Wakacje na Jersey zakończyły się dla 23-letniej Georginie Mason niemiłym incydentem, który rozpoczął dyskusję na Wyspach o tolerancji. Dziewczyna chciała pójść ze znajomymi na imprezę do klubu Havana w St Heller potańczyć, jednak przy wejściu usłyszała od ochroniarza, że nie zostanie wpuszczona. Dodatkowo powiedział:
Georgine poprosiła managera lokalu, jednak ten potwierdził tylko słowa swojego pracownika. Nieustępliwa Brytyjka zgłosiła sprawę policji, a tam okazało się, że podobne zawiadomienie złożyło już 20 kobiet. Wszystkie planują złożyć skargę na klub Havana w prokuraturze.
Petycje w sprawie bojkotu klubu podpisało już ponad 1000 osób, w tym stali bywalcy lokalu.
"Czy to oznacza, że duzi ludzie nie mają prawa dobrze się bawić? Czy z powodu swojej tuszy mają przestać wychodzić z domu?" - powiedziała „The Times" Kierra Myles, która często odwiedzała Havanę.
Właściciel klubu, Martin Sayers, postanowił nie czekać na wyrok i ogólnokrajową dyskusję na temat tolerancji oraz uprzedzeń - przeprosił niedoszłych gości i dodał, że w jego lokalu wszyscy są mile widziani, także pulchne panie. Przeprosiny zakończył stwierdzeniem, że piękno jest zależne od punktu widzenia.
W Polsce na razie nie było podobnych incydentów, ale pewnie to kwestia czasu.