WŁAŚCICIELKA KEBABA szczerze (?) o Polakach: To nie jest rasistowski naród!

Zdaniem kobiety i jej pracowników obcego pochodzenia nie jesteśmy rasistowskim narodem. Co opowiedziała nam pani Maria?
WŁAŚCICIELKA KEBABA szczerze (?) o Polakach: To nie jest rasistowski naród!
Fot. Thinkstock
11.01.2017

O tragedii, która wydarzyła się w Ełku, dyskutowano przez wiele dni. Szczegółowy przebieg zdarzeń nie jest dobrze znany, wiadomo jedynie, że karany kilka razy wcześniej, 21-letni Polak ukradł dwie butelki coli i wyszedł z lokalu, a za nim wybiegło dwóch mężczyzn obcego pochodzenia. Złodziej został pchnięty kilka razy nożem, jego oprawcy wrócili na miejsce i wtedy kolega Polaka rzucił w miejscu sprzedaży petardę. W tym temacie panuje spora dezinformacja, ale wydaje się, że większość ludzi stanęła po stronie oskarżonego oraz ma pretensje do zmarłego Daniela. Tak przynajmniej można stwierdzić w oparciu o lajki i komentarze pozostawione pod artykułami. „Ten chłopak sam się prosił o taki koniec. Nie zapłacił i jeszcze rzucił petardę” - brzmi jeden z nich. Kilka osób stanęło jednak po stronie ofiary. „Mimo wszystko Daniel nie zasłużył na śmierć, ludzie, co wy piszecie” - czytamy. Wydarzenia w Ełku po raz kolejny podzieliły Polaków.

Znowu zostaliśmy uznani za kraj rasistowski i ksenofobiczny. W niemieckich mediach pojawiła się nawet informacja, że tragedia w Ełku to efekt rasizmu, z którym nie próbowaliśmy walczyć przez lata. Przysłowiową oliwą dolaną do ognia stały się kilkudniowe zamieszki. W Niemczech czy Francji ataki na ośrodki uchodźców czy podpalenia zdarzają się bardzo często, ale to Polsce po raz kolejny przypięto łatkę najbardziej nietolerancyjnego kraju w Europie.

Postanowiłyśmy zapytać właścicielkę jednego z warszawskich kebabów, jak naprawdę wygląda sytuacja. Kobieta zatrudnia u siebie trzech mężczyzn obcego pochodzenia – dwóch Jordańczyków oraz Irańczyka. Po wahaniach i zastrzeżeniach dotyczących nieujawniania zbyt wielu informacji na temat samej placówki, zgodziła się opowiedzieć na nasze pytania.

Zobacz także: EXCLUSIVE: Boję się o bezpieczeństwo mojego chłopaka muzułmanina

tragedia w Ełku

Fot. Thinkstock

P. Maria (imię zmienione) prowadzi lokal od ponad dziesięciu lat. Mężczyźni, którzy są obecnie zatrudnieni, pracują dla niej od pięciu. Kobieta nie narzeka.

- Wcześniej pracowali u mnie Wietnamczycy, ale trudno się było z nimi dogadać. Mili ludzie, ale mieli swoje zasady, a ja potrzebowałam osób, które poświęcą się dla sprawy i pomogą rozkręcić interes. Dałam ogłoszenie w Internecie i tak zgłosił się do mnie B. Pochodzi z Jordanii i ma wieloletnie doświadczenie w gastronomii. Dość dobrze mówi po angielsku. Zaoferował, że zajmie się menu i postara, żeby mój lokal wyróżniał się na tle innych. B. sprowadził także znajomych, którzy mieli mu pomagać. Stwierdziłam, że najlepiej będzie, jeśli on sam dobierze sobie pozostałych pracowników, skoro jest taka możliwość. Wszyscy zrobili na mnie ujmujące wrażenie. Kulturalni, ciepli ludzie, jakich wiele. Nie pytałam, dlaczego przyjechali do Polski. Nie interesowało mnie też ich wyznanie. Nie jestem osobą, która ocenia po kolorze skóry i religii.

P. Maria opowiada, jak zareagowali na wydarzenia w Ełku jej pracownicy.

tragedia w Ełku

Fot. Thinkstock

- Z czasem zaprzyjaźniliśmy się i zaczęliśmy poruszać różne tematy, dlatego byłam ciekawa ich opinii. Wszyscy przyznali, że nie chcą oceniać tych ludzi, zarówno złodzieja, jak i pracowników kebaba. Stwierdzili, że Polak nie powinien kraść, a co do zabójstwa szkoda chłopaka, ale w ich kulturze często załatwia się sprawy bez ingerencji osób trzecich. Nierzadko to kwestia honoru. Prowokacje, kłótnie i spory niejednokrotnie kończą się rozlewem krwi. Ale o tym nie mówi się publicznie. Wszyscy wiedzą, co się stało, ale milczą. Tak się przyjęło.

Kobiety w ogóle nie przeraziły słowa pracowników.

- To ludzie honoru. Pracowici i sympatyczni. Być może ich kultura różni się od naszej, ale wszystko zależy od akceptacji i tolerancji. Szanujesz ich, oni szanują Ciebie. I tak powinno być.

P. Maria opowiada o tym, co działo się w jej lokalu po tragedii w Ełku.

Zobacz także: LIST: „Przyjmijmy imigrantów! Sama chętnie im pomogę, bo na to zasługują...”

tragedia w Ełku

Fot. Thinkstock

- Rozmawiałam z pracownikami nie tylko dlatego, żeby poznać ich opinie, ale przekonać się, czy się boją lub byli kiedykolwiek dyskryminowali przez Polaków. Ciągle czytałam i słyszałam, jacy jesteśmy okropni i że to wstyd na całą Europę, tymczasem B. i jego koledzy po śmierci Polaka spotkali się z wieloma słowami otuchy i wsparcia. Przez kilka dni mieli prawdziwe oblężenie. Ludzie przychodzili, zamawiali kebaby, uśmiechali się i życzyli powodzenia. Sprzedaż szła tak dobrze, że jeden z pracowników musiał ruszyć na miasto i dokupić bułek oraz warzyw! Wśród klientów pojawił się kierownik budowy i zamówił prawie trzydzieści kebabów dla swoich podwładnych. Powiedział moim chłopakom, że ocenia ludzi po tym, czy są pracowici i wielu obcokrajowców to „robotne chłopaki”. A kebaby robią takie, że palce lizać!

Doszło tylko do jednego nieprzyjemnego zajścia.

- B. został kiedyś po godzinach, bo trzeba było zrobić porządki w lokalu. Kiedy wychodził, zaczepił go pijany mężczyzna i powiedział, żeby wracał do siebie, bo on tu sobie „brudasów” nie życzy. Potem odszedł i zwalił się na ławkę na przystanku autobusowym. B. nie przejął się i wrócił do siebie.

tragedia w Ełku

Fot. Thinkstock

Może nasuwać się pytanie, dlaczego pracownicy p. Marii mają tak luźne podejście do nieprzyjemnych komentarzy i nie boją się agresji Polaków. Kobieta wyjaśnia.

- B. powiedział mi, że w każdym narodzie są ludzie źli, niehonorowi, z rasistowskim nastawieniem, itd. Przyznał, że w Jordanii chrześcijanie również spotkaliby się z „niemiłymi” reakcjami, a nawet z więcej niż niemiłymi. B. co prawda jest muzułmaninem, ale w ogóle nie przestrzega zasad swojej religii. Nie obchodzi Ramadanu. Nigdy nie czytał Koranu. Właściwie dlatego przyjechał do Europy. Tutaj można żyć, jak się chce. Rzadko spotyka się ze złym nastawieniem ludzi, wbrew powszechnej opinii, że Polacy są źli. Wręcz przeciwnie, on myśli o nas jak najlepiej i wydarzenia w Ełku niczego nie zmieniły. Jego zdaniem po pierwsze takie przypadki zdarzają się wszędzie, a po drugie ludzie po prostu się boją. Chrześcijanie mają prawo się bać i wstyd mu za swoich braci wyznających islam, że dopuszczają się tak okrutnych występków. Ale świat nie jest biało-czarny. Polacy też nie są święci. Mimo wszystko opinie, jakie o nich krążą, są przesadzone. B. powiedział, że jego znajomi myślą podobnie.

Czy mężczyźni w ogóle się nie boją?

tragedia w Ełku

Fot. Thinkstock

- Przyznali, że czasami towarzyszy im niepewność, ale na pewno nie w biały dzień, nie w lokalu i nie w „normalnej dzielnicy” w Warszawie. Moi pracownicy stwierdzili, że większe nastroje antyimigranckie towarzyszyły im podczas pobytu w Niemczech oraz w Austrii. Ludzie czasami nie chcieli ich obsługiwać, przechodzili na drugą stronę ulicy i w ogóle zachowywali się nietypowo. W Polsce czują się najlepiej. Mają tu rodziny i ustabilizowane życie. Klienci są mili, a kebab idzie dobrze. Nawet lepiej niż przed tragedią w Ełku.

Jako właścicielka lokalu również mogę zaświadczyć, że nigdy nie widziałam, aby moi pracownicy byli szykanowani, traktowani w sposób uwłaczający ich godności czy zastraszani. Nigdy też żadnej skargi od nich nie usłyszałam. Czasami jest mi wstyd za rodaków, ale nie demonizujmy, wszędzie są źli i dobrzy ludzie.

Zobacz także: Oto, co robią islamscy imigranci w Europie! [VIDEO]

 

Polecane wideo

Komentarze (3)
Ocena: 4.67 / 5
gość (Ocena: 5) 11.01.2017 15:38
niedaleko mojego bloku powstała budka z kebabem. Nie trzeba było długo czekać, aby ktoś w nocy wymazał ja sprayem napisami typu : f*ck islam. Właściciel kilkakrotnie zamalowywał te napisy, ale one wciąż się pojawiały. W rezultacie zamknął interes. I tacy jesteśmy tolerancyjni...
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie