Jeśli jesteś w związku, możemy przypuszczać, że kochasz swojego chłopaka. Albo przynajmniej Ci na nim zależy. Nie oznacza to jednak, że podchodzisz do niego zupełnie bezkrytycznie. Zazwyczaj mamy wiele uwag co do zachowania i wyglądu swoich partnerów, ale z czasem przestają mieć one znaczenie. Przyzwyczajamy się do nich, bo wiemy, że mamy na to niewielki wpływ. A gdybyśmy mogły wkroczyć do akcji i zrobić wszystko po swojemu?
Ten młody mężczyzna zaryzykował i oddał we władanie swojej dziewczyny... własną garderobę. Poznajcie Boba, którego jakiś czas temu ukochana powitała słowami „wyglądasz jak idiota”. Nagły przypływ szczerości wcale go nie zraził. Wręcz przeciwnie – stwierdził, że skoro jest taką specjalistką od wizerunku, niech się wykaże. Przez kilka kolejnych dni to ona wybierała dla niego ubrania.
Myślicie, że szybko tego pożałował? Zobaczcie 6 stylizacji autorstwa jego partnerki. Czy rzeczywiście mamy aż tak dobry gust?
DZIEŃ 1
Wszystko zaczęło się od klasycznego zestawu – czarne rurki i koszula z materiału, który świetnie nadawałby się także na piknikowy kocyk. Do tego koniecznie podwinięte rękawy, które rzekomo mają dodawać mi atrakcyjności. Wygląda to obiecująco.
DZIEŃ 2
Obudziła mnie słowami: „Nie wiem czy wiesz, ale dzisiaj jedziemy do pracy na rowerach, więc rusz tyłek z łóżka i załóż to na siebie”. W tym momencie poczułem, że tracę kontrolę nad swoim życiem.
DZIEŃ 3
Nawet nie wiedziałem, że można zakładać jedną rzecz z długim rękawem na drugą. Dla mnie to czysta modowa herezja, ale odpuściłem sobie. To dopiero 3 dzień eksperymentu, a już zacząłem kwestionować jej logikę. Spójrz jeszcze raz na ten outfit i przypomnij sobie, że mamy wakacje.
DZIEŃ 4
Zwykły biały t-shirt, a do tego ciemna bluza. Znowu ubrała mnie w coś ciepłego, chociaż nadal mamy lato. Odnoszę wrażenie, że ona sobie ze mnie żartuje albo gra ze mną w odzieżową rosyjską ruletkę. Muszę sprawdzić, czy nie wykupiła ostatnio polisy ubezpieczeniowej na moje życie. Chyba ma złe zamiary.
DZIEŃ 5
Tego dnia doszła do wniosku, że moja szafa to za mało. Wtedy sięgnęła do swojej, a moi sąsiedzi na pewno zaczęli się zastanawiać, co robię w wolnym czasie. Na szczęście pozwoliła mi zrezygnować ze szpilek, które na mnie nie pasowały, ale przynajmniej poczułem przyjemność noszenia krótkiej spódniczki w wietrzny dzień.
DZIEŃ 6
Tym razem potraktowała mnie bardzo ulgowo. Zwłaszcza w porównaniu z wczoraj, kiedy chciała zrobić ze mnie drag queen. Warto odnotować, że w tym stroju miałem pojawić się na weekendowym obiedzie ze znajomymi.
DZIEŃ 7
W czasie leniwej niedzieli nawet ona nie wymagała, żebym coś na siebie zakładał. Więc ja też sobie odpuściłem.
Nadal chciałabyś mieć wpływ na garderobę swojego chłopaka?