Zwyczaj regularnego dbania o własną higienę znany jest człowiekowi od niedawna. Jeszcze bowiem w XIX wieku kąpiele były rzadkością. Z dawnych lat zachowały się listy i zapiski, w których przeczytać możemy o szkodliwym działaniu częstego mycia. Co ciekawe, dbania o higienę osobistą wcale nie utożsamiano z czystością. Schludny człowiek mógł bowiem zupełnie się nie myć, byleby tylko nosił czyste odzienie i miał uczesane włosy. Dla współczesnego człowieka, przekonania ludzi żyjących w dawnych czasach, mogą być naprawdę szokujące.
Oto mroczna i lepka historia kąpieli...
Starożytne rytuały
Nie wiadomo jak często mył się człowiek pierwotny. Przypuszcza się, że nękały go różne wszy i pasożyty, które wędrowały razem z nim po lądach Afryki. Zakłada się również, że z pewnością kiedy tylko robiło się ciepło, z przyjemnością pluskał się w rzekach i jeziorach. Dużo więcej powiedzieć możemy za to o pierwszych starożytnych cywilizacjach. Wiadomo na przykład, że w hinduizmie higiena odgrywała bardzo duże znaczenie. Świadczy o tym chociażby rozbudowana sieć starożytnych kanalizacji i łaźni. Podobnie było w Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie kąpiel uważano za rytuał zdrowotny. Czystość propagowana była w wielu dawnych kulturach i religiach. Uważano bowiem, że brud obraża bogów. Warto jednak podkreślić, że ten swoisty kult czystości dotyczył przede wszystkim najwyższych warstw społeczeństwa. Biedniejsi mieszkańcy takich państw, jak starożytny Egipt, Grecja czy Rzym nie byli już takimi czyścioszkami. Zwykle do mycia nie używali nawet wody. Nacierając się oliwą, wraz z nią ścierali nagromadzony na ciele brud.
Moda na kąpiel w morzu
Kłopotliwa sytuacja związana z brakiem higieny zaczęła zmieniać się mniej więcej od połowy XVIII wieku. To właśnie wtedy coraz większą popularnością zaczęły cieszyć się w Europie tzw. kuracje u wód. Pojawiła się moda na kąpiele w morzu, picie wody mineralnej oraz pobyt w leczniczych kurortach. To właśnie uzdrowiska w głównej mierze przyczyniły się do tego, że woda ponownie wróciła do łask. W wielu domach zaczęły pojawiać się pierwsze łazienki z bieżącą wodą, wanną oraz natryskiem.
W dzisiejszych czasach nikt już nie może wyobrazić sobie życia bez ciepłej wody oraz regularnych kąpieli. Czynności higieniczne odgrywają dla nas bardzo ważną rolę. Co więcej, współcześnie pojawił się kolejny problem, a mianowicie zagadnienie przesadnej higieny. Aż strach pomyśle, co na nasze zachowania powiedzieliby średniowieczni mieszkańcy Europy...
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Jak przed ciążą zabezpieczały się nasze prababki? ANTYKONCEPCJA WIEKI TEMU
Wełna nasączona winem, wywar z muła, przysiady… Dawniej wierzono, że te metody skutecznie zabezpieczają przed stanem błogosławionym.
ALCHEMIA MIŁOŚCI, CZĘŚĆ 1: Co się dzieje, kiedy kochasz?
Miłość działa jak narkotyk, sprawia, że ogarnia nas namiętność, ogień pożądania i niespotykana euforia.
Potępienie kąpieli
Wraz z rozpowszechnieniem się w Europie chrześcijaństwa, dla higieny osobistej nastały bardzo „ciężkie czasy” Kościół potępił bowiem nie tylko stosowanie kosmetyków, lecz także kąpieli. Dbanie o sferę cielesną uważano w tamtym czasie za przejaw próżności. Znane było chociażby powiedzenie św. Hieronima, który twierdził, że ten, kogo chrzest oczyścił, nie musi się kąpać po raz drugi. Poza chrztem i rytualnym zamaczaniem palców w święconej wodzie przy wejściu do kościoła, jedynym kontaktem człowieka z wodą było mycie zwłok przed złożeniem do grobu.
Gorąca woda przyczyną epidemii?
Aż do XVIII wieku kąpiel uważana była za zabieg ekstrawagancki. Bardzo niewskazane było przede wszystkim pluskanie się w gorącej wodzie. Uważano bowiem, że niesie to za sobą same negatywne skutki. Co więcej, tamtejsi lekarze twierdzili, że ciepłe kąpiele są główną przyczynę epidemii dżumy, która nawiedziła Europę w XIV i XV wieku. Gorąca woda powodowała rzekomo osłabienie organizmu, a rozpulchniona skóra i rozszerzone pory łatwiej wchłaniały wszelkie śmiercionośne wirusy i bakterie. Stopniowo zaczęto więc zamykać wszystkie łaźnie, a woda stała się dla wielu społeczeństw wrogiem numer jeden.
Erotyczny podtekst kąpieli
Publiczne łaźnie cieszyły się złą sławą jeszcze z jednego powodu. Miejsca takie były bowiem w istocie nieformalnymi burdelami, punktami schadzek, okazją do zaznajomienia się z tajnikami płci przeciwnej. To właśnie tam przebywały tak zwane „łaziebne”, czyli młode dziewczyny, które zajmowały się zażywającymi kąpiel, wydzielały ręczniki, dolewały wody i wina, dbały o odpowiedni standard kąpieli. Łaźnie były również idealnym miejscem schadzek dla homoseksualistów, którzy oddawali się w nich cielesnym uciechom.
Sucha toaleta
XVII-wieczny poradnik czystości przypomina: Myć należy te części ciała, których nie zdoła ukryć bielizna. W dawnych czasach zupełnie inaczej postrzegano zjawisko higieny. Nie chodziło w niej bowiem o używanie wody, lecz raczej tzw. suchą toaletę polegającą na zmianie bielizny. Za brudasa uchodziła natomiast osoba mająca włosy i odzienie w nieładzie. Brak wody w domach nikomu więc nie przeszkadzał, a główną bolączką kobiet była czysta pościel i świeża koszula. Co ciekawe, kategorycznie przestrzegano przed częstym myciem włosów. Aby zachować piękną fryzurę, zalecano za to nacieranie skóry otrębami prażonymi na patelni bądź też posypywanie wierzchu głowy pudrem. Niezwykle istotne było również czesanie włosów. Wszelki nieład kojarzono bowiem z brudem.
Nieznośne zapachy
Zarówno arystokracja, jak i chłopi lepili się z brudu. Cały średniowieczny świat cuchnął nieznośnie. Co najgorsze, rzecz nie odnosiła się jedynie do przestrzeni publicznej. Trudno było wytrzymać nawet w Luwrze. Podobnie w elżbietańskim teatrze, gdzie rzucane na scenę pomarańcze, miały nieco zniwelować okropny odór unoszący się w powietrzu. Zabiegi wiele jednak nie pomagały, cały budynek wypełniony był bowiem niedomytymi widzami, załatwiającymi swoje potrzeby na widowni tylko po to, by nie tracić wątku. Jedynym ratunkiem przed odrzucającym smrodem było używanie wszelkich perfum, pudru oraz płukanie ust winem.