Markowe sklepy z ubraniami zawyżają ceny produktów

Markowe sklepy zarabiają, nie tylko windując ceny swoich produktów. Większość tych, które sprawdziło "Metro", zarabia, zawyżając ceny przy przeliczaniu ich z euro na złote.
Markowe sklepy z ubraniami zawyżają ceny produktów
25.09.2008

Smyk - bardzo popularny sklep z artykułami dla dzieci. Tu ceny wszystkich towarów podane są nie tylko w złotych, ale również w euro. Spostrzegawczy klient szybko zauważy, że lepiej by wyszedł, gdyby w Smyku mógł płacić w europejskiej walucie. Np. koszulka, której polska cena to 39,90 zł, w euro kosztuje tylko 9,9, czyli po przeliczeniu - 32,67 zł.

"Niestety, nie ma możliwości, żeby zapłacił pan w euro. Przyjmujemy tylko złote. Nie mam pojęcia, po jakim kursie są przeliczane ceny" - informuje kasjerka w Smyku.

Identycznie było w salonie z ciuchami H&M, gdzie, np. bluzka kosztuje 59,90 zł lub 14,9 euro (w przeliczeniu 49,17 zł), a dziecięce spodenki 39,90 lub 9,9 euro (czyli 32,67 zł).

Jak to możliwe? Przy przeliczaniu cen z euro na złote, sprzedawcy we wszystkich sprawdzonych przez "Metro" sklepach ustalają ich wysokość tak, jakby euro kosztowało w Polsce ok. 4 zł! Dziś jest jednak o 70 gr tańsze. Europejska waluta była tak droga, ale trzy lata temu.

"Dostajemy już pometkowane ubrania. Nie mamy żadnego wpływu na ceny" - broni się ekspedientka z H&M.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznaje, że nic nie może zrobić w tej sprawie - pisze "Metro".

"Może to nas irytować, ale ceny dyktuje popyt i podaż. Jeśli przedsiębiorca uzna, że w Polsce może pozwolić sobie na wyższą cenę niż w Niemczech i Paryżu, a i tak znajdzie na swój towar nabywców, to nie możemy mu tego zabronić" - informuje Kamila Kurowska z UOKiK.

Ekonomista, Marek Zuber, nie ma jednak wątpliwości, że sklepy, poprzez niekorzystne dla klienta przeliczanie cen z euro na złote, znalazły sobie dodatkowe źródło zarobku.

"Jestem jednak przekonany, że gdyby sytuacja była odwrotna i to euro umocniłoby się w stosunku do naszej waluty, żadna sieć nie miałaby najmniejszych problemów, żeby ceny szybko przeliczyć w górę i je podnieść. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest wejście do strefy euro. Wtedy zaczniemy płacić tyle, ile płacą obywatele całej Wspólnoty" - mówi Zuber.

(źródło: „Metro")

Polecane wideo

Komentarze (53)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 02.02.2009 19:44
[quote="Gosc"]W tych praktykach prym w Polsce wiodą Zara i Mango - tam euro ma wartość ok. 10 zł. Przykład - bluzka w Zarze, cena w euro to 19.9, natomiast w pln - 199 zł!!!!! mango - bluzeczka za 9,99 euro ma polską cenę 99 zł. Te firmy są za granicą tańszą średnią półką, a u nas zyskują status wysokich, luksusowych marek. Jedyne wyjście to wejść do strefy euro[/quote] Jeżeli Ci coś nie pasuje to nie kupuj nikt Cię nie zmusza . A swoją drogą to chyba trochę zmyślasz z tymi przelicznikami 5 lat pracuję w Zarze i się nie spotkałam z czymś takim!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.12.2008 10:50
W tych praktykach prym w Polsce wiodą Zara i Mango - tam euro ma wartość ok. 10 zł. Przykład - bluzka w Zarze, cena w euro to 19.9, natomiast w pln - 199 zł!!!!! mango - bluzeczka za 9,99 euro ma polską cenę 99 zł. Te firmy są za granicą tańszą średnią półką, a u nas zyskują status wysokich, luksusowych marek. Jedyne wyjście to wejść do strefy euro
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.09.2008 23:32
Dlatego ja kupuje te same rzeczy za granica ... W takich sklepach jak C&A NY ,H&M itp. po przeliczeniu o wiele taniej ? niechhhh?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.09.2008 15:44
a ja kupuje bluzki po 10 zł i jakoś jestem Żyje ;p;p
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.09.2008 10:52
polskie przebicie jest straszne, i dlatego odrzuca mnie od europejskich sieciówek i wolę kupowac w miejscowych sklepach i sh
odpowiedz

Polecane dla Ciebie