Wiola od dwóch lat mieszka w domu rodziców męża. Z teściową nigdy jej się nie układało. Kobieta zmuszała ją do najmniej przyjemnych prac domowych, szpiegowała na każdym kroku, poniżała w obecności rodziny. Teraz, gdy dziewczyna jest w ciąży, nic się nie zmieniło.
„Drogie Czytelniczki,
Od dwóch lat jestem żoną, a niebawem będę matką. Mój mąż nie zarabia dużo, więc mieszkamy u jego rodziców. O ile teść jest w porządku, o tyle teściowa to prawdziwa wiedźma. Od początku źle mnie traktowała, zmuszała do najgorszych robót domowych, przeglądała SMS-y w telefonie (sądząc, że zdradzam Krzyśka), poniżała mnie w obecności ciotek i sąsiadek. Myślałam, że kiedy zajdę w ciążę wszystko się zmieni.
Obecnie jestem w siódmym miesiącu i jest tylko gorzej. Od początku powtarzała, że ciąża to nie choroba i trzeba pracować nawet ciężej, żeby łatwiej się rodziło. Ostatnio kazała mi pielić ogródek. Kiedy jej powiedziałam, że brzuch przeszkadza mi w schylaniu, wyśmiała mnie. Dla niej liczy się tylko to, żeby wścibskie wiejskie baby widziały, jak sobie synową wychowała.
Teraz wymyśliła, że będzie robiła remont łazienki. To oznacza, że przez kilka albo kilkanaście dni będę musiała myć się w spartańskich warunkach albo chodzić do sąsiadów. W moim stanie to spore utrudnienie. Szczególnie, że dzidziuś zaczyna mi już uciskać na pęcherz i coraz częściej muszę korzystać z toalety. Gdy jej o tym powiedziałam, wyśmiała mnie. Stwierdziła, że postawi wygódkę za domem. Tylko, że teraz jesień idzie, coraz zimniej, wychodzenie do drewnianej budy to duże ryzyko – nie chcę się zaziębić przed porodem. Ona tego nie rozumie.
W tym wszystkim jest jeszcze mój mąż, któremu ona mąci w głowie, mówiąc że leniwą żonę sobie wziął. Dla niego jest słodka, że do rany przyłóż. Tym sposobem on nie wierzy mi, kiedy mówię, że pod jego nieobecność mamusia kazała mi szorować detergentami łazienkę, twierdząc że trochę chloru jeszcze żadnej ciężarnej nie zaszkodziło.
Nie wiem co mam robić, nie wytrzymam z nią dłużej, ale z drugiej strony nie mamy za co się wyprowadzić. Moi rodzice mieszkają w małej klitce w bloku i ledwie sami się mieszczą. Boję się, że ledwie dziecko urodzę, jeszcze się rany nie zagoją, a ta wyśle mnie na strych – stare graty porządkować, bo już mi tym od miesiąca grozi.
Wiola”
Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl. Jeśli chcesz odpowiedzieć Wioli na łamach Papilota, zostaw komentarz albo wyślij ODPOWIEDŹ NA LIST na adres redakcji.
Zobacz także:
Wasze Listy: Czy wyprowadzić się na wieś do narzeczonego weterynarza?