. Thinkstock
Żyłem na łodzi, która miała jedną sypialnię. Były na niej kraby i karaluchy, za to mogłem pomarzyć o mini lodówce czy działającej toalecie. Każdej nocy intensywnie kołysało do snu.
leahk41df8d1fb