Do świąt Bożego Narodzenia pozostało już tylko kilka dni, więc czas najwyższy pomyśleć o upominkach dla najbliższych. Tak jak bohaterka tej historii, która przez wiele miesięcy odkładała pieniądze na świąteczne prezenty, a kiedy przyszło co do czego, kupiła ich... kilkaset. Później pochwaliła się tym na Instagramie, czym rozpętała prawdziwą burzę. Od anonimowych internautów dowiedziała się, że jest fatalną matką.
Emma Tapping jest szczęśliwą żoną i mamą trójki pociech – córek w wieku 13 i 9 lat oraz 19-miesięcznego synka. Pierwsze z nich urodziła mając 14 lat (!). Prezenty pod choinkę gromadziła już od początku tego roku, aby w grudniu sprawić swoim najbliższym radość. Teraz, zamiast się z tego cieszyć i czekać na święta, czyta nienawistne komentarze na swój temat.
Zdjęcie przedstawiające górę prezentów, które zasłaniają niemal całą choinkę, szybko obiegło Internet.
fot. zrzut ekranu instagram.com/thebossmum27
Fotografia, która pierwotnie została opublikowana na Instagramie 27-latki szybko zaczęła żyć własnym życiem. Została udostępniona tysiące razy wraz z opisem „Już czas dla wszystkich materialistycznych rodziców, którzy konkurują ze sobą w liczbie prezentów, jakie otrzymają ich dzieci i chwalą się tym na Facebooku. Pamiętaj, że niektórzy nie mogą liczyć na taką hojność!”.
Komentatorzy natychmiast osądzili młodą mamę trójki pociech, zarzucając jej, że w ten sposób zakłamuje prawdziwy sens świąt i... upominkami próbuje kupić sobie miłość rodziny. - Dowiedziałam się, że jestem próżna i mam rozpieszczone dzieci. Jestem w szoku, że obcy ludzie potrafią tak łatwo i brutalnie oceniać innych. To, co kupuję dla moich bliskich, to wyłącznie moja sprawa – przekonuje w rozmowie z „Daily Mail”.
Brytyjka została oskarżona o płacenie dzieciom za ich miłość.
fot. zrzut ekranu instagram.com/thebossmum27
Emma Tapping jest już gotowa na Boże Narodzenie. A Ty?
fot. zrzut ekranu instagram.com/thebossmum27
Dla młodej Brytyjki góra prezentów to już tradycja. Tak wyglądało jej świąteczne drzewko 3 lata temu.
fot. zrzut ekranu instagram.com/thebossmum27
Pod świątecznym drzewkiem (a raczej na nim, bo góra upominków niemal zasłania choinkę) znalazło się 300 prezentów. W tym dokładnie po 85 dla każdego z trójki dzieci i 55 dla męża. Za wszystkie, a kupowane były od początku tego roku, Emma zapłaciła ok. 1500 funtów, czyli równowartość niemal 9 tysięcy złotych.
- Moje dzieci wiedzą, co jest dobre, a co złe. Zawsze doceniają wszystko, co dostaną i rzadko o cokolwiek proszą. Udało nam się zaoszczędzić, bo nie jeździmy na egzotyczne wakacje, więc wolne środki zainwestowałam w prezenty – tłumaczy 27-latka, która nie widzi w tym nic złego. Młoda mama twierdzi, że uczy swoje pociechy oszczędności. Kiedy córka zniszczyła swój telefon, musiała zaoszczędzić z kieszonkowego na nowy.
Rozumiecie tę aferę?