Historia Justyny: „Ostatnio spotkało mnie tyle złych rzeczy, że trudno mówić o zwykłym pechu. Czyżby ktoś rzucił na mnie urok?”

Wierzycie w to?
Historia Justyny: „Ostatnio spotkało mnie tyle złych rzeczy, że trudno mówić o zwykłym pechu. Czyżby ktoś rzucił na mnie urok?”
Fot. Thinkstock
13.08.2017

Chociaż mamy XXI wiek, niektórzy chodzą do wróżki, wierzą w klątwy oraz uroki. Justyna co prawda sama nigdy się tym nie parała, ale podejrzewa, że ktoś szepnął na nią złe słowo. Kobieta uważa, że w ostatnim czasie spotkało ją tyle złych rzeczy, że trudno mówić o zwykłym pechu. Oto jej historia.

- Nigdy nie myślałam, że będę szukała pomocy na forum, ale moja obecna sytuacja jest tragiczna. Wszystko rozpoczęło się trzy lata temu. Na początku rzucił mnie narzeczony. Byliśmy razem przez cztery lata i została zaplanowana data ślubu. Pewnego dnia po prostu zadzwonił i powiedział, że nie jestem kobietą jego życia. Poznał inną, zakochał się i nie ożeni się ze mną. Tyle usłyszałam. Przyjęłam to bardzo źle. Płakałam, chodziłam do niego, prosiłam, żeby to jeszcze przemyślał... Moje starania nie przyniosły żadnego efektu. Płaszczyłam się przed nim tak bardzo, ponieważ dowiedziałam się, że poznał tę kobietę na kilka dni przed telefonem do mnie. Wydało mi się to bardzo dziwne. Poza tym za każdym razem, gdy próbowałam się z nim skontaktować, ewidentnie unikał spotkań. Cała moja rodzina i wszyscy znajomi byli w szoku, gdy sprawa wyszła na jaw. Ja sama odchorowywałam ten związek przez ponad pół roku.

Zobacz także: EXCLUSIVE: W mojej rodzinie wszyscy mają dziwne imiona

urok

Fot. unsplash.com

Porzucenie przez narzeczonego nie było jedyną tragedią, która spotkała Justynę w owym czasie. Nastąpił splot dziwnych wydarzeń, łączących się w życiowy dramat.

- Zaczęłam robić prawo jazdy. Nie udało mi się zdać egzaminu do tej pory, chociaż miałam wiele podejść. Za każdym razem oblewałam przez błahostkę. Wszyscy egzaminatorzy, na których trafiałam, byli wyjątkowo nieprzyjemni i odniosłam wrażenie, że po prostu chcieli mnie oblać. Dodam tylko, że za kółkiem czuję się świetnie. Co prawda towarzyszyły mi nerwy, ale podczas wszystkich egzaminów miałam wrażenie, że nie jestem sobą. Prawie zawsze dopadał mnie ból głowy, żołądka, czułam się ociężała, miałam problemy z koncentracją. Dlatego uważam, że to dziwne. W swoim życiu przechodziłam wiele stresujących sytuacji, a mój organizm nigdy tak nie reagował.

Niestety niedoszły ślub i problemy ze zrobieniem prawa jazdy są najmniejszymi problemami Justyny.

- Jakby tego wszystkiego było mało, straciłam pracę. Zajmowałam prestiżowe, kierownicze stanowisko. Z dnia na dzień dowiedziałam się, że nie spełniam wymagań, bo zespół pod moim kierownictwem nie realizuje celów. Najśmieszniejsze jest to, że rok temu zostałam wyróżniona nagrodą za swoją pracę, w tej samej firmie. Czy to nie zastanawiające, jeżeli weźmie się pod uwagę wszystkie dziwne zawirowania w moim życiu?

urok

Fot. unsplash.com

Podłamałam się wtedy, ale najgorsze było to, że nie mogłam liczyć na wsparcie najbliższych. Przyjaciele nagle nie mieli czasu, żeby się ze mną spotkać. Z kolei rodzina uważała, że sama sobie jestem winna. Ich zdaniem to moja wina, że porzucił mnie narzeczony i że zostałam zwolniona. Krewni nigdy nie zachowywali się tak w stosunku do mnie. Czasami, gdy z nimi rozmawiałam, miałam wrażenie, że coś ich napadło. Przez to wszystko czułam się jeszcze gorzej.

Justyna zaczęła zajadać swoje problemy. Przez trzy lata przytyła czterdzieści kilogramów. Wcześniej ważyła trochę ponad 60, natomiast obecnie przekroczyła 100.

- Wyglądam okropnie. Jak wrak człowieka. Trudno mi uwierzyć, że jakiś mężczyzna się we mnie zakocha. Niestety po tych wszystkich doświadczeniach nie mogę wziąć się w garść. Mam kiepską pracę, słabo zarabiam i popadłam w długi. Kilka lat temu wzięłam spory kredyt, ale z obecnymi dochodami nie mogę sobie pozwolić na spłatę. Jestem zapożyczona u rodziny i znajomych. Ich stosunek do mnie bardzo się zmienił. Odnoszę wrażenie, że patrzą na mnie z pogardą. Mają takie miny, jakby chcieli powiedzieć: „Patrzcie, jaka była kiedyś, a jaka jest teraz”. Dosłownie wyczuwam to w powietrzu. Ale i tak powinnam się cieszyć, że mi pomagają.

Justyna miesiąc temu spotkała się z dawną koleżanką. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że to ta sama Justyna, którą kiedyś znała. Gdy poznała historię ostatnich kilku lat z jej życia, zasugerowała, że może ktoś rzucił na nią urok.

urok

Fot. unsplash.com

Na początku śmiałam się, ale teraz sama już nie wiem. Nigdy nie byłam ani zbyt religijna, ani też zabobonna. Jestem typową realistką. Nie chodzę do kościoła i zawsze nie dowierzałam, gdy słyszałam podobne historie. Alicja, ta koleżanka, zapytała, czy nie naraziłam się komuś bądź czy nie znam kogoś, kto mi źle życzy. Wtedy przypomniała mi się pewna historia...

Dokładnie trzy lata temu zmarła siostra mojej babci. Wtedy, gdy moje życie się zawaliło. Właściwie była dla mnie jak babcia. Zanim zmarła, długo chorowała. Na zmianę jeździliśmy do szpitala, żeby się nią opiekować. To znaczy inni jeździli, ja nie. Byłam pochłonięta robieniem kariery i związkiem. Ciągle odkładałam wizytę, aż pewnego dnia babcia Józia zmarła. Potem usłyszałam, że nie mogła sobie darować, że tak brzydko wobec niej postąpiłam, tzn. ani razu nie odwiedziłam jej w szpitalu. Miałam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu, ale czasu przecież nie da się cofnąć. Wkrótce potem moje życie zaczęło się walić i do tej pory nie widać poprawy. Do głowy by mi nie przyszło, aby połączyć te fakty. A tym bardziej uwierzyć, że ona mogłaby rzucić na mnie urok.

Po rozmowie z koleżanką trochę czytałam o urokach w Internecie i faktycznie mój przypadek jest tak pechowy, że trudno uwierzyć w zwykły zbieg okoliczności. Alicja doradziła mi, abym odczyniła urok. Podała nawet sposób, ale jakoś głupio się czuję na myśl, że mogłabym to zrobić. Przecież ja nie wierzę w takie bajki. Nie odważyłam się powiedzieć nikomu o tych przypuszczeniach. Nie chcę zostać wyśmiana. Tutaj z kolei jestem anonimowa. Czy wierzycie w uroki? Czy któraś z Was miała z nimi do czynienia?

Zobacz także: SZOK: Czym grozi długie oglądanie telewizji?

Polecane wideo

Komentarze (11)
Ocena: 4.27 / 5
gość (Ocena: 1) 14.08.2017 11:07
Z urokami nie ma zabawy. Nie zdziwilabym sie gdyby to faktycznie byl jakis czar. Bog i religia nie maja tutaj nic do rzeczy.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.08.2017 10:57
Ja od początku tego roku, dokładnie dzień po sylwestrze, dowiedzialam się że mój chłopak z którym byłam 3 lata i mieszkaliśmy razem i którego kochałam jak nikogo na świecie, zdradza mnie, wyprowadził się, w tym samym czasie okazało się że muszę się również wyprowadzić z tego mieszkania bo własciciel wypowiedział mi umowę, wrócilam do rodziców na wieś, kilka tygodni później straciłam pracę, co było na miesiąc przed sesją, do której z uwagi na sytuację nie podeszłam więc próbuję teraz bo studia to ostatnie co mi zostało z dawnego życia. Tez się zastanawiam czy to nie urok :/
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.08.2017 01:16
Możliwe, że sama niezauważalnie sprowadziłaś na siebie te rzeczy swoim fatalistycznym myśleniem. Pierwsza sytuacja prawdopodobnie nie była zawiniona, poczas kolejnych podejrzewam, że zadziałała twoja psychika. Musisz sama się z tego wszystkiego podnieść
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.08.2017 20:43
Ja mam gorszego hmmm"pecha" tez zastanawialam sie nad wrozka,chodzilam do psychologa,kapalam sie w "czarcim zebrze"modlilam,blagalam Boga na kolanach(jak bylam jeszcze dzieckiem),w Licheniu zlozylam intencje"zeby mama nie piła i abym zdala mature"Mature zdalam,mama nadal pije...ehhh ile łez wylanych,nieprzespanych nocy itd...moze dlatego dzis mam non stop piekielnie czerwone powieki (od kilku osob uslyszalam,ze smutne oczy)kazdy mysli,ze albo plakalam albo mam podraznienie itp. Za dzieciaka mialam wypadek,przezylam potem ojciec mial smiertelny wypadek,w szkole istne piekło, matka piła do upadłego,nedza,brak kasy,chlopak-psychopata,liczne wizyty policji z jego powodu,brat wiezieniu,ja ciagle chora,ciagle lekarze,leki,pobyt w dwoch szpitalach,az przewlekla ciezka choroba (na szczescie nie rak,ale nie da sie pracowac,a czego zyc)nawet wizyty w hospicjum (poradnia,anestezjolog)i zadnej poprawy. To sie nazywa los,nie chce sie zyc!!!!!!Krzywdy w zyciu nikomu nie wyrzadzilam wrecz przeciwnie zawsze wszystkim pomagalam nie majac sil juz dla siebie i tak skonczylam ::((((
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 1) 13.08.2017 18:54
patrzac na ostatnia strone musisz po prostu byc okropnym czlowiekiem... i wszyscy zaczeli to zauwazac poczawszy od narzeczonego
odpowiedz

Polecane dla Ciebie