Jaki powinien być idealny nauczyciel? Każda z nas ma własne wyobrażenia na ten temat. Najlepiej, gdyby nie tylko wymagał, ale także motywował. Był mentorem i przewodnikiem, który zachęca do poznawania świata i rozwijania swoich talentów. Bazując na własnych doświadczeniach i opowieściach uczniów, można odnieść wrażenie, że to niestety rzadkość. Zdecydowana większość nauczycieli traktuje swoją pracę w szkole jako największą karę. Zmianie nastawienia nie sprzyjają stosunkowo niskie zarobki, częste zmiany programowe i, nie ukrywajmy, także postawa podopiecznych.
W tym konkretnym przypadku nie o motywację jednak chodzi, ale o zwykły brak przyzwoitości. Sprawę zbyt bezpośredniego nauczyciela nagłośniła „Gazeta Wyborcza”, powołując się na pracownika Polskiej Akademii Nauk, Lecha Mankiewicza, który zna przykrą historię z pierwszej ręki. Incydent dotyczy nastoletniej córki jego znajomej.
Dziewczyna podeszła do próbnego testu przed sprawdzianem. Wcześniej zgłosiła chęć udziału w konkursie historycznym. Wynik nie był najlepszy, bo gimnazjalistka otrzymała zaledwie ocenę dostateczną. Niestety, tuż pod oceną znalazł się wyjątkowo przykry dla niej komentarz.
fot. Lech Mankiewicz
„Postanowiła spróbować swoich sił w konkursie z historii, no i okay, może faktycznie nie jest to jej mocna strona, no ale niech dziecko szuka swego miejsca” - napisał na swoim blogu pracownik Polskiej Akademii Nauk, który upublicznił sprawę. Jego zdaniem, nauczyciel powinien znaleźć inny sposób, aby wyrazić swoje rozczarowanie czy obawy. Swoim komentarzem mógł zniechęcić nastolatkę do jakiejkolwiek aktywności.
„I Ty pchasz się na konkurs historyczny z taką wiedzą – chyba posprzątać salę po piszących” - czytamy w wywodzie zamieszczonym na pierwszej stronie testu.
Zamiast delikatnie zasugerować gimnazjalistce, że być może nie jest jeszcze gotowa na udział w konkursie wiedzy historycznej, nauczyciel zrównał ją z ziemią. Dał wyraźnie do zrozumienia, że dziewczyna ma zbyt małą wiedzę, by cokolwiek osiągnąć i jeśli nic z tym nie zrobi, skończy jako niewykwalifikowany pracownik, np. sprzątaczka. Być może w ten sposób chciał ją zmotywować, ale osiągnął raczej odwrotny skutek.
fot. Lech Mankiewicz
„Nie jest to zachowanie godne nauczyciela, nie pochwalam. Wielokrotnie widziałam dzieci pchające się na konkursy nie dla nich lub uciekające na konkursy, gdyż miały w tym momencie inne lekcje. Wystarczy u nas lista. Świadomość tego, że wyniki będą upublicznione, nie trzeba było niczego innego - tylko świadomość” - twierdzi komentująca sprawę nauczycielka z Krakowa, której wypowiedź przytacza „Gazeta Wyborcza”.
Zabrakło także zwykłej ludzkiej wrażliwości. Potraktowana w ten sposób uczennica raczej nieprędko ponownie spróbuje swoich sił w nieobowiązkowych przedsięwzięciach.
Czy to tylko niechlubny wyjątek? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.