Gwiazda szklanego ekranu, pożądana i uwielbiana przez wszystkich. Blond-piękność, prawdziwa ikona seksu. A jednocześnie gwiazdka filmów porno, narkomanka i alkoholiczka. Samobójczyni? Kim jest główna bohaterka swojej własnej biografii? Znaną wszystkim Marilyn Monroe, urodzoną w biednej rodzinie Normą Jeane Mortenson czy też oddającą swoje ciało hollywoodzkim producentom Normą Jeane Baker? Jej skomplikowaną psychiką zajął się Michel Schneider, francuski felietonista i psychoanalityk.
Książka jest zaskakująca, bo ujawnia nieznane szczegóły z życia aktorki. Autor korzystał między innymi z taśm, które Monroe nagrywała dla swojego ostatniego psychoanalityka, Ralpha Greensona. Cytuje jej nieznane dotąd listy (np. do Anny Freud). Z książki dowiemy się między innymi, dlaczego w filmach Marilyn mówiła szeptem, a także jak przygotowywała się na jedno z pierwszych spotkań z Kennedym.
Dostajemy obraz kobiety, która – jak powiedział jeden z jej znajomych dziennikarzy - „lubiła się pokazywać, a miała tylko jedno pragnienie: ukryć się”. Nadwrażliwa, wiecznie spóźniona, na oślep szukająca pomocy…
Książka niezwykła, bo napisana w oryginalny sposób. Nie jest to ani powieść, ani biografia, coś na pograniczu. Schneider stworzył zupełnie nowy gatunek łączący elementy fikcji i dokumentu. Tłem książki jest Hollywood lat 50. i 60., wraz z plejadą gwiazd tamtego okresu. Mnóstwo tu anegdot i wspomnień z planów filmowych. Warto przeczytać.
Michel Schneider, „Marilyn, ostatnie seanse”, Znak, 39 zł.