Harold Hackett to człowiek, który udowadnia, że świetnym sposobem na nawiązanie nowych znajomości nie są wyłącznie portale społecznościowe. Mieszkaniec najmniejszej prowincji Kanady, Wyspy Księcia Edwarda, od ponad 15 lat kontaktuje się ze światem za pomocą listów zamkniętych w butelkach - donosi BBC.
Wszystkie wrzuca do Atlantyku z wiarą, że ktoś nie tylko je odnajdzie, ale zdecyduje się także na nie odpowiedzieć. Nie jest to złudna nadzieja, bo do tej pory znalazcy go nie zawiedli. Przez wszystkie te lata wysłał ok. 4800 wiadomości, na które odpowiedziano ponad 3000 razy!
Nadanie takiej nietypowej przesyłki nie jest specjalnie trudne. Harold stosuje sprawdzone butelki po sokach, ale bardziej z przyzwyczajenia, niż z przekonania, że tylko one dotrą. Listy pisane są na bardzo jaskrawych kartkach papieru, które łatwiej dostrzec z oddali.
Butelki wrzuca jednak nieprzypadkowo. Wcześniej sprawdza kierunek wiatru. Twierdzi, że najwięcej odpowiedzi otrzymuje, kiedy jest to kierunek zachodni lub południowo-zachodni. Każdy list jest datowany i opatrzony adresem zwrotnym, ale tym tradycyjnym, bo droga morska jednak nie zawsze się sprawdza. Pasjonat nigdy nie podaje swojego numeru telefonu, bo uwielbia otrzymywać przesyłki.
Na niektóre odpowiedzi czekał nawet 13 lat, ale z wieloma osobami koresponduje już od dłuższego czasu. Najpierw dostaje zwykły list, a później są to np. kartki świąteczne czy pamiątki z różnych regionów świata, choćby z Afryki, Rosji, Holandii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, czy z Wysp Bahama.
Więcej podobnych newsów znajdziesz na Hanter.pl
Zobacz także:
Syndrom "dwie lewe ręce" to już choroba cywilizacyjna! Nastolatki nie potrafią zrobić nawet herbaty
Wielką trudność sprawia im także zrobienie kanapki oraz ugotowanie jajka. Co jeszcze przerasta ich możliwości?
Rój plemników & logo miasta: Tak chcą przyciągnąć studentów do Poznania!
Kontrowersyjna reklama wywołała w całej Polsce spore oburzenie.