Jeszcze do niedawna sam fakt studiowania świadczył o naszej wyjątkowej pozycji i inteligencji. Uczelnie wyższe kształciły nielicznych, którzy mieli stać się nową elitą kraju. Dzisiaj żakiem może zostać praktycznie każdy, więc stało się to zjawiskiem masowym. W efekcie co roku na rynek pracy wchodzą tysiące absolwentów, których nic nie wyróżnia. Tym bardziej powinnaś się zastanowić nie tylko czy, ale co studiować.
Nasze rozmówczynie twierdzą, że wybrały najgorzej, jak tylko można. Niektórym udało się wytrwać do końca, a inne zrezygnowały jeszcze w trakcie. Rzuciły wymarzoną specjalizację, bo doszły do wniosku, że to strata czasu. Dziś przestrzegają przed popełnieniem tego samego błędu i nie boją się radykalnych osądów. Oto kierunki, na których bardzo się zawiodły.
A może przesadzają i nie istnieje coś takiego, jak studia pozbawione sensu i perspektyw?
Zobacz również: Kierunki studiów, na które nie ma sensu składać papierów - bezsensowne zajęcia, słabi wykładowcy
fot. Thinkstock
- Kierunek studiów wybrałam zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Stwierdziłam, że interesuję się polityką, więc chciałabym wiedzieć, jak ona działa i jak się ją robi. Jak to 19-latka, raczej nie myślałam, co mi to da. Po drugim roku zorientowałam się, że to jakiś absurd. Czysta teoria pozbawiona jakichkolwiek perspektyw. Kim ja mogę być po tych studiach? Politykiem nie, bo partie promują głupków. Dziennikarką chyba też nie, bo nikt mnie w tym czasie nie uczył pisania czy sztuki wypowiedzi. To raczej hobby, a z zainteresowań nie wyżyję, więc rzuciłam to wszystko i poszłam na prawo - to historia Marleny.
fot. Thinkstock
- Zawsze wiedziałam, że chcę pisać. Jak nie książki, to artykuły do gazet. W sumie obojętnie do jakiej, bo marzeniem był sam fakt ukazania się mojego nazwiska w druku. Wyobrażałam sobie, że to praca idealna dla mnie i w sumie nadal tak mi się wydaje. Problem w tym, że dziennikarstwo niewiele ma wspólnego z… dziennikarstwem. To sporo teorii, polityki, historii. Mało konkretnych umiejętności. W efekcie wychodzisz z uczelni z poszerzonymi horyzontami, ale bez praktycznej wiedzy. Po roku próbowałam się dostać na polonistykę, ale bez efektów. Dziennikarstwo skończyłam, ale nie mam żadnego doświadczenia w tym fachu. Strata czasu - twierdzi Ewa.
fot. Thinkstock
- Plan był prosty i całkiem ambitny. Idę na pedagogikę, bronię się, robie kilka dodatkowych kursów i znajduję pracę w szkole. Najpierw marne zarobki, ale zdobywam doświadczenie i pnę się po drabinie kariery. Nauczyciele są zawsze potrzebni, więc urządzę się do końca życia. Potem przyszło otrzeźwienie, bo poznałam kilka absolwentek i się załamałam. Jednej zaproponowali stanowisko pomocnicy wychowawczyni w prywatnym przedszkolu. Pół etatu na umowę zlecenie. Dwie szukały pracy przez rok i nic. Jedna pracuje teraz w handlu, a druga uciekła z Polski. I tak to teraz wygląda, bo stara kadra jest nie do ruszenia. Wreszcie trafiłam na kosmetologię i dopiero teraz wierzę, że coś mi się w życiu uda - przekonuje Marta.
Zobacz również: Kierunki studiów, które wybieramy, gdy... nie mamy pomysłu na życie - TOP 14
fot. Thinkstock
- Nie będę ukrywała, że poszłam na ten kierunek, bo nie miałam innego pomysłu. W pierwszym naborze nie udało się z psychologią, w drugim były wolne miejsce na bibliotekoznawstwie. Stwierdziłam, że szkoda roku. Może coś z tego będzie, a przynajmniej nie muszę płacić za studia na prywatnej uczelni. Efekt był taki, że zasypiałam na każdych kolejnych zajęciach i przestałam chodzić już w połowie roku akademickiego. Nie wiem dla kogo może to być interesujące. I co najważniejsze - co z tego wynika. Dziękuję za pracę w podrzędnej bibliotece za 1500 zł. Rzuciłam całkiem studia, poszłam do handlu, dzisiaj jestem menadżerką i zarabiam więcej, niż bibliotekarka z 20-letnim stażem - nie ukrywa Ewelina.
fot. Thinkstock
- Zawsze miałam się za osobę ciekawą świata. Interesowała mnie kultura, ale też ludzie. Etnologia bada miejsce kultury w naszym życiu i rolę człowieka w niej. Zaraz po liceum wydawało mi się, że to cudowna sprawa. Będę siedziała w starych książkach, chodziła na wystawy i za bardzo się nie namęczę. Studia okazały się znacznie trudniejsze, niż myślałam. Praktycznie sama teoria, więc nikt nie sprawdza twojego myślenia, ale wyłącznie pamięć. Wytrwałam 2 lata, mnóstwo poprawek i zwątpień. Myślałam nawet, żeby dla samego papierka to skończyć, ale psychicznie nie wytrzymałam. To wydawało mi się tak nieżyciowe i bez sensu, że nie dało rady - wspomina Patrycja.
fot. Thinkstock
- Jestem absolwentką jednego z najbardziej absurdalnych, niepotrzebnych i nieperspektywicznych kierunków, jakie można sobie wyobrazić. Chodzi o europeistykę, która od iluś tam lat jest obecna praktycznie na każdej uczelni, a do dziś mało kto wie, po co. Wiadomo - Polska jest w Europie, do tego w UE, wspólnota ma na nas coraz większy wpływ, ale ileż można się tym zajmować? Jak nie masz znajomości w polityce lub dyplomacji, to po czymś takim kariery i tak nie zrobisz. Znam na pamięć prawie wszystkie traktaty i zaprowadziło mnie to na kasę do drogerii. Przydałoby się zrobić badanie dotyczące absolwentów tego kierunku. Coś mi się wydaje, że 99 procent z nich to teraz tania siła robocza - twierdzi Kamila.
Zobacz również: W POSZUKIWANIU WŁASNEJ DROGI
fot. Thinkstock
- Kierunek ekonomiczny, więc coś powinno z tego być, ale ilu jest bezrobotnych po zarządzaniu? To bardzo popularny kierunek, a zarządzać tak naprawdę nie ma czym. Mnóstwo ekonomii, statystyki, do tego prawo, PR - całkiem solidny zestaw. Ale tylko w teorii, bo praktyka udowadnia, że absolwenci zarządzania są traktowani na rynku pracy jak ludzie po socjologii albo stosunkach międzynarodowych. Fajnie, że masz wykształcenie, ale szkoda, że takie. Zrozumiałam to po pierwszym roku i poszłam po prostu na ekonomię. Do obrony jeszcze ponad rok, ale myślę, że dobrze zrobiłam - mówi nam Katarzyna.