Zrozpaczona Marta chciałaby zaapelować do młodych matek o większą czujność i ostrożność. Mała nieuwaga może bowiem doprowadzić do prawdziwej tragedii – śmierci łóżeczkowej…
„Zwracam się do mam, które mają niemowlęta – słyszałyście kiedyś o śmierci łóżeczkowej? Każdy mówi <<mnie to nie dotyczy, na pewno nie moje dziecko>>... Jednak błąd każdemu może sie przydarzyć... Położy sie dziecko wieczorem spać, a rano może juz nie żyć... Mam przyjaciółkę, która związała sie z chłopakiem, mieszkali razem i bardzo chcieli mieć dziecko. W końcu udało się - Monika zaszła w ciążę. Minęło 9 miesięcy, urodziła zdrowego chłopca, który dostał 10 punktów na 10. dziecko rozwijało sie prawidłowo, zaczynało sie już uśmiechać, rozpoznawać ludzi i głosy. Od jego narodzin minęły prawie 3 miesiące, gdy w nocy z 11 czerwca na 12 nocowałam u nich. Obudził mnie płacz i krzyk Moniki. Jak sie okazało, Dominik nie żył - był siny i zimny. Dzień wcześniej rozmawiałyśmy na temat śmierci łóżeczkowej i Monika powiedziała, że jej na pewno to nie spotka, a tej samej nocy jej dziecko umarło w ten sposób…
Nie chcę nikogo straszyć, tylko chciałabym przed tym przestrzec. Nie życzę żadnym rodzicom, aby ich dzieci w ten sposób umierały. Zachęcam do czytania o tym, jak zapobiegać takiej śmierci, chociaż i z odpowiednią wiedzą jest to trudne, bo nawet lekarze nie wiedzą do końca, jak to sie dzieje. Mną również wstrząsnęła śmierć Dominika, ale nawet nie potrafiłam płakać, bardziej zamknęłam sie w sobie. Jestem zła do tej pory na siebie, czemu nie płakałam. Gdy pisze ten list, minęły dwa dni od tej tragedii i chciałabym pomóc mojej przyjaciółce, ale nie wiem, jak mogłabym to zrobić. Co powiedzieć, co zrobić…. Na razie siedzę przy niej i po prostu jestem. Słucham, przytulam, łapię za dłoń. Chciałabym zrobić coś więcej, ale nie potrafię. Chciałabym powiedzieć im coś mądrego na pocieszenie, jednak nie wiem co. Sama jestem zła na Boga, że pozwolił na coś takiego. W następną niedzielę miały być chrzciny, ja miałam być matką chrzestną, a zamiast nich będzie pogrzeb :(.
Drodzy rodzice, kochające matki! Czytajcie o śmierci łóżeczkowej.
Pozdrawiam, Marta”
Nagła Śmierć Łóżeczkowa, czyli Sudden Infant Death Syndrome (zespół SIDS) to nagła śmierć zdrowego niemowlęcia w czasie snu. Szacuje się, że dotyka ona od 0,002 do 0,7% dzieci, a lekarze są w stanie wyjaśnić tylko 25% jej przypadków. Specjaliści tłumaczą, że przyczyn śmierci łóżeczkowej może być wiele, jednak wśród najistotniejszych z nich wymienia się: bezdech, niedobór serotoniny (neuroprzekaźnika w ośrodkowym układzie nerwowym, którego niski poziom powoduje nagły spadek tętna), niedorozwinięcie pnia mózgu, wady serca, ucisk tętnicy kręgowej (prowadzący do odcięcia dopływu krwi do mózgu), infekcje (np. zakażenie bakteriami E-coli).
Uważa się, że istnieją obiektywne czynniki mogące zwiększyć ryzyko SIDS – szczególnie młody wiek matki (poniżej 20. roku życia), wcześniejsze poronienia oraz wystąpienie śmierci łóżeczkowej w rodzinie. Oprócz tego, bardziej narażone na śmierć łożeczkową są dzieci kobiet alkoholiczek i nadużywających narkotyków oraz tych, które w czasie ciąży paliły papierosy i piły dużo kawy. Udowodniono także, że przypadki SIDS częściej pojawiały się u wcześniaków, dzieci z rodzin o niskim statusie majątkowym oraz maluchów śpiących na brzuchu i na miękkiej poduszce. Ponadto, wystąpieniu śmierci łóżeczkowej sprzyja okres zimowy, gdy niemowlęta częściej chorują.
Na szczęście, istnieją sposoby, aby zapobiec zespołowi SIDS. W tym celu:
Na wasze listy czekamy pod adresem: redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
Wasze listy: Jestem dziwką i jestem z tego dumna!
Andżelika pracuje jako prostytutka i nie rozumie, dlaczego ludzie gardzą nią z tego powodu. Jak sama przyznaje, jest szczęśliwa, a każdy powinien mieć prawo do własnych wyborów…
Wasze listy: Czy powiedzieć mężowi, że to nie jego dziecko?
Aneta zdradziła męża, gdy pracował za granicą. Teraz jest w ciąży i nie wie, czy powiedzieć mu, że to nie jego dziecko. Pomóżcie jej podjąć rozsądną decyzję.