Najpopularniejsi polscy pisarze: Katarzyna Bonda

Nazywają ją królową polskiego kryminału. Jej najnowsza książka „Okularnik” to kolejny bestseller autorki.
Najpopularniejsi polscy pisarze: Katarzyna Bonda
14.06.2015

Nawet trzy godziny musieli stać w kolejce miłośnicy powieści napisanych przez Katarzynę Bondę podczas tegorocznych Warszawskich Targów Książki, żeby zamienić słowo z ulubioną pisarką i zdobyć jej autograf. Chętnych było mnóstwo. „Trzy godziny podpisywania, a potem także na schodach, w korytarzach, gdziekolwiek ktoś mnie przydybał. Dla takich chwil się żyje” – napisała autorka na swoim Facebooku.

Katarzyna Bonda znana jest z szacunku, jakim darzy swoich czytelników. W jednym z wywiadów powiedziała, że aby się z nimi spotkać i ich wysłuchać, pojechałaby na koniec świata. I są tego efekty – właśnie otrzymała Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru za powieść „Pochłaniacz”. A gdy rozdawała swoją najnowszą powieść – „Okularnik” na ulicach Gdańska, wszystkie egzemplarze rozeszły się w… 10 minut. Jej książki są bestsellerami. Ale sukces nie przyszedł z dnia na dzień.

Dzień, który wszystko zmienił

Zanim Katarzyna Bonda została nazwała przez Zygmunta Miłoszewskiego królową polskiego kryminału, była zapracowaną dziennikarką, dokumentalistką i scenarzystką związaną m.in. z „Newsweekiem”, „Super Expressem”, „Naj”, „Wprost” oraz Telewizją Polską. Pracowała jako sprawozdawca sądowy. „Zawsze chciałam pisać książki. Jednak najpierw postanowiłam nauczyć się pisać i dlatego wybrałam dziennikarstwo. Po latach pracy w zawodzie osiągnęłam bardzo wiele: pracowałam w Newsweeku, we Wprost i niewiele więcej mogłabym osiągnąć” – powiedziała w rozmowie z serwisem Poranny.pl.

Był jeszcze jeden powód, z powodu którego Bonda postanowiła przewartościować swoje życie. „Pracowałam jeszcze na pełnych obrotach, gdy mój ojciec zachorował na raka. Jeździłam do niego na Podlasie, do Mielnika nad Bugiem (…). Tata zmarł, a mimo to już parę dni później jechałam na jakiś reportaż. Jedenaście dni później na następny. I wtedy miałam wypadek samochodowy, który zdestruował moją psychikę. Zginął człowiek na przejściu dla pieszych, a ja siedziałam za kierownicą. Potem już nic nie było takie samo” – powiedziała Aleksandrze Boćkowskiej, dziennikarce Onetu.

Katarzyna Bonda

Interesuje ją ludzki los

Najnowsza powieść pisarki Okularnikjest kolejną pozycją z cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej” (po „Pochłaniaczu”). Bonda nie kryje, że to jej najbardziej osobista książka – akcję umieściła w Hajnówce, swoim rodzinnym miasteczku położonym na skraju Puszczy Białowieskiej. Jeszcze przed premierą książki zwróciła się do czytelników słowami: „W Okularniku będą tematy niemodne. Boję się trochę, jak go przyjmiecie. Będzie wschód Polski i żadnych celebrytów. Będzie dosyć strasznie. Historycznie (trochę). I upalnie (…). Spróbuję też uchwycić klimat miejscowości, w której obok siebie żyją Polacy i Białorusini. Będą bardzo poważne sprawy. Oczywiście kilka ofiar, zagadka i sekrety (…)”.

W „Okularniku” Bonda porusza temat Żołnierzy Wyklętych. „Historycy mają swoją prawdę, ja mam swoją: ludzki los. Nie ulega wątpliwości, że do pogromu wsi prawosławnej doszło. Nie ulega też kwestii, że ówczesna władza rękami Burego i jego oddziału załatwiła własny interes” – powiedziała portalowi NaTemat.pl.

Jak czytelnicy zareagowali na tę powieść? „Jestem w trakcie czytania, ale nie mogłam wytrzymać, aby nie napisać: mistrzostwo i jak macie wolny weekend i gdzieś blisko księgarnię, to biegnijcie po Okularnika, a na pewno nie będzie to weekend zmarnowany” – to recenzja w portalu lubimyczytać.pl. Entuzjazm niektórych jest jednak umiarkowany. Są i tacy, którzy osiemsetstronicową powieść Katarzyny Bondy uważają za przegadaną. Nie ma jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z jedną z najpopularniejszych polskich pisarek ostatnich lat.

Ewa Podsiadły-Natorska

Katarzyna Bonda

Powrót do normalności był długi i trudny. „Jeszcze jakiś czas pracowałam w mediach, ale nie mogłam już w tę pracę włożyć serca” – przyznała w tej samej rozmowie. Wtedy przyszedł czas na pisanie powieści. Katarzyna Bonda zadebiutowała jako 30-latka w 2007 roku powieścią „Sprawa Niny Frank” (powieść ukazała się cztery lata później pod zmienionym tytułem jako „Dziewiąta runa”). Książka została dobrze przyjęta; otrzymała nominację do Nagrody Wielkiego Kalibru, a wydawnictwo Media Express uznało ją „Debiutem Roku”.

W 2008 roku Bonda wydała „Polskie morderczynie”, dokument-reportaż. Potem „Zbrodnię niedoskonałą”, napisaną wspólnie z Bogdanem Lachem pracę przekrojową poświęconą największym zagadkom kryminalnym ostatnich lat. To pozycja ważna, bo w „Zbrodni niedoskonałej” pojawia się postać profilera policyjnego zajmującego się tworzeniem portretów psychologicznych nieznanych sprawców.

Bonda profilera do polskich kryminałów wprowadziła jako pierwsza. Stworzyła postać Huberta Meyera, który pojawia się w powieściach „Sprawa Niny Frank”, „Tylko martwi nie kłamią” i „Florystka”. A jej kolejne książki zaczęły się coraz bardziej rozrastać. „Tylko martwi nie kłamią” i „Florystka” mają ok. 600 stron zadrukowanych drobną czcionką. A wydany w 2014 roku „Pochłaniacz” – blisko 700.

Katarzyna Bonda

Gdzie położyć trupa

Bo Katarzyna Bonda znana jest ze swojego zamiłowania do szczegółu. Zanim zacznie pisać, przekopuje się przed stertę dokumentów, spotyka się z ludźmi, podpytuje o wszystko specjalistów. Nie uprawia pisarstwa zza biurka – wszystko musi zobaczyć na własne oczy, temat musi znać gruntownie, od podszewki.

„We Florystce ważne są (…) cmentarze. Rozkładałam mapę i sprawdzałam, ile jest w Białymstoku cmentarzy i ile zajmuje przemieszczanie się między nimi komunikacją miejską. Zawsze zaznaczam na mapie miejsca, które przydadzą mi się do książki. Gdzie mieszka bohater, gdzie położę trupa. Schodziłam cały Białystok w poszukiwaniu inspiracji. Policjanci pomogli mi znaleźć miejsce, gdzie tamtejsi mieszkańcy zabijają się przez powieszenie. Wytłumaczyli mi nawet, że da się stwierdzić na podstawie odległości wisielca od wejścia do parku, jak bardzo samobójca był zdesperowany. Wytłumaczyli, jak się odcina wisielca, ile jest do tego potrzebnych osób” – powiedziała Karolinie Sulej w rozmowie dla „Dużego Formatu”.

Katarzyna Bonda

W jednym z wywiadów pisarka stwierdziła, że nienawidzi tych wszystkich przygotowań, ale nie wyobraża sobie, by mogła pracować inaczej. Uważa, że powinna oddać do rąk czytelnika produkt jak najlepszej jakości, który przyniesie mu godziwej rozrywki. Dlatego bardzo długo uczyła się pisania – nie tylko jako dziennikarka. Brała udział w kursach kreatywnego pisania, szkoliła się, ćwiczyła. „Pisania, jak każdego zawodu, można się nauczyć” – twierdzi. Dlatego niemal w każdym wywiadzie podkreśla, że pisarz to nie wieszcz, który powinien czekać na pocałunek muzy. Tylko rzemieślnik, który dopiero z czasem może stać się artystą.

„W Polsce nadal uważa się, że pisanie to wyłącznie dar od Boga, i niewiele jest miejsc, gdzie można uczyć się opowiadać (…). Pisanie książek to ciężka, także fizyczna, praca. By napisać kilkaset stron powieści, trzeba mieć naprawdę twardy koniec kręgosłupa, a przy tym pisanie nadal pozostaje działalnością artystyczną (…). Pisarz powinien wciąż się kształcić, rozwijać jako człowiek, zdobywać nowe doświadczenia. Dzięki temu jego książki będą coraz lepsze” – pisze Bonda w poradniku „Maszyna do pisania. Kurs kreatywnego pisania”, w którym daje początkującym pisarzom narzędzia, dzięki którym będą mogli pisać coraz lepiej.

Polecane wideo

Komentarze (3)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 01.07.2015 11:14
Bonda często wypowiada się na temat konwencji pisania kryminałów. Naśladowanie stylu Skandynawów nie oznacza, że odkryła Amerykę. Jej kryminalnym intrygom daleko do tych autorstwa znakomitych skandynawskich autorów . Nie wiem po co uparcie deprecjonuje kryminał klasyczny, pisząc na jego temat piramidalne bzdury. To nie konwencja decyduje o wartości kryminału. Dobrze przedstawione tło nie wymaga długich i nudnych opisów. Sukces Bonda zawdzięcza gigantycznej i profesjonalnej reklamie. Zapewniono ją głównie "Pochłaniaczowi", dlatego "Okularnik" na listach bestsellerów radzi sobie o wiele gorzej niż pierwsza część teatrologii. W "Okularniku" jest naprawdę beznadziejna intryga a autorka skręca wyraźnie w kierunku celebryckiej ścianki. W wielu miejscach czytałam coś takiego: "muszę przeczytać książkę tej autorki, bo jest o niej głośno". Głośno zrobiło się po "Pochłaniaczu". Poprzednie książki przeszły bez echa, dopiero teraz odcinają kupony od PR "Pochłaniacza". W natłoku recenzji najwięcej jest klonów z blurbu Miłoszewskiego, najmniej indywidualnych opinii. Smutne zjawisko. Do ludzi zaczyna docierać, że Bonda próbuje być wyrocznią a plecie duby smalone. To straszne, co robi z nami reklama, tyle osób uwierzyło w jej geniusz. Na szczęście moda na nią powoli przemija. Czas służy dobrym pisarzom nie celebrytom, lansującym się na każdy możliwy sposób.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.06.2015 22:18
Do tego pochodzi z mojego miasta
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.06.2015 12:02
Mistrzyni Polskiego kryminału! Jej powieści są świetne pod każdym względem
odpowiedz

Polecane dla Ciebie