Po publikacji listu z cyklu Decyzja należy do Ciebie, w którym Justyna prosi o poradę, czy powinna pomóc przyjaciółce w zorganizowaniu aborcji, na naszą skrzynkę redakcyjną przyszło wiele maili dotyczących trudnego tematu usuwania ciąży.
Szczególnie poruszyło nas wyznanie Pauli…
Witam Justyno!
Na początku podkreślę, że bardzo mi przykro, że znalazłaś się w takiej sytuacji, to nieuczciwe, że przyjaciółka zrzuca na Ciebie część odpowiedzialności za to co się stało. Sytuacja jest podwójnie tragiczna, gdyż jesteś rozdarta między swoimi zasadami, poglądami, a lojalnością wobec przyjaciółki i (jak zakładam) strachem o jej przyszłość. Tego co powinnaś zrobić nie jestem w stanie Ci niestety powiedzieć, nie ma dwóch identycznych sytuacji, ani idealnego rozwiązania. Wiedz tylko tyle, że czytając Twój list czułam się jakbym słyszała historię sprzed 2 lat, moją historię.
Wszystko było bardzo podobnie, moja przyjaciółka, przypadkowy seks, niechciana ciąża. Również ona mogła wychować to dziecko, skończyła już szkołę, mogła liczyć na wsparcie rodziców i ojca dziecka. Niestety jednak decyzja zapadła inna. Ja strasznie walczyłam ze swoim sumieniem w tamtym czasie. Oglądałaś może na serwisie "YouTube" filmiki o płaczu nienarodzonego dziecka? Czytałaś może gdzieś zwierzenia kobiet, które popełniły aborcję? Zawsze się później zastanawiały ile lat by miał ich aniołek, jak by wyglądał...
My zrobiłyśmy to, w jak to nazywasz, "polskim podziemiu". Wbrew pozorom wcale nie trzeba jechać do Niemiec, żeby zrobić to w miarę bezpiecznie. Aborcja farmakologiczna w Polsce jest łatwiejsza niż usunięcie zęba, wystarczy trochę poszukać. Moja przyjaciółka była załamana, mówiła że się zabije, dlatego to ja załatwiłam potrzebną kwotę (dużo niższą, wtedy to było 1200 zł), znalazłam lekarza, który się tego podjął, byłam przy niej cały czas. Dostała tabletki, jedne miała wziąć doustnie, drugie dopochwowo. O dalszej części nie chcę mówić, gdyż jest dla mnie obrzydliwa i bestialska.
Co się stało dalej? Na początku było dobrze, byłyśmy sobie bliższe niż kiedykolwiek, ona wiedziała że ma wobec mnie dług i to nie tylko pieniężny. Szybko to się jednak zmieniło, bo zaczęły nią targać wyrzuty sumienia, naprawdę ciężkie. Ja też nie byłam bez winy, bo przy każdej kłótni wypominałam jej co zrobiła, ona z kolei atakowała mnie co do mojego lekkiego stylu życia, ciagłych zmian partnerów itd. W końcu oddaliłyśmy się od siebie, ta sprawa zmieniła między nami wszystko. Obydwie wiedziałyśmy, że zrobiłyśmy coś strasznego i żeby uciec od tego musiałyśmy uciec również od siebie. Dziś się już nie przyjaźnimy i dużo powiedziane byłoby to, że się kumplujemy. Nie chce mieć z nią kontaktu i bardzo boję się, że los ukarze mnie za ten czyn. Z tego co wiem ona żyje w strachu że to się wyda, ani matka, ani chłopak nie wybaczyliby jej tego.
Jak widzisz nawet po 2 latach ta sprawa wzbudza u mnie duże emocje. Nie oszukuj się, że w Twoim przypadku będzie inaczej. Przyjaciele przychodzą i odchodzą, powinnaś być przede wszystkim sobą i jeśli uważasz, że aborcja jest zła to lepiej trzymaj się od niej z daleka dla własnego dobra psychicznego. To nie spłynie po Tobie, zawsze kiedy w mediach usłyszysz cokolwiek o niechcianej ciąży emocje będą wracały. Nie życzę nikomu takich przeżyć. Jeśli ona faktycznie jest Twoją przyjaciółką to uszanuje Twoje lęki - porozmawiaj z nią szczerze i powiedz, że nie jesteś tak "nowoczesna" jak ona. Boję się, że w jej przypadku to wyzwolenie też może być tylko skorupą, pod którą jest tak wrażliwą dziewczyną jak my wszystkie i kiedyś jej psychika siądzie. Namawiaj ją z całego serca żeby zatrzymała dziecko!
Trzymam kciuki, mam nadzieję, że w Twoim przypadku skończy się to lepiej niż u mnie.
Pozdrawiam,
Paula
Zobacz także:
Rozejrzyj się dookoła. Są wśród ciebie osoby, które czują się bardzo samotne. Dlaczego? Bo w przeciwieństwie do całej reszty świata nie mają przyjaciół.
W Polsce odbył się pierwszy ślub dwóch kobiet!
Gazeta Wyborcza donosi, że w Żelazowej Woli odbył się pierwszy w naszym kraju, legalny ślub kobiet. Wzięły go Ania i Greta.