Przyjaźń damsko-damska nie jest łatwa, ale potrafi wiele przetrwać. To wielkie szczęście mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć. Niestety, życie czasami negatywnie weryfikuje takie bliskie znajomości. Wystarczy drobnostka, by z najlepszych koleżanek stać się największymi wrogami. Tym razem punktem zapalnym okazała się… miesiączka.
Tą dziwną historią żyje dziś Internet. Użytkowniczka popularnego forum dyskusyjnego Mumsnet kilka dni temu opublikowała swoje nietypowe wyznanie. Dziewczyna ukrywająca się pod pseudonimem Forheavenssake twierdzi, że straciła najlepszą przyjaciółkę, bo ta nie potrafiła prawidłowo zareagować na jej menstruację. Odmówiła pomocy, choć podobno nie miała do tego prawa.
Co ciekawe, większość komentatorek jest tego samego zdania. Z setek wypowiedzi wynika, że to był wystarczający powód, by zerwać z nią kontakt. A Ty co o tym myślisz? Przeczytaj kontrowersyjny wpis.
Zobacz również: Miesiączka to nic niezwykłego, ale te zdjęcia... CO ZA WPADKA!
źródło: Kendyle Nelsen / Unsplash
Straciłam najlepszą przyjaciółkę przez miesiączkę
Niech ktoś mi powie, że nie jestem obłąkana! Tak, jak w tytule, w ostatni weekend straciłam najlepszą przyjaciółkę z powodu miesiączki. Spotkałam się z nią w pubie, a znamy się od 19 lat. Miałam na sobie beżowe spodnie. Zbliżała się godzina 22 i w barze zrobiło się bardzo tłoczno.
I wtedy przeżyłam horror, bo zorientowałam się, że przeciekam. Nie spodziewałam się tego i ciało nie wysyłało żadnych sygnałów, takich jak skurcze. Siedziałyśmy sobie i to się stało. Moja przyjaciółka miała na sobie czerwoną sukienkę i kurtkę. A także płaszcz.
Natychmiast powiedziałam jej, co mi się zdarzyło. Moje jasne spodnie na wysokości krocza stały się jasnoczerwone. Poprosiłam o pożyczenie kurtki, aby zawiązać ją w pasie, by się zakryć i móc wrócić do domu, żeby się umyć i przebrać.
Zobacz również: Wstydliwe zwierzenia kobiet: „Dostałam okres i nie miałam żadnego zabezpieczenia, więc użyłam...”
fot. Thinkstock
Powiedziała NIE!
Błagałam ją i zobowiązałam się do wyprania kurtki, jeśli ją zabrudzę. Obiecałam, że oddam ją kolejnego dnia. Dosłownie się przed nią płaszczyłam. Odmówiła i powiedziała, że za dużo za nią zapłaciła, żeby teraz ktoś ją niszczył.
Byłam tak cholernie przybita, że natychmiast wstałam, dopiłam drinka i wyszłam z pubu. Wyobraźcie sobie spacerowanie po bardzo zatłoczonym miejscu z czerwoną plamą między nogami. To było naprawdę sporo krwi.
Rozumiem, że nie chciała mieć mojej krwi na swojej kurtce, ale chciałam się tylko zakryć. Mieszkam bardzo blisko. Jestem przybita. Nigdy nie pozwoliłabym na to, aby moja przyjaciółka coś takiego przeżywała.
Zobacz również: Rzeczy, które robisz podczas okresu, ale W ŻYCIU się do nich nie przyznasz
źródło: Vladislav Muslakov / Unsplash
Napisałam do niej dwa dni później, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Nie rozumiem, jaki ona ma w tym problem! Czy nie miałam prawa poprosić jej o taką pomoc? - pyta internautka.
Komentatorki w większości twierdzą, że to jej bliska koleżanka zachowała się skandalicznie.
Szczerze mówiąc, to nie brzmi jak opis prawdziwej przyjaźni. Biedna ty, to musiało być straszne.
Ona jest beznadziejna. Dobrze, że się o tym dowiedziałaś. Nie kontaktuj się z nią więcej.
Uważam, że nie powinnaś jej o to prosić. To ona powinna ci to sama zaproponować.
Straciłaś kogoś, kto nigdy nie był twoim przyjacielem.
Pojawiły się tylko pojedyncze głosy, że koleżanka miała prawo odmówić. A Ty co o tym myślisz?