Wrażliwa skóra potrafi skutecznie utrudnić życie. Pojawiające się nagle zaczerwienienia, wypryski i inne niedoskonałości trudno szybko zniwelować. To jednak naprawdę nic, w porównaniu z tym, co dzieje się na ciele Ariany Russell z Nowego Jorku. Kobieta cierpi na pokrzywkę dermograficzną. Znamiona na skórze nie są wywoływane przez alergeny, środki chemiczne czy inne wewnętrzne reakcje organizmu. Pojawiają się wraz z dotykiem. Wystarczy mocniejszy ruch palcem po skórze, by na ciele pojawił wyraźny wzór. Nie brzmi to zbyt dobrze.
I wcale nie jest fajne, bo osoby cierpiące na dermografizm muszą bardzo na siebie uważać. Nawet najdelikatniejszy dotyk potrafi wywołać reakcję. Co prawda, wzór powstały w ten sposób na skórze po jakimś czasie znika, ale zazwyczaj utrzymuje się nawet do pół godziny (choć bywa, że i do kilku godzin). Dla jednych byłoby to przekleństwo, ale 33-latka ze Stanów Zjednoczonych postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi ludźmi. Specjalnie wykonuje na swoim ciele wzory, które następnie fotografuje.
Pokrzywka dermograficzna wywoływana jest wyłącznie w sposób mechaniczny. Ucisk skóry wywołuje uwolnienie się histaminy, która odpowiada za powstanie znamion. Wiele wskazuje na to, że to reakcja organizmu na wcześniejszy wstrząs natury psychicznej. Co takiego wydarzyło się w życiu Ariany? Tego nie zdradza. Przyznaje jednak, że ludzie różnie reagują na wzory na jej ciele. Jedni uważają, że jest dziwną kobietą, a do tego wygląda odpychająco, inni twierdzą, że to coś niezwykle interesującego i pięknego.
33-latka powoli zaczęła akceptować swoje ciało. Z premedytacją tworzy na sobie wzory, a później je fotografuje. Zdjęcia wystawia w miejscach publicznych. Czy to forma terapii? Prawdopodobnie tak. Można również uznać, że jej działalność ma znaczenie edukacyjne. Dzięki niej wielu ludzi dowiaduje się o istnieniu tej przypadłości. Zobaczcie Arianę oraz jej przyjaciół, którzy także cierpią na pokrzywkę dermograficzną.