Wasze listy: „Spędzę samotne święta na emigracji”

To będą pierwsze samotne święta Marleny bez rodziny i w obcym kraju. Żałuje, że w tym szczególnym czasie nie podzieli się opłatkiem z bliskimi...
Wasze listy: „Spędzę samotne święta na emigracji”
16.12.2009

„Drogi Papilocie! Pisze, bo jest mi potwornie smutno. Czekają mnie pierwsze w  życiu samotne święta i nie wiem, jak to przeżyję… W mojej rodzinie Boże Narodzenie to tradycja i świętość, nawet jak były jakieś kłótnie, to wszyscy się w grudniu godzili, siadali razem przy stole, robili sobie prezenty. Nieważne, czy akurat mieliśmy problemy, czy brakowało nam pieniędzy, na te trzy dni zawsze jakoś znajdywaliśmy trochę grosza, żeby razem świętować. Gdy pomyślę, że w tym roku mnie to wszystko ominie, chce mi się po prostu płakać.

W kwietniu wyprowadziłam się do Wielkiej Brytanii, gdzie do dzisiaj mieszkam. Na początku było ciężko, nie jechałam tam zresztą z wielkimi nadziejami, ale chciałam spróbować innego życia. Gdy dwa lata temu nie dostałam się na wymarzoną architekturę, mój świat legł w gruzach. Tłumaczyłam sobie wtedy, że zrobię rok przerwy, poćwiczę rysunek, pójdę do pracy i odłożę trochę na studenckie życie, na które tak czekałam. Jednak w moim małym mieście nie miałam wielkich perspektyw na znalezienie jakiegoś fajnego, przejściowego zajęcia. Naciskali na mnie też rodzice, uważali, ze skoro nie studiuję, powinnam dorzucić się do życia. Nie miałam innego wyjścia i musiałam przyjąć pracę w supermarkecie. Pracowałam całymi dniami na kasie, jakoś brakowało czasu na ćwiczenie rysunku, a jak miałam wolne, tak bardzo chciałam odpocząć i zwyczajnie nic nie robić, że nawet nie zauważyłam jak moje plany o poprawieniu egzaminów stały się przeszłością.

Coraz bardziej oddalałam się od wizji moich wymarzonych studiów, otaczali mnie ludzi pozbawieni jakiejkolwiek ambicji, inicjatywy, zamknięci na świat, prawie popadłam w depresję. Moje życie zaczynało i kończyło się na pracy. O 4 pobudka, od piątej zmiana, dzień za kasą, powrót do domu, sprzątanie i tak w kółko. W końcu stwierdziłam, że jak nic ze sobą nie zrobię,  to już raczej nigdy nie odmienię swojego losu. Zadzwoniłam do przyjaciółki, która w drugiej klasie liceum przeprowadziła się do swoich rodziców do Londynu i spytałam, czy mi pomoże, jak przyjadę do Anglii. Nie była zachwycona moją prośbą, ale obiecała, ze popyta znajomych, spróbuje znaleźć dla mnie jakąś prace, chociaż na początek.

Gdy po miesiącu zadzwoniła, że mam pracę jako kelnerka, ucieszyłam się i ani chwili nie wahałam. Wszystkie zaoszczędzone pieniądze wydałam na samolot i wymieniłam na funty, rodziców postawiłam przed faktem dokonanym. Nie chcieli, żebym jechała, ale też nie zależało mi na ich zgodzie. Chciałam tam szukać szczęścia, wyrwać się w końcu z tej dziury, poczuć, ze żyję. Nie wyobrażałam sobie oczywiście bóg wie czego, ale chciałam zaznać trochę życia, świata, jak każdy normalny człowiek.

Niestety, na miejscu okazało się, ze pokój znaleziony przez Aśkę  było położony daleko od pracy i gnieździłam się  w nim z trzema nieznajomymi osobami. Często spóźniałam się na poranną zmianę i ani się obejrzałam, a mnie wyrzucili.  Postanowiłam już nie liczyć na przyjaciółkę po latach, która nawet nie miała czasu się ze mną, biedna emigrantką z Polski, spotkać. Przez tydzień nie robiłam nic innego, tylko przeglądałam ogłoszenia. W końcu udało mi się znaleźć coś sensownego, ale musiałam przeprowadzić się do Manchesteru. Moi dopiero co poznani współlokatorzy zachęcali mnie, żebym spróbowała tam, bo jeżeli teraz się nie odważę, to już nigdy.

Rzeczywiście, opłaciło  się. Dostałam fajną pracę w pubie i pracuję tam od czwartku do niedzieli wieczorami. W pozostałe dni wynajmuje mnie agencja opiekunek do dzieci. Mam dużo pracy, są chwile, że już tracę siły, ale nie zarabiam źle, wiec zaciskam zęby i pocieszam się, ze jeszcze rok i wrócę do Polski z odłożonymi oszczędnościami.

Ale teraz serce mi pęka, gdy widzę całą tą świąteczną gorączkę, bożonarodzeniowe przygotowania, uśmiechnięte dzieciaki, szał prezentów. I tak bardzo brakuje mi teraz Polski, rodziny, naszych kolęd. A w Wigilię sama usiądę do kolacji, może coś zorganizujemy z Polakami, których tu poznałam, ale to nie będzie to samo. I tak będę sercem z moimi bliskimi, z dziadkiem, który łupie orzechy, babcią lepiącą pierogi, mamą narzekającą, że ona zdąży posprzątać, a my już brudzimy i córeczkami brata, które niecierpliwie przebierają nóżkami w oczekiwaniu na prezenty. I będzie mi tak strasznie brakować tej polskiej magii świąt, a szczególnie zapachu barszczu, choinki….

Papilotki, nawet nie wiecie, jak Wam zazdroszczę, że w tym szczególnym dniu będziecie razem z tymi, których kochacie. Będziecie im mogły złożyć życzenia, przełamać się opłatkiem. Ja o tym będę marzyć całe święta i wiem, że moja rodzina również. To moje pierwsze święta bez nich i naprawdę, trudno mi sobie to wyobrazić. Trzyma mnie tylko nadzieja, że za rok do Wigilii zasiądziemy już razem. Tego sobie i Wam (kochana mamo, wiem, że to czytasz!), życzę!

A Wam, drogie Papilotki, abyście poczuły i DOCENIŁY magię  tego szczególnego czasu. Wesołych Świąt!

Marlena”

Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl

Zobacz także:

Wasze listy: Pochodzę z domu dziecka i się tego nie wstydzę! Marzena opisała wzruszającą historię swojej walki o szczęście i marzenia. Mimo że pochodzi z domu dziecka, dzisiaj ma kochającą rodzinę i pracę, w której się spełnia!

Wasze listy: „Gdzie się podziali polscy gentlemani? 23-letnia Maja jest zniesmaczona zachowaniem polskich mężczyzn. Zastanawia się, gdzie się podziali gentlemani sprzed lat, którzy przepuszczali kobiety w drzwiach i dźwigali siatki z zakupami…

Polecane wideo

Komentarze (79)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 25.11.2015 19:25
Kiedy byłam w stresie wszystko mi się sypało. Nie miałam apetytu, nie potrafiłam się wyspać. Koleżanka poleciła mi oczyszczanie energetyczne na stronie moc-energii.pl . I rzeczywiście po odprawieniu rytuału problemy ze stresem ustały. Jestem pogodna i bardziej optymistyczna i co najważniejsze nabrałam więcej dystansu do wielu spraw, przez co już się nie denerwuje.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.12.2011 14:43
Mieszkam na emigracji od 20 lat,nie mam juz nikogo wlasciwie z najblizszych w polsce i jezdze do kraju co 3 miesiace,ale jest czas szczegolny,czas kiedy to smutek tworzy ci wezel w gardle i nie mozesz nic przelknac,czas swiat,Wiem ze to ja stworzylam sobie taki los,ale nie zawsze jest tak jakbysmy sobie zyczyli i nie zawsze los jest dla nas laskawy.To moje 8 swieta poza polska,poniewaz minelo 8 lat od kiedy zabraklo moich rodzicow a dalekiej rodziny wlasciwie nie mam.Zalozylam swoja wlasna z cudzoziemcem,w malzenstwie owszem jestem szczesliwa,ale czym wiecej czasu uplywa tym bardzxiej zyje wspomieniami a serce peka i sie zadreczam,czuje sie b,samotna ,bardzo ,mimo iz otaczaja mnie juz dorosle dzieci .Tesknie za moimi rodzicami,tesknie za atmosfera tamtych Swiat,robie co moge z czlych sil,ale i tak nic nie odda mi atmosfery swiat w polsce.Nie wazne drogie piekne prezenty,nie wazne dekoracje,mnie wrecz to drazni ze ludzie tu gdzie jestem nie przywiazuja wagi do wigili do prawdziwego znaczenia tych swiat,do koled spiewanych w domu,Jest mi smutno i lzy kryje przed bliskimi ,Probuje przekazac to moim dzieciom te nasze tradycje ,ale oni sa juz jacys inni mjakby nieludzcy,wszystko wydaje mio sie nieludzkie,czasami mysle ,och gdybym mogla zmienic czas
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 24.12.2009 17:43
ja jestem w stanach juz od kilku lat i co prawda bylam w domu w polsce we wrzesniu na tydzien ale widzialam sie tylko z mama, bo siostra w anglii. to moje drugie swieta poza polska, ale pierwsze jakos byly jeszcze eksctytujace bo zwiedzalam ameryke i jakos tak bylo latwiej, teraz od tygodnia nic nie robie tylko placze i sie zastanawiam nad tym wszystkim. mam super prace i sie spelniam zawodowo, ale na co to wszystko skoro na swieta sama siedze?!?! (nie moglam wrocic do domu z powodow wizowych) trzymaj sie dzielnie!!!!!!!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.12.2009 22:44
No ja w tym roku juz drugi raz na emigracji ,pierwszy raz dwa lata temu,ale na szczescie moja siostra tez tu jest wiec nie bedzie najgorzej...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.12.2009 21:14
tez to przeszlam najgorszy pierwszy raz
odpowiedz

Polecane dla Ciebie