Przełom starego i nowego roku to nie tylko święta i Sylwester. Myśli tysięcy polskich maturzystów zaprząta coś zupełnie innego – studniówka. Pierwsze imprezy dla uczniów ostatnich klas szkół średnich rozpoczną się już na początku stycznia i potrwają do końca miesiąca. Jedni nie mogą się doczekać, inni najchętniej przełożyliby zabawę na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wszystko przez brak partnera.
Wiecie już, jacy towarzysze raczej się w tej roli nie sprawdzą. Poznałyście bliżej zjawisko poszukiwań studniówkowego partnera przez Internet. Dzisiaj przychodzi moment na poradnik ostatniej szansy. Jeśli nie masz chłopaka, a nie wyobrażasz sobie tego wielkiego wyjścia w pojedynkę, powinnaś wreszcie rozejrzeć się wokół siebie. Kto wie, być może odpowiedni chłopak jest na wyciągnięcie ręki, ale jeszcze nie potrafiłaś go dostrzec...
Gdzie go znaleźć? Wcale nie musisz daleko szukać!
KUZYN
Wbrew pozorom, wcale nie jest to szczyt desperacji. Jeśli w Twojej rodzinie jest chłopak w podobnym wieku, z którym można sensownie porozmawiać i wiesz, że potrafi się bawić – z czystym sumieniem możesz mu to zaproponować. Rodzina jest w końcu po to, aby sobie pomagać. To znacznie lepsze wyjście, niż angażowanie brata, którego Twoi znajomi ze szkoły mogą kojarzyć. Chociaż będzie to tylko partner na jedną okazję, nie będziesz tak skrępowana, jak obecnością kogoś zupełnie obcego.
SĄSIAD
Kolejny dowód na to, że naprawdę warto rozejrzeć się w swoim najbliższym otoczeniu. Być może w sąsiednim domu lub na innym piętrze mieszka chłopak, którego znasz od lat. Nie musicie być bliskimi przyjaciółmi. W czasie przypadkowego spotkania możesz poruszyć ten temat i zaczekać na jego reakcję. Jeśli lubi się bawić i nie ma innych planów – być może sam Ci to zaproponuje. Jeśli nie – możesz zapytać wprost. Powiedz, że bierzesz wszystkie koszty na siebie.
KOLEGA Z KLASY
Nie wszystkie z nas są zwolenniczkami takiego rozwiązania, ale dla niektórych lepsze to, niż nic. W każdej klasie znajdą się osoby, które do tej pory nie mają partnera na zbliżającą się studniówkę. Nie ma nic złego w tym, by połączyć siły. Oczywiście pod warunkiem, że jesteście ze sobą w dobrych stosunkach i jego bliskie towarzystwo nie będzie Cię krępowało. Wiele maturzystek decyduje się na taki krok i wcale tego nie żałują. Znajomy ze szkoły to zawsze bardziej naturalny towarzysz, niż ktoś z „łapanki”.
ZNAJOMY BRATA/SIOSTRY
Jeśli masz nieco starsze rodzeństwo, czas zrobić z tego użytek. Na pewno kojarzysz niektórych znajomych brata lub siostry. Dobrze orientujesz się w tym, który z nich jest w związku, a kto pozostaje singlem. Jeśli któryś z nich bywa w Waszym domu i zdążyłaś go dobrze poznać, to może być rozwiązanie Twojego problemu. Jeśli nie czujesz się skrępowana – zapytaj go sama. Możesz także poprosić o pomoc rodzeństwo, które być może zgodzi się zaaranżować Wasze wspólne wyjście. To wcale nie jest głupie rozwiązanie.
KOLEGA Z PODSTAWÓWKI/GIMNAZJUM
Zastanów się, może czas odświeżyć starą znajomość? Z wieloma znajomymi z dawnych lat masz kontakt poprzez media społecznościowe. Wystarczy nawiązać niezobowiązującą rozmowę i między słowami poruszyć temat studniówki. Może się okazać, że on także nie ma jeszcze towarzystwa i wyświadczycie sobie tę przysługę. W ten sposób zaliczysz dwie studniówki i wcale nie jest powiedziane, że na tym kontakt się urwie...
CHŁOPAK Z INTERNETU
Na Facebooku i w innych portalach społecznościowych aż roi się od ogłoszeń zdesperowanych maturzystów. Nie odrzucaj tego pomysłu na samym wstępie. Zapoznaj się z nimi, przejrzyj profile autorów, a kiedy ktoś wpadnie Ci w oko – nawiąż kontakt. Całkiem możliwe, że gdzieś niedaleko Ciebie znajdzie się chłopak, który ma dokładnie ten sam problem, co Ty. Możecie połączyć siły i wzajemnie sobie pomóc. Pamiętaj jednak, by spotkać się z nim wcześniej. Koniecznie w miejscu publicznym.
CHŁOPAK DO WYNAJĘCIA
Nie mamy absolutnie na myśli mężczyzny z agencji towarzyskiej. O tym zapomnij. Nie jest jednak tajemnicą, że wielu biednych studentów oferuje swoje usługi w zamian za drobne wynagrodzenie. Ty wymagasz od niego towarzystwa, nienagannych manier i wizerunku, a on liczy na dobrą zabawę i kieszonkowe. Można uznać to za szczyt desperacji, ale takie transakcje naprawdę mają miejsce...