„Drogi Papilocie,
Pisze do was bo jestem załamana, zrozpaczona i jedyne co mogę zrobić to przestrzec inne kobiety przed takimi eksperymentami z urodą. Straciłam chęć do czegokolwiek moje życie ogranicza się do czterech ścian, a wszystko przez moją naiwność.
Historia mojego problemu ma już kilkanaście lat. Jak byłam małą dziewczynką miałam dość słabe i rzadkie włosy. Moja mama wyznawała raczej tradycyjne metody ich wzmocnienia i po prostu obcinała mnie na krótko, mówiąc że dzięki temu się zagęszczą i zapewniając, że gdy będę starsza wszystko mi odrośnie i będę miała bardzo bujne, piękne loki. Byłam mała i wierzyłam jej. Gdy skończyłam 15 lat i chciałam podobać się bardziej chłopakom niż mamie zaczęłam zapuszczać włosy. Mijały kolejne miesiące, włosy rosły, a ja nie za bardzo wiedziałam jak się nimi zajmować, żeby były zdrowe. Byłam skoncentrowana na ich zapuszczaniu, nie podcinałam końcówek nie stosowałam odżywek. Jeszcze kilka tygodni temu, po pięciu latach wytrwałego zapuszczania, byłam dumną właścicielką kitki sięgającej łokci. Niestety włosy miałam suche, słabe i niezbyt gęste wbrew temu co wróżyła moja mama. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że ich kondycja jest raczej kiepska. Zauważyła to też dziewczyna, z która chodziałam na zajecia na studiach. Zaczepiła mnie po wykładzie i powiedziała, że widzi ze mam probolemy z własami, ze ona miała tak samo, ale już z tym uporała, dzieki maseczce domowej roboty, an która moze mi dac przepis ona może mi dać przepis na maseczkę do włosów, która na pewno mi pomoże i to w jedną noc. Faktycznie wygladała bardzo ładnie, wiec rzecz jasna z checia przyjełam jej oferte. Naprawdę nie mogłam przewidzieć, że wyrządzi mi taką krzywdę.
Łatwowierność dużo mnie kosztowała. Usiadłyśmy razem na ławce, Wyjęła kartkę, długopis i zanotowała recepturę. Przyznaję, że czułam się trochę nieswojo, ale byłam bardzo ciekawa, co też mi zaproponuje. Jej przepis na pierwszy rzut oka wydawał się całkiem nieszkodliwy- mieszanka różnych ziół, napar z pokrzywy, mąki ziemniaczanej oraz dwie łyżeczki pieprzu kajeńskiego, który miał poprawić ukrwienie skóry głowy. Nie mogłam wiedzieć, że jestem na niego uczulona… Maskę należało nałożyć na całą noc, a włosy owinąć folią, dla lepszego wchłaniania. wypróbowałam przepis jeszcze tego samego wieczora, myśląc w duchu, że przecież „metody babuni" są najlepsze. Przygotowałam wszystko, jak należy, nałożyłam hojnie na włosy i owinęłam folią. Potem poszłam spać. W środku nocy obudziło mnie okropne pieczenie skóry. Pomyślałam, że to pewnie znaczy, że „kosmetyk" działa jak trzeba. To było nie do wytrzymania, więc zdecydowałam się poświęcić cudowne działanie maseczki i ją zmyć. W łazience nie mogłam uwierzyć własnym oczom, byłam przerażona. Już przez folię, na czole widziałam, co się święci - skóra była aż purpurowa! Odwinęłam folię i na niej poza mieszanką były moje włosy! Powychodziły całymi kępami. Reszta wyszła podczas mycia głowy… Nie mogłam w to uwierzyć, stałam przed lustrem i płakałam, dotykałam swojej piekącej skóry i aż się trzęsłam. Byłam przerażona i wystraszona, a głowa bolała nie do zniesienia. Następnego dnia poszłam do lekarza, który stwierdził chemiczne poparzenie skóry oraz uczulenie. Dziś mojej głowy nie pokrywają już strupy, ale nadal nie widzę zarysu włosów. Boję się czy kiedykolwiek je odzyskam. Kupiłam sobie perukę, ale wstydzę się wychodzić z domu, bo wydaje mi się, że wszyscy widzą, że to sztuczne włosy. Kiedyś byłam ładna a teraz nie jestem kobietą. Co to za kobieta bez włosów. Najgorsze jest to, ze przestalam chodzic na zajecia, wiec nie mialam jak ppokazac tej dziewczynie co mi zribila! Chciałabym, żeby zobaczyła na własne oczy co, jak zniszczyła moje życie. Na studiach wzięłam urlop dziekański, czekam aż włosy odrosną. Nie stać mnie na żaden zabieg. Codziennie patrzę czy coś się zmienia, czy widać żeby coś zaczęło rosnąć. Siedzę przed lustrem i patrzę. Zmuszam się żeby patrzeć, bo nie mogę oglądać siebie łysej. Reszte dnia spędzam i szukam w sieci jak odzyskać włosy, wszystkie sposoby konsultuję z lekarzem, aby nie popełnić błędu i nie zrobić sobie jeszcze większej krzywdy. Uważajcie, nie popełnijcie tego samego błędu… Nie wierzcie obcym ludziom, nie ufajcie tego typu dziwnym metodom poprawiania urody.
Ania"
Chcecie podzielić się z nami swoim problemem? Potrzebujecie porady? Piszcie na adres: redakcja(at)papilot.pl.