Jeden z dużych polskich portali internetowych postanowił sprawdzić, co Polacy sądzą o tatuażach. Okazało się, że permanentne zdobienie ciała ma tyle zwolenników, ileż przeciwników. Są osoby, którym to nie przeszkadza i tolerują tatuaże, ale same by się na niego nie zdecydowały. Inni mówią, że w ten sposób człowiek się oszpeca. Nie brakuje również osób, które tatuaże uważają za sztukę. Tak jest dzisiaj. A kiedy właściwie się to wszystko zaczęło?
Tatuowanie jak chrzest
Historia tatuażu sięga czasów starożytnych. Najstarszą ozdobę odkryto w Egipcie, na ciele mumii egipskiej kapłanki boga Hathora – już 2200 lat p.n.e. Ówczesny tatuaż był serią linii oraz kropek. Z czasem ta forma ozdabiania ciała wyraźnie ewoluowała. Wojownicy polinezyjskiego ludu Maorysów słynęli z... budzących grozę wzorów na twarzy. Ciała chętnie zdobili starożytni Grecy, gdzie oznaczały szlachetne urodzenie. Zupełnie inaczej było w Cesarstwie Rzymskim – tutaj tatuażami znakowano niewolników. Z kolei legioniści rzymscy na przedramieniu nosili wytatuowane imię imperatora (zwycięskiego wodza). Warto zaznaczyć, że u lodów pierwotnych tatuowanie ciała nie pełniło funkcji estetycznych, ale symboliczne, rytualne. Nierzadko tatuaże były swego rodzaju chrztem i stanowiły o przynależności do grupy, jednocześnie nadając danej osobie odrębną tożsamość.
Ozdoba ze spalonych orzechów
Tatuaże popularne były również wśród pierwszych chrześcijan, którzy umieszczali na ciele symbole wiary (rybę, inicjały Jezusa Chrystusa). Jednakże w VIII wieku papież Adrian I zakazał tej praktyki, argumentując swoją decyzję następująco: skoro człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, tatuowanie ciała jest profanacją boskiego wizerunku. W ten sposób tatuaże, przynajmniej na naszym kontynencie, straciły na popularności. Dopiero w 1796 roku ozdabianie ciała wśród Europejczyków powróciło do łask. Angielski żeglarz i odkrywca James Cook podczas podróży na Polinezję był świadkiem przygotowywania przez tubylców barwnika ze... spalonych orzechów. Tutaj pojawia się pierwszy ślad dotyczący samego słowa. Podobno Cook od dźwięku przy wbijaniu w skórę ostrego, zanurzonego w barwniku narzędzia, nazwał ten proces „tattoo”. Są jednak zwolennicy innej teorii, jakoby słowo „tatuaż” pochodziło od tahitańskiego wyrazu „tatu”, które tłumaczy się: „oznaczyć coś”.
Jak rozpętałem I wojnę światową?
Dzięki Jamesowi Cookowi żeglarze powracający na Stary Kontynent z egzotycznych zakątków świata rozpropagowali zwyczaj ozdabiania ciał. Niewykluczone, że wynikało to z przekonania, że człowieka noszącego na ciele boski wizerunek nie można wychłostać, a także iż będzie on chroniony przed niebezpieczeństwem na morzu. Dlatego podróżnicy najchętniej tatuowali sobie wizerunek Chrystusa. Szybko się jednak okazało, że tatuaż zyskał zwolenników także w kręgach szlacheckich i królewskich – traktowano go wręcz jako element kariery wojskowej lub pamiątkę z dalekich, egzotycznych wypraw. Historia mówi, że car Mikołaj II z pielgrzymki do Jerozolimy wrócił z wytatuowaną na sercu szpadą, król Henryk III wytatuował sobie na plecach scenę z polowania, a arcyksiążę Franciszek Ferdynand ozdobił swoje ciało motywem węża (przez którego głowę, co ważne, w Sarajewie przeszła kula, będąca bezpośrednią przyczyną wybuchu I wojny światowej).
Kilkadziesiąt nakłuć naskórka
Współcześnie tatuaże wykonuje się przy pomocy specjalnych maszynek elektrycznych. Urządzenie to wymyślił w 1891 roku znany twórca tatuażu z Nowego Jorku Samuel O’Reilly. Mechanizm maszynki składa się z dwóch elektromagnesów, które dzięki ruchom przyciągania i odpychania przekazują impuls mechanicznej pałeczce, do której przyczepione są igły (jedna lub więcej). Dziób urządzenia wykonany jest przeważnie ze stali chirurgicznej. Dzięki maszynce można wykonać około 50 nakłuć naskórka w ciągu sekundy i dokładnie narysować wybrany wzór. Jeszcze do niedawna w Polsce tatuaż kojarzył się głównie z subkulturą więzienną. Sytuacja ta uległa jednak zmianie wraz z pojawieniem się profesjonalnego sprzętu do ozdabiania ciała i fachowców, którzy potrafili się nim posługiwać. Mistrzowie tatuażu zbijają krocie – najlepszym przykładem jest popularne reality show emitowane na kanałach Discovery „Miami Ink” o amerykańskim studiu tatuażu, w którym ludzie opowiadają o swoich ozdobach albo tatuują się przed kamerami. O popularności tatuażu świadczy również istnienie Festiwalu Sztuki Zdobienia Ciała w Sydney.
Stanowcza żona Kennedy’ego
Moda na tatuaże nie przemija. Wciąż są bardzo popularne wśród muzyków, aktorów czy sportowców. Z zamiłowania do ozdabiania ciała słyną m.in. Angelina Jolie, Mick Jagger, Johnny Depp, Rihanna, Pink, Lenny Kravitz, Matt Pokora, David Beckham. Tatuaże mają również zwolenników wśród polityków – na przykład sygnatariuszy układu jałtańskiego (Churchill, Roosevelt i... Stalin) czy nawet John F. Kennedy, którego jednak żona namówiła do usunięcia ozdoby. W naszym kraju chętnie tatuują się piosenkarki Doda i Agnieszka Chylińska, piłkarze Radosław Majdan i Ludovic Obraniak czy znane Michały – Michał Wiśniewski i Koterski. Niekiedy jednak chwalenie się tatuażem nie jest dobrym pomysłem. Prawicowy polityk Karyntyjskiej Partii Wolności (FPK) w Austrii zrezygnował z mandatu radnego po skandalu wywołanym przez jego tatuaż. Gerry Leitmann na jednej z sesji rady gminy, pojawił się w koszulce z krótkim rękawem i zaprezentował nazistowskie hasło wytatuowane na ramieniu. Austriacki radny obiecał usunąć napis „Krew i Honor” ze swojego ramienia, jednak „z powodów osobistych” złożył mandat radnego.
A ty, gdzie najchętniej zrobiłabyś sobie tatuaż?
Julia Wysocka
Zobacz także:
Tatuaże ukrywające blizny – tak czy nie?
Dzięki ozdobie na ciele można ukryć nawet nieładną bliznę.
Zrobiła sobie tatuaż z prochów syna!
Tak kochająca matka upamiętniła swoje zmarłe dziecko.