Chyba nikt nie zaprzeczy, że prowadzenie samochodu to przydatna umiejętność. Od nikogo nie jesteśmy zależne, nikogo nie musimy prosić o pomoc – po prostu wsiadamy za kółko i jedziemy tam, gdzie potrzebujemy lub gdzie mamy ochotę.
Niestety, najczęściej na drodze do szczęścia staje nam… egzaminator. Wsiąść do samochodu, zapiąć pas, ruszyć, pokręcić się po mieście i usłyszeć: „gratuluję, wynik egzaminu jest pozytywny” to marzenie każdego. W praktyce bywa jednak różnie. Są osoby, które zanim otrzymały prawo jazdy, musiały kilka razy przeżyć egzaminacyjny stres. Rekordzistki mają za sobą nawet po 20 (i więcej) prób.
LIST: „Jako instruktor proszę kobiety: Nie róbcie prawa jazdy!”
Na czym najczęściej oblewamy? Stworzyłyśmy listę 7 najgorszych pułapek egzaminacyjnych. Ty również w nie wpadłaś?
Fot. Thinkstock
Mogłoby się wydawać, że to oczywiste: widzisz znak STOP, zatrzymaj się. Na egzaminie sporo osób jednak o tym zapomina. To najprostszy sposób na oblanie egzaminu.
Fot. Thinkstock
Wjazd w pole wyznaczone przez egzaminatora dla wielu zdających bywa niemożliwe. Nawet jeśli uda im się zaparkować między dwoma innymi pojazdami, często okazuje się, że swobodne wyjście z pojazdu jest niemożliwe. Rezultat: egzamin oblany.
Fot. Thinkstock
Podchwytliwe pytania dla niektórych zdających bywają przeszkodą wręcz nie do przeskoczenia. Wystarczy chwilowa dekoncentracja, by polec na teście z teorii. Przepisy ruchu drogowego należy mieć w małym palcu, by zaliczyć ten test.
Fot. Thinkstock
Choć przygotowanie do jazdy mogłoby się wydać najprostszym elementem egzaminu, wykłada się na nim większość zdających. Okazuje się, że otwarcie pokrywy silnika, sprawdzenie stanu oleju, sygnału dźwiękowego, świateł zewnętrznych, czy właściwe ustawienie fotela i lusterka to czynności, które przerastają przyszłych kierowców.
Fot. Thinkstock
Kolejny gwóźdź do egzaminacyjnej trumny. Zdający bardzo często wyjeżdżają poza linię bądź najeżdżają na pachołki. Problematyczne jest także zatrzymanie pojazdu w wyznaczonym dla niego polu.
Fot. Thinkstock
Przy ruszaniu na wzniesieniu pojazd nie powinien się cofnąć, a silnik zgasnąć. Tyle w teorii, bo praktyka bywa nie do przeskoczenia dla wielu kursantów. Wiadomo, że sporą rolę odgrywa tutaj stres. Wtedy łatwo o najmniejszą pomyłkę.
Fot. Thinkstock
Taki manewr może się skończyć poważną kolizją, dlatego egzaminator jest zmuszony do zakończenia egzaminu i oblania kursanta.
A Wam na czym powinęła się noga? Ile razy podchodziłyście do egzaminu na prawo jazdy?